Odp: Opłaty za wędkowanie dla niezrzeszonych
: : nadesłane przez
Adam. (postów: 71) dnia 2017-01-18 22:32:17 z *.e-wro.net.pl
Tak myślałem że forsa niezrzeszonych i tak powędruje do PZW. Szkoda.
Marzy mi się model taki jak w krajach zachodnich gdzie każda woda ma swojego gospodarza ale nie takiego na papierze ale prawdziwego który dba o swoją wodę. W naszym nieszczęśliwym kraju PZW tylko udaje że dba o wody. Oczywiście nie twierdzę że cała organizacja jest do niczego bo przecież są osoby które są działaczami w PZW i robią świetną robotę mimo dużego oporu innych wędkarzy. Niestety są to wyjątki potwierdzające regułę.
Zarządzający PZW (dla mnie to relikt PRL-u) żyją sobie na stanowiskach w zarządach beztrosko i bezkarnie. Mają głęboko gdzieś racjonalną gospodarkę. Do póki nie będzie rzetelnych zarybień oraz ochrony wod to nic z tego nie będzie.
Sądzę że PZW za bardzo poszło w stronę sportu. Począwszy od zawodników kadry narodowej kończąc na sporcie masowym na poziomie kół. Ktoś powie że mają do tego prawo. Oczywiście że mają. Ale uważam że są jakieś priorytety. Skoro rybostan i ochrona naszych wód są w opłakanym stanie to dlaczego wydajemy sporą część składek na zawody zamiast przeznaczyć je na racjonalną gospodarkę i ochronę.
Ponadto uważam że w zarządach jest za dużo pracowników patrząc przez pryzmat w jak marny sposób wykonują swoje obowiązki. Inna sprawa jakie jest podejście wędkującego. Przykład: Jestem z Wrocławia. Chcę wykupić także składkę roczną na okręg Wałbrzych. Żeby dokonać jej muszę pofatygować się osobiście do któregoś z kół z okręgu Wałbrzyskiego. Przecież jest to możliwe tylko pon-pt. Mam brać urlop i tracić cały dzień że zrobić opłaty. Przepraszam za słowa ale dla mnie to banda debili którzy mają w dupie zwykłego wędkarza. Jakoś Jelenią Górę można wykupić we Wrocławiu ale Wałbrzych już nie.
Mnie w PZW a właściwie w ich członkach drażni że większość łowi żeby zabić rybę. Przy dzisiejszym stanie wód, łatwym dostępie do sprzętu a przede wszystkim ilości łowiących konieczne jest ograniczenie zabierania. Szkoda że większość (ci w zarządach jak i szeregowych członków) chyba nigdy tego nie zrozumie że po ryby to się idzie do sklepu.
