|
Ostatnie zdanie napisze teraz lopatologicznie, poniewaz kontekst nie wystarczyl aby je
zrozumiec:
Zatem lepiej nic nie robic i pozwolic ludziom bez limitow dostepnosc kilowac ryby, czy nie
pozwolic im kilowac, tez bez limitow dostepnosci do lowiska?
Ciagle absurd? Jesli tak to sie poddaje.
W jakim sensie C&R i ograniczenie dostepnosci ida w parze?
W takim sensie, ze na wiekszosci znanych mi polskich lowisk gdzie obowiazuje C&R jest tez
ograniczony dostep do lowiska.
Panie Jerzy, czy Pan wie w jakim kraju Pan zyje? Prosze isc na zebranie do kola, w ktorym
jest dobra, ale wyrybiona rzeka pstragowa i sprobowac przeforsowac dwie inicjatywy.
Pierwsza to C&R, a druga to C&R i jeszcze ograniczony dostep do lowiska. Ta pierwsza ma
marne szanse na przejscie dalej do okregu, druga to trup zimny juz na sali. Robimy to co
realne do zrealizowania, czy paplamy sie kolejnych 20 lat w utopii?
Sytuacja dotyczy dzikiego kraju w centrum Europy, a nie Zjednoczonego Krolestwa.
Przyklad krosnienski to cud i dobrze Pan wie, ze ten sam numer w innych czesciach kraju
nie ma szans. Wiec dalej pytam, lepiej nic nie robic i teoretyzowac , czy zrobic cokolwiek
zeby ocalic choc kilka ryb ? Tu i teraz. To jest retoryczne pytanie bo nie mam teraz czasu na
bazgranine, ktorej i tak nikt nie czyta.
Ryba w lodowce ma mniejsza szanse na przezcie niz jakakolwiek wypuszczona, w
jakimkolwiek stanie. Nie stac nas dzis na noszenie ryb do lodowki. Za biedni jestesmy- i w
pieniadze i w wode. W obliczu tego cala teoria dotyczaca C&R jest..Wie Pan co warta...
Pozdrawiam
|