|
Dziękuję za wyjaśnienie.Takiego budżetu PZW nie miało od momentu powstania do obecnej chwili.
To cud że mamy ryby.Za 160zł,opłaty rocznej to można posłuchać szumu rzeki anie prowadzić gospodarkę wędkarską na zadowalającym poziomie.Ale Polak potrafi z gówna bat ukręcić.
Czekam na zmiany,ktore nieuchronnie muszą nadejść.
Ależ to już było ...
Kiedyś Polacy też potrafili ... nie oczekiwali dokonywania cudów, tylko racjonalnie zarządzali tym, co było do dyspozycji ...
Zachęcam zawsze do zapoznawania sie z tym, co pisał Hilary Jałoszyński, który pamięta "przedwojenne czasy" (w odróżnieniu od wielu dzisiejszych "guru" medialnych - nie tylko je sobie wyobraża w spośób urągający zdrowemu rozsadkowi) ... szczególnie warto aby o tych przeszłych uwarunkowaniach oamiętali ci, którzy odwołują sie do "tradycji Towarzystw" ... Warto też pamiętać, że "nie od razu Kraków zbudowano" ...
Hilary napisał w swoim artykule:
Przyczyną powstania w byłym zaborze austriackim Krajowego Towarzystwa Rybackiego, którego statutowe cele nie miały jeszcze nic wspólnego z wędkarstwem, było zastraszające, prawie całkowite wyrybienie wód otwartych przez masowe kłusownictwo dokonywane przede wszystkim, przez bardzo wówczas ubogą ludność wiejską, która oprócz własnych potrzeb konsumpcyjnych, była kuszona zarobkiem przez pośredników i handlarzy rybami. Władze początkowo nie interesowały się tym problemem, a kłusownicy nie mieli zakodowanego przez tradycje, zwyczaje i surowe prawo szacunku dla cudzej, a tym bardziej państwowej własności, jak zresztą cała ludność, żyjąca wcześniej w poddaństwie. Gdy wreszcie po wieloletnich staraniach KTR-u, a szczególnie prof. Maksymiliana Nowickiego, prawo o rybactwie w końcu uchwalono, wody i ryby odzyskały szansę przetrwania.
Kiedy z biegiem lat działalność KTR-u zaczęła przynosić owoce, a od roku 1896 narodziło się zorganizowane (jeszcze bez prawnego usankcjonowania) wędkarstwo, wody zaczęły być chronione, już to przez organy administracji państwowej, już to przez samych wędkarzy na dzierżawionych rewirach. Ochrona wędkarskich rewirów była bardzo liczna i dosyć skuteczna, ale przez to wędkowanie było bardzo drogie i dostępne tylko dla osób dobrze sytuowanych. Pamiętam z dzieciństwa, że przed wojną matka stale „nadawała” z początkiem roku, na mojego starego, że tyle wydaje na ryby i co za takie pieniądze można by kupić do domu. Paręnaście lat później dowiedziałem się od ojca, że jego roczna składka w TW wynosiła około 300 zł! Była to całkiem niezła miesięczna pensja! A składki były czasem jeszcze wyższe. I przytoczę po raz chyba dziesiąty publicznie, ze statystyk, że przed wojną, w krakowskiem 19 Towarzystw posiadało 3510 członków i 153 strażników! Czyli jeden strażnik przypadał na 23 wędkarzy! Powstrzymam się od komentarzy i jakichkolwiek porównań, co do tego faktu, bowiem i czasy i realia były inne, a wędkarstwo kwalifikowane nie było tak masowe, jak później.
Odnośnie wspomnianych składek - pytałem moją Ciotkę, która przed wojną była nauczycielką, o wynagrodzenia i wówczas zarabiała ok. 120 złotych miesięcznie. Czyli wspomniana przez Hilarego składka była równa ponad dwumiesięcznemu wynagrodzeniu nauczyciela. "A wędkarstwo kwalifikowane nie było tak masowe jak później". Wędkarze utrzymywali poziom swojego hobby i ochronę zasobów na odpowiednim poziomie.
Zachęcam też do przeczytania książki "Fikoty i lorbasy z ukochanej rzeki" - Kazimierza Wejcherta. Tam też jest mowa o tym, "jak to drzewiej bywało" i jakie zmiany zaszły, opisane w dramatycznym "Posłowiu" ...
Ja miałem okazję obserwować zmiany, jakie zaszły w Sanie w krótkim okresie, między czasami kiedy łowiących można było policzyć na palcach u rąk, a czasami kiedy przewalały się rzeką tlumy ... Warto pamiętać, że łowisk nie przybywa, a chętnych "na pstrąga" - lawinowo ... Bez zapanowania nad tą dysproporcją nie ma szans na racjonalne gospodarowanie ... bez zgody na racjonalne dostosowanie eksploatacji do istniejących (mozliwych do ukształtowania) zasobów nie ma szans na racjonalne gospodarowanie ... bez finansowania wspomnianego kształtowania zasobów pozostaje niewiele do eksploatowania ... Jak się nie kręć ....
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|