|
Mały offtopic na wesoło z elementami tragicznymi (w skutkach)
Na większość Polaków spostrzeżenia rodaków zwykle w żaden sposób nie działają. U nas
w kraju Polak - Polakowi wilkiem, nacja jest skłócona! Udokumentowanym świadectwem tego
stanu rzeczy są liczne dyskusje na nie tylko wędkarskich forach, których formy dialogu w
momentach swarów są bardzo rzadko spotykane u innych nacji.
No weźmy choćby moje liczne wpisy propagujące różne "oryginalne" (cudzysłów, gdyż
chyba wszystko już było) obserwacje. Prawie zawsze, gdy punktem wyjścia były moje
własne spostrzeżenia, atak był murowany. Co bym nie napisał, było źle. A to nie ma
mikrohaulingu, a to nie istnieje żadna "niepałowata" paraboliczna #7, którą można by na
suchą muchę łowić lipienie, tudzież na ultralekkie wędki męczy się ryby, lub koniecznie
trzeba każdą linkę spróbować, żeby się wypowiadać o ich fizyce li tylko na podstawie
profilu głowicy (fizyce na poziomie szkoły podstawowej mówimy zdecydowane nie ).
Co innego jak się Polakowi zacytuje coś z jego stolic: Paryża, Rzymu, Berlina, Waszyngtonu,
czy Londynu. Oooo wtedy tak, wtedy działa to jak zaklęcie. Wystarczy, że jakieś pajace z
Junajted Kingdóm (zwani potocznie dżentelmenami) łowią pstrążki 15 - 25 cm w strumieniach
Snołdonii (taka kraina gdzie leży śnieg jak na dłoni ), a już staje się to "legalne" i fajne w
Polsce. Co innego jakbyśmy sami to sobie wymyślili - jobów pod adresem takich "czubków i
oryginałów" mejd in Połand nie byłoby końca. Zobaczmy jaka cisza w tym wątku, jak kolega
Bill Byrd złowił tęczaka ponad 2 kg na muchówkę AFTMA #1 i wyciągnął go w czasie poniżej
minuty.... ciekawe jaka byłaby reakcja, gdyby to Dmych (miejscowy pastuch, od lokalnych
baranów) napisał, że złowił pstrąga 2 kg na wędkę klasy 1, słownie JEDEN. No ale jeśli na
świecie się coś robi, Polak przed Polakiem ma usprawiedliwienie.
Z teraz trochę smutnych wieści. Skoro jesteśmy tak bardzo zasłuchani w obce głosy, a tak
bardzo nie uznajemy tego co nasze, swojskie i wychodzące od refleksji rodaków...
przychodzi mi na myśl II wojna światowa czy Powstanie Warszawskie. Wiecie dlaczego się
tak spalaliśmy? Zapewne podszepnał nam to do ucha jakiś obcy agent... no a jak obcy to
wiarygodny. Tak bardzo, że za obce słowo i za obce rozumienie świata, czekają nas od
czasu do czasu rozstrzelania pod pierwszą wolną ścianą. Czy zatem zawsze warto aż tak
honorować obcy głos?
Myślmy logicznie i nie potępiajmy w czambuł wszystkiego co od braci, wyczekując
potwierdzenia z zagranicznych metropolii... Myślmy samodzielnie, a wyjdzie nam to na
dobre.
Post ten napisałem przekornie, ponieważ jak coś człowiek napisze od siebie, jest
podważanie, wyzywanie i brak szacunku. A jak się zacytuje zagraniczniaka, to od razu jest
to szanowane. Kochani, pamiętajcie, że dopóki będziecie uważać się za gorszych niż inne
narody, my jako naród nic ciekawego nie osiągniemy (osiągniemy tylko jako jednostki w
innych strukturach społecznych, ale nie w naszym zespole). Jeśli uszanujemy również
nasze myśli, za chwilę będziemy szanować nasze produkty, a kolejnym krokiem będzie
własne, dobrze zarządzane państwo, czego sobie i Wam życzę. A jeśli nie docenimy tego
co widzą nasze oczy i mówią nam nasze rozumy, to zawsze będziemy marionetką w
rękach różnych, sprytniejszych narodów... czego sobie i Wam nie życzę.
P.S. To co napisał Bill Byrd i inni przez niego cytowani, Dmychu wie z własnych obserwacji.
No ale jakbym napisał (tylko) od siebie, to było by źle... bo u nas trzeba się "podeprzeć
zagraniczniakiem", a masz w Polsce wizę do bycia cywilizowanym człowiekiem. Odrzućmy
tą chorą postawę kompleksów i stańmy wyprostowani. Dlatego mnie guzik obchodzą kolesie
z UK łowiący pstrążki w Snowdoni, nie muszę się nimi podpierać, by łowić na muszkę w
górskim potoku w Karpatach lub Sudetach.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysztof Dmyszewicz
|