|
Ostatnie zdanie napisze teraz lopatologicznie, poniewaz kontekst nie wystarczyl aby je
zrozumiec:
Zatem lepiej nic nie robic i pozwolic ludziom bez limitow dostepnosc kilowac ryby, czy nie
pozwolic im kilowac, tez bez limitow dostepnosci do lowiska?
Ciagle absurd? Jesli tak to sie poddaje.
Szanowny Panie Marcinie,
Absurd.
Jedyna konkluzja, przed którą się Pan wzbrania, wynikająca również z tego zdania, które Pan uparcie powtarza, to koniecznosc wprowadzenia limitów dostępności.
Założenie uzyskania jakiegokolwiek efektu, bez wprowadzenia tego limitu dostępności, prowadzi na manowce. Traktowanie braku limitów dostępności jako niewzruszalnego dogmatu też prowadzi na manowce i przyczynia się do utrwalania najbardziej destrukcyjnego czynnika ze wszystkich.
"Limity dostępności" mają różne formy ... Choćby okres ochronny, skrócony w polskich łowiskach do absurdu ... Choćby okres "closed season", który w Polsce zupełnie zanikł, a eksploatacja trwa 12 miesięcy w roku ... Czy wreszcie rózne formy administracyjne, zresztą wymagane prawnie, o czym wspominałem już kilka razy - użytkownik rybacki ma OBOWIĄZEK określenia MAKSYMALNEJ LICZBY UPRAWIAJĄCYCH AMATORSKI POŁÓW RYB W OBWODZIE RYBACKIM W CIĄGU DNIA ... to dotyczy KAŻDEGO DNIA oraz KAŻDEGO OBWODU RYBACKIEGO Z OSOBNA ...
W jakim sensie C&R i ograniczenie dostepnosci ida w parze?
W takim sensie, ze na wiekszosci znanych mi polskich lowisk gdzie obowiazuje C&R jest tez
ograniczony dostep do lowiska.
A może jednak odwrotnie? W wielu łowiskach, w których wprowadzono ograniczony dostęp do łowiska wprowadzono RÓWNIEŻ C&R? Istotą prowadzenia zrównoważonych łowisk jest panowanie nad presją czyli skumulowanym w ciągu roku/sezonu "wysiłkiem połowowym" ...
Zna Pan może takie angioelskojęzyczne powiedzenie, że "The looser says, that it's always been done like this, but the winner says, that it's never been done like this" ... To prowadzi również do odniesienia się do kolejnych tez Pańskiej wypowiedzi ...
Panie Jerzy, czy Pan wie w jakim kraju Pan zyje? Prosze isc na zebranie do kola, w ktorym
jest dobra, ale wyrybiona rzeka pstragowa i sprobowac przeforsowac dwie inicjatywy.
Pierwsza to C&R, a druga to C&R i jeszcze ograniczony dostep do lowiska. Ta pierwsza ma
marne szanse na przejscie dalej do okregu, druga to trup zimny juz na sali. Robimy to co
realne do zrealizowania, czy paplamy sie kolejnych 20 lat w utopii?
Sytuacja dotyczy dzikiego kraju w centrum Europy, a nie Zjednoczonego Krolestwa.
Przyklad krosnienski to cud i dobrze Pan wie, ze ten sam numer w innych czesciach kraju
nie ma szans. Wiec dalej pytam, lepiej nic nie robic i teoretyzowac , czy zrobic cokolwiek
zeby ocalic choc kilka ryb ? Tu i teraz. To jest retoryczne pytanie bo nie mam teraz czasu na
bazgranine, ktorej i tak nikt nie czyta.
Ryba w lodowce ma mniejsza szanse na przezcie niz jakakolwiek wypuszczona, w
jakimkolwiek stanie. Nie stac nas dzis na noszenie ryb do lodowki. Za biedni jestesmy- i w
pieniadze i w wode. W obliczu tego cala teoria dotyczaca C&R jest..Wie Pan co warta...
Pozdrawiam
Wiem doskonale w jakim kraju żyję i wiem również doskonale, co można zrobić, jeśli sie chce i jeśli nie poddaje się polskiemu fatalizmowi ...
Jeśli to, co w Krośnie to "cud", to zdaje się, że mamy wśród nas sporą grupę cudotwórców ... z którą miałem i mam przyjemność współpracować ... Wiedząc, na czym polega tworzenie takiego "cudu" zdecydowanie nie zgadzam się z tezą, że w innych częściach Polski "nie ma szans" ... Ma szanse, a nawet powinno dokonywac się już od dawna, tylko wciąz rozbija się o takie dziwaczne myślenie, jakie Pan zaprezentował powyżej ... i o te nieszczęsne, polskie "niedasie" ... Skoro "niedasie" w sposób taki, jak Pan opisał wyżej (bo tak istotnie nie da się), to warto wymuślić sposób, w który jednak da sie, jak "dało sie" w Krośnie ...
Warto o tym, piosać, bo znów wbrew temu, co Pan pisze, jest wielu ludzi, którzy czytają ... z zainteresowaniem ... Wiem, bo do mnie piszą, że czytali ... I to piszą ci, dla których warto pisać ...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|