f l y f i s h i n g . p l 2024.03.28
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Wilki, bobry - nawiązanie do poprzedniej dyskusji. Autor: S.R. Czas 2024-03-28 09:17:47.


poprzednia wiadomosc Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia : : nadesłane przez Krzysztof Dmyszewicz (postów: 9392) dnia 2018-03-07 11:47:47 z *.neoplus.adsl.tpnet.pl
  Cześć Michale,

Austarlii widzę też ta fala nie ominęła... przetacza się przez cały świat, siejąc tylko zgorszenie.

Myślę, że moją jedyną, doprawdy jedyną motywacją do kupienia sobie markowego sprzętu mogłaby być ewentualna chęć zabezpieczenia się przed opluciem na forum. Ot tak po prostu kupić sobie taką miękką "Cantarę", która nazywa się T&T tylko po to, żeby pewne natrętne jednostki przestały Cię obrażać. Dokładnie pamiętam jak 10 lat temu po kupnie szklanego Lamiglasa i dwóch Rossów rosło moje uznanie w oczach niektórych ludzi, po czym jak kupiłem Yorka Mamba Fly - zaczęło spadać. To samo jest w szkole podstawowej mojego syna - po kupnie mu oryginalnych korków (wbrałem najdroższe) - zwiększyła się wyraźnie akceptacja ze strony materialistycznych dzieci materialistycznych rodziców, którzy eksponują swoje umysły każdego dnia na ok. 2,5 godziny działania TV, w której aż roi się od podprogowych przekazów reklamowych, że kupno uczyni Cię szczęśliwszym (ja z żoną nie mamy TV już 11 lat).

Osobiście i bez aspektu społecznej akceptacji, łowiąc na leszczynę czułem autentyczne szczęście. Tylko to ma też drugą stronę madalu - człowiekowi może być również wygodnie w piżamie, ale na miasto tak raczej nie wyjdzie. Tak samo jest z wędkarskim szczęściem. Wędkarskie szczęście dziś nie może być publicznie przedstawiane w piżamie - musi choć trochę przypominać film promocyjny, doskonałe zdjęcia National Geographic z papieru kredowego. I w te buty perfekcjonizmu wchodzi dziś coraz więcej ludzi. Rodzi to coś co ja nazywam rzeczywistością alternatywną, co sprawia, że ludzie czują się zobowiązani grać jakąś rolę. Grać ją dobrze i z godnością i maksymalnym przejęciem.

"Ślad" firmowych filmów i zdjęć jest widoczny w popkulturze i relacjach zwykłych wędkarzy. I dlatego pewne swojskie wymiary wędkarstwa zeszły ze sceny publicznej. Już mniejsza o tego zabitego pstrąga na archiwalnej focie Roberta Kosteckiego, co do której Skorek zaraz dywaguje, czy takimi obrazami należy układać młodzież. Nie o to chodzi. Chodzi o tendencję do tego, że wędkarze stają się PR-owcami swojego własnego, perfekcyjnego wizerunku. A wizerunek nieperfekcyjny staje się aberracją, wręcz ekshibicjonizmem. Oczywiście - dopracowane do jednego piksela fotografie ze zlotów też są ekshibicjonizmem, tylko, że to nie jest tak odbierane, ponieważ jest częścią aktualnego kanonu i form akceptowalnej ekspresji.

Materialiści robią krzywdę nie tylko sobie ale i społeczeństwu. Aby normalnie funkcjonować wśród nich, musisz co jakiś czas "walnąć działkę", pokazać co kupiłeś, podtrzymać ogień zainteresowania. Skłaniając się w kierunku aktywności nie związanej z kupowaniem tylko działaniem (wiadomo, coś tam trzeba kupić, żeby działać - ale bez przesady) - przybliżasz się do ludzi już nie na zasadzie posiadania, tylko wspólnie przeżywanych aktywności. Im bardziej wyśrubowane normy owej aktywności, tym większy zapiernicz na codzień. Dlatego rośnie liczba wędkarzy zabieganych przez cały rok, którzy raz do roku mają spełniającą normy i wyśróbowane oczekiwania społeczne - wycieczkę na 10 dni intensywnego łowienia kapitalnych ryb, a później do kieratu na 340 dni w korpo lub swojej firmie.

I dlatego nie mam kompana do łowienia jelców na patyczka z lasu. Wszyscy piszemy o pasji, tylko ta pasja jest dziś mocn zaorana światem nieustannej sprzedaży. Dla ludzi, którzy "wykpili się" kolejnym Sage pisanie o ERN i AA to zawracanie głowy. Jak to napisał dawno temu Janusz z Muchoświrów (ten od testu linek) - szybkie wędki i szybkie kobiety... i jak mniemam, szybkie życie

Poleganie na zaleceniach producnetów albo samodzielne mierzenie wędek. Te zagadnienia mają dużo większy kontekst niż by się nam mogło wydawać na pierwzszy rzut oka. Kilent zabiegany to klient podatny na zalecenia producenta. Dlatego frakcja posiadaczy nie może przełknąć jakiś samodzielnych dociekań o ugięciu wędki. Dla nich to zwyczajnie zbędny balast. Mi się Michale metoda C-C podoba, choć wiadomo, że należałoby wymyśleć inną. A nade wszystko najlepiej by było, gdyby firmy zdradziły swoje własne sposoby oceny klasy wędek muchowych. Bo jak oni to robią, tego my stety lub niestety nie wiemy.


Pozdrawiam Cię serdecznie
Krzysiek

  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia [9] 07.03 13:07
  Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia [6] 07.03 13:32
  Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia [0] 07.03 13:42
  Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia [4] 07.03 14:18
  Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia [3] 07.03 15:26
  Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia [1] 07.03 16:30
  Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia [0] 07.03 16:49
  Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia [0] 07.03 19:39
  Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia [1] 07.03 23:37
  Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia [0] 08.03 00:11
  Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia [5] 07.03 20:46
  Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia [4] 07.03 21:03
  Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia [3] 07.03 21:32
  Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia [0] 07.03 21:37
  Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia [1] 07.03 21:45
  Odp: Michal Duzynski- spostrzezenia [0] 08.03 00:04
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus