|
Naprawdę to cholera wie, bo nic w wodzie nie widać (kolor kakao), a pzw się nie kwapi do odłowów kontrolnych.
Zawartość tlenu w wodzie (zbadana) jest na dolnej granicy przeżywalności ryb. Natomiast jest poniżej granicy przeżywalności mikroorganizmów. Nie będzie owadów, to nie będzie ryb - proste.
Narybek pewnie trafił szlag w całości. Na dnie jest od cholery zanieczyszczeń, które nie wiadomo ile będą tam zalegały. Tarło jesienią może kompletnie się nie udać. Woda jest tak niska, że można w zasadzie przechodzić rzeką suchą stopą, nigdy jej tak mało nie było. Żar leje się z nieba. Deszczu nawet w prognozach nie zapowiadają.
Jak dla mnie obraz nędzy i rozpaczy.
aha
Rzeka wali takim siarkowodorem, że momentami ciężko wytrzymać. Jaki jest naprawdę skład tego, co puszczają - NIKT JESZCZE NIE WIE. Próbki, o których pobraniu i zbadaniu farmazony w TV głosi dyrektor tego pierdolnika, były pobierane w momencie i miejscu, w którym woda jeszcze była krystalicznie czysta i nie została skażona dennym syfem. Po prostu zanieczyszczenia jeszcze do tego miejsca nie dopłynęły. PARANOJA.
Jest pewien trick prawny, a mianowicie kwalifikacja przestepstwa.
Chodzi o to aby "przestepstwo" zapobiegajace np. niszczeniu srodowiska jak wyzej , zostalo zakwalifikowane do instancji sadu wymagajacego decyzji Lawnikow do wydania wyroku.
W takim przypadku sedzia nie moze i nie ma prawa wydac wyroku skazujacego jesli lawnicy, czyli sedziowie przysiegli skladajacy sie z obywateli danego rejonu orzekna niewinnosc sprawcy z uwagi na spoleczna uzytecznosc czynu karalnego ogolnie chorym oprawem.
Oczywiscie potrzebny bylby tu zaangazowany w sprawe ekologii prawnik.
|