|
Tak czytam niektóre odpowiedzi w temacie łowienie metodą żyłkową i aż nie chce mi się wierzyć, że rywalizacja "kto lepiej, szybciej itp.?" spowodowała, że przepisy dotyczące wędkarstwa sportowego (muchowego) zostały tak zmienione by dopuścić tę metodę do użytku. Dla mnie jasne jest, że skoro definicja metody muchowej mówi, iż do rzucania wykorzystuje się ciężar sznura i przypon ma mieć max 2 długości wędki, to tak powinno tak być i na zawodach. Toż to kwintesencja muszkowania! A kwestię krótkiej nimfy przy dwukrotnej długości przyponu w stosunku do wędki możnaby rozwiązać bardzo prosto. Zapisując, że przypon powinien mieć max. 1,5 długości wędki i tyle. Prowadzenie much nie byłoby wtedy takie proste, bo ciężar sznura mógłby powodować zsuwaniem się go po przelotkach i utrudnianie łowienia. Ja i tak zawsze stosuję przypon średnio 10-20% krótszy od wędki, rzucam sznurem a nie muchami. I jest mi z tym dobrze :). Ciekaw jestem czy i dlaczego "chłopaki od żyłki" nie zakładają tyle żyłki do suchej? BO NIE DALIBY RADY PODAĆ MUCHY! Dla mnie mnie żyłkowcy są jak Dr. Jkyll i Mr. Hyde. :)
Pozdrawiam wszystkich!
Rafi
|