|
Tym bardziej Wojtku, że "wojna o żyłkę" to wojna o pietruszkę, która może nas tylko skonfliktować. Po co ja, jako miłośnik wolnych kijków i suchej muchy, mam się kłócić z zawodnikami, którzy lubią łowić na żyłkę? W imię czego?
Natomiast gdybyśmy zamiast szukać punktów zapalnych, starali się w końcu szukać tego, co nas wszystkich łączy, to chyba możnaby liczyć na szersze poparcie dla zmiany wędkarskich limitów?
Proponuję zrobić wszystko wspólnie co nas łączy, a to co nas dzieli zostawimy sobie jak już dzikie i czyste wody będą pełne pięknych ryb. Inicjatywa w ograniczeniu ilości zabieranych ryb, powinna w końcu wypłynąć z naszego środowiska....
Tak więc czego szukamy? Sztucznych konfliktów czy realnych problemów do rozwiązania?
Ja już się przestałem wywyższać nad tych, co łowią na nimfę. Co z tego że nie majtają sznurem jak lassem. Czy ja jestem lepszy od nich? Kwestia gustu. Myślę, że delikatne łowienie na nimfetki też może być urokliwe. Jeszcze nie próbowałem. Ale to nie są wogóle problemy naszych łowisk. Jakiś temat zastępczy, żeby się ponaparzać na klawiatury.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
|