|
Szanowny Panie Jerzy,
Żadnych pojęć nie mylę, tylko staram się sarkastycznie zwrócić Panu uwagę na fakt, że owa
ochlokratyczna większość (której nic nie obchodzi w zarządzaniu) jest po prostu balastem dla
tych zarządzających, którzy mówiąc wprost muszą się z nią niepotrzebnie użerać. Mamy zatem
pochwałę rynku i podziału pracy, tych którzy dostarczają dóbr i usług oraz tych, którzy z nich
komercyjnie korzystają. Po co więc w tym zarządzaniu czynnik demokratyczny? Rozumiem
spuściznę historyczną PRL-u... ale nie chwalmy demokracji za to, że jest wyłącznie wielkim
utrudnieniem dla działających. Demokracja w istocie jest upiorna w samych założeniach, gdyż
uprawnia niekompetentnych do zabierania stanowiska w sprawach, które ich właśnie niewiele
interesują i nawet nie za bardzo nie dotyczą. Chyba, że chce Pan na siłę nosić wstążkę
demokraty we fraku, pytanie tylko po co? Bo tak jest ładnie? Bo każda zachodnia i pijarowska
bomba rozwalająca lepiankę w Afganistanie czy Iraku ma logo demokracji? Ludzie powinni mieć
uprawnienia w owej kracji na swoich włościach, a instrumentem do godzenia interesów wielu
stron jest państwo, a dokładniej mówiąc odpowiednie regulacje prawne i egzekwujący je
urzędnicy. Nic więcej. Mi logo demokracji nigdy nie było potrzebne, nawet jeśli miałoby ono być
przepustką do nazywania człowieka cywilizowanym. Balast hamulcowych i utyskiwanie na ich
"ważny głos" w sprawach, które im wiszą przewijał się przez wędkarskie fora latami. Proszę
się zatem przyjrzeć jak mogliby funkcjonować Ci, którzy dziś muszą się kopać z koniem.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysztof Dmyszewicz
|