|
Panie Jerzy
Dziękuje za link, niestety w tej chwili strona nie jest aktywna wiec pozwoli Pan, że nie odniosę się w tej chwili do zawartych w nim treści.
Wracając do tematu. Osobiście w dużym stopni zgadzam się ze stawianymi i udowadnianymi przez Pana tezami. Trafiają do mnie liczby jakie Pan przedstawia. Jest jednak jedna zasadnicza sprawa jaką moim zdaniem należy poruszyć. Pisząc o zmniejszeniu presji na danym łowisku, w danym okręgu - czy nie należy w tym wypadku także myśleć szerzej, decydując się na rozszerzenie działania na wszystkie wody PZW? Do czego zmierzam: W dyskusji były przytoczone przykłady gdzie presja dość nagle, skokowo przesuwała się z tych czy innych względów (głownie zasobności ryb) na inne łowiska co także skutkowało w końcu i tam bezrybiem … Jedną z możliwości o jakiej Pan wspomina jest „skrócenie sezonu” na danych wodach, łowisku (…Parku Narodowym Yellowstone, w sezonie trwającym SZEŚĆ TYGODNI W ROKU, czyli 46 tygodni ryby pływały nie niepokojone…). Przyzna Pana jednak, że w naszych realiach skrócenie możliwości wędkowania zaledwie do kilku miesięcy w roku przy tych rzeszach chętnych spowoduje wprowadzenie licencji i ustaleniu ich kosztu na wysokim jeśli nie bardzo wysokim poziomie (musimy pamiętać o dozowaniu presji, opłatach pozwalających na całoroczne utrzymanie łowiska, zarybieniach itd.) i tu jak bumerang powraca temat o jakim pisałem w poprzednim poście. Pomijam niezadowolenie braci wędkarskiej – choć pewnie niezadowolenie w takim wypadku to za słabe słowo... dla mnie ważne jest pytanie gdzie Ci wszyscy wędkarze zaczną łowić i na jakich łowiska presja osiągnie apogeum ? Czy będzie to sąsiednia rzeka, wody innego okręgu? Musimy zdać sobie sprawę, że na chwile obecna mamy do czynienia z naczyniami połączonymi – ograniczenia w jednym obszarze, spowodują (i nie ma się co oszukiwać) nasilenie się presji w innych obszarach - na innych łowiskach. Koło się niestety zamyka - kolejna rzeka, jezioro będzie wymagała ochrony, przed nami wędkarzami...
Pozdrawiam
|