|
Ja pierwszy raz trafiłem do Zwierzynia w 75 lub 76. Pstrągów pomiędzy elektrownią a pierwszą wyspą było zatrzęsienie. Do tego lusterkujące stada świnek, brzany i duże klenie. Dużego potoka nie trafiłem, ale wiem od ludzi, którzy w tamtych czasach przyjeżdżali, że kabanów nie brakowało. A na jakie muchy je łowiono! Pan Józio Jeleński wiele z tych streamero-nimf zapewne pamięta. Lipieni wtedy było dużo mniej. Miałem wtedy okazję poznać dolny ocinek Solinki, Czarny, Wołosaty i San powyżej zbiornika i jego klenie jakich później już chyba nigdziej nie widziałem. Myślę, że San na odcinku zalewu mógł przypominać ten powyżej Rajskiego, czyli nie aż tak wąski, jak to mogło na zdjęciach wyglądać, płytki owszem, ale z głębszymi jamami, które spotyka się przecież wszędzie poniżej zbiorników i powyżej Rajskiego też. Niech była 1/4 tych kabanów, które są dzisiaj na OS-ie. Przy minimalnej w porównaniu z obecną presją wędkarzy (pewnie 1/100 do dzisiejszej?), niewątpliwie znacznym kłusownictwie, mnie by tam Piotrze wystarczyło. Co do Wołosatego to przypomnę, że jeszcze w pierwszej połowie 70-tych byl jak się to nazywało-rzeką dewizową. Nie dla zwykłego wędkarza. Pstrągi były i to duże. Słyszałem, że był mocno pilnowany przez miejscową milicję.
|