f l y f i s h i n g . p l 2024.09.08
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? . Autor: mart123. Czas 2024-09-07 22:20:03.


poprzednia wiadomosc Odp: PZW Nowy Sącz - jest tam kto? : : nadesłane przez S. Cios (postów: 2043) dnia 2024-05-03 07:49:16 z *.225.71.94.static.otenet.gr
  Zgadzam się. Dlatego jedynym rozwiązaniem jest reforma całego systemu i stworzenie takiego opartego
na lokalnych towarzystwach.

Zresztą w obecnym systemie, jak widać, jest tak dużo roboty, że wielu działaczy ciągle biega z taczkami i
nie ma nawet czasu, żeby je załadować. Nie widzę nikogo zainteresowanego w odbudowie DW - w
regionie brak zainteresowania, bo obiekt jest w dyspozycji ZG, a w ZG brak zainteresowania, bo obiekt
leży 400 km od Warszawy i w obecnej sytuacji nie można na nim nic zarobić. Będzie tak jak pisał Darek -
zapewne obiekt ulegnie biodegradacji. Już nie piszę o kwestii kultury i historii wędkarstwa, bo to nie
interesuje działaczy na wyższych szczeblach decyzyjnych.


  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: PZW Nowy Sącz - jest tam kto? [2] 03.05 13:19
 
Zgadzam się. Dlatego jedynym rozwiązaniem jest reforma całego systemu i stworzenie takiego opartego
na lokalnych towarzystwach.

Zresztą w obecnym systemie, jak widać, jest tak dużo roboty, że wielu działaczy ciągle biega z taczkami i
nie ma nawet czasu, żeby je załadować. Nie widzę nikogo zainteresowanego w odbudowie DW - w
regionie brak zainteresowania, bo obiekt jest w dyspozycji ZG, a w ZG brak zainteresowania, bo obiekt
leży 400 km od Warszawy i w obecnej sytuacji nie można na nim nic zarobić. Będzie tak jak pisał Darek -
zapewne obiekt ulegnie biodegradacji. Już nie piszę o kwestii kultury i historii wędkarstwa, bo to nie
interesuje działaczy na wyższych szczeblach decyzyjnych.




Cóż za dyplomaty godna odpowiedź. Najpierw zgadzam się, a potem konkluzja zupełnie przeciwna.

Co masz na myśli mówiąc o "systemie". I kto go niby tworzy oraz kto mialby go zreformować, żeby stworzyć
taki, "oparty na lokalnych towarzystwach"? Kiedy, na jakich warunkach, z kim, za co? I kto miałby takiego
systemu chcieć i go prowadzić? Dla satysfakcji grupki reprezentujących daleko posunięte "wishful thinking"?

Problemem jest to, że nie ma w Polsce alternatywnego, skoordynowanego środowiska klku- kilkunastu tysięcy
wędkarzy, bo tylu pewnie byłoby w stanie zmienić sposób zorganizowania wędkarstwa (biorąc pod uwagę, że
już parę tysięcy podejmuje działania w tym kierunku, w różnych miejscach w Polsce, choć jest blokowana
skutecznie przez różne zaszłości i przez innych). W sumie najważniejsze wciąż są duże ośrodki, w których jest
wielu ludzi potencjalnie przygotowanych, ale, dość paradoksalnie, niezdolnych do wzięcia organizowania
wędkarstwa w swoje ręce ... więcej w tym indywidualistycznego "radzenia sobie" albo wytykania, zaś tego
ducha, który był w dawnych Towarzystwach jakoś nie widać, mimo upływu lat ...

Co do DKW - przeszkodą jest to, o czym wspomniałem już, czyli brak koncepcji uzyskiwania dochodów z
majątku stowarzyszenia. Wciąż majątek jest przede wszystkim "kosztem", do sfinansowania ze składek w
trybie redystrybucji... stąd ten cały pomysł z "cegiełkami", o którym tu była mowa ... bo tak potrafi postrzegać
funkcjonowanie większość podejmujących decyzje... Parę lat temu sprawdzałęm zestawienie budżetu i w skali
kraju, na bodaj 180 mln ze składek było 5 mln z dochodów nieskładkowych... Ta proporcja pokazuje "wsobny"
charakter organizacji i brak zainteresowania uzyskiwaniem dochodów przez pomnażanie kapitału ze składek,
wykorzystania potencjału majątku i użytkowanych wód ... to dzieje się tylko w stosunkowo małej skali w
niektórych regionach (choć w dużej, jak na potrzeby i możliwości tychże) ...

Rozmawiałem z prezesami i zarządami na temat DKW, ale z jednej strony pojawiała się blokada ciasnoty
pojmowania zakresu działania stowarzyszenia, że "PZW nie będzie firmą turystyczną", że "nie można
zarabiać", a wizja płacenia podatków jawiła się jako największa zmora ... w ślad za tym były stwierdzenia, że
"przekazalibyśmy im (okręgom) ten obiekt jakby stworzyli okręg z połączenia NS z Krakowem, Tarnowem, a
może jeszcze z Katowicami, żeby mieli tyle skłądek żeby mogli do tego dokładać"... na co samodzielni,
mniejsi, nie mieli najmniejszej ochoty ... Nie powstał żaden biznes-plan, bo szkoda było roboty jeśli nie było w
ogóle mowy o ekonomicznie sensownym rozwiązaniu ... Do tego potrzebne byłoby stworzenie atrakcji,
wspierającej ofertę zakwaterowania w DKW ... toczyły się dyskusje na temat łowiska normalnego (zwanego
"specjalnym") na odcinku od zbiornika czorsztyńskiego w górę Dunajca, do Łopusznej, ale tu włączyła się
"lokalnym" zasada "ważne to je co je moje" i łowisko powstało dużo poniżej, najmniej "naruszając"
emocjonalne interesy decydujących grup z dwóch geograficznych końców okręgu ... Z kolei "aż się prosiło"
żeby powstała siedziba okręgu w Łopusznej, pracownicy, bliskość transportu, nadzór nad okolicą itp ... były
wstępne analizy, wskazujące na sensowność takiego podejścia, ale z różnych względów (personalnych?) to
też upadło ...

Strasznie dużo wszędzie takiego "nie da się" i marazmu, aż dziw, że nie prowokuje do aktywności, żeby to
zmienić przejmując stery ...

Pozdrawiam serdecznie

Jurek Kowalski
 
  Odp: PZW Nowy Sącz - jest tam kto? [1] 03.05 15:51
 
Co masz na myśli mówiąc o "systemie". I kto go niby tworzy oraz kto mialby go zreformować, żeby
stworzyć taki, "oparty na lokalnych towarzystwach"? Kiedy, na jakich warunkach, z kim, za co? I kto
miałby takiego systemu chcieć i go prowadzić? Dla satysfakcji grupki reprezentujących daleko
posunięte "wishful thinking"?


Już to niedawno pisałem. Powinno być zrzeszenie niezależnych towarzystw wędkarskich (coś na
kształt dawnego ZSTW). Wtedy zupełnie inaczej wszystko funkcjonuje, bo rolą zrzeszenia nie jest
kierowanie towarzystwami, lecz reprezentowaniem ich na zewnątrz i pomaganie w rozwiązywaniu
problemów, zwłaszcza na linii z administracją państwową, dużymi spółkami (np. zarządzającymi
hydroelektrowniami), itp. Np. nie bardzo rozumiem dlaczego wiosną br. była jakaś kontrola z ZG w ZO
Krosno, skoro Okręg ma własną osobowość prawną w zakresie prowadzenia gospodarki rybacko-
wędkarskiej. W każdym okręgu jest Komisja Rewizyjna, której zadaniem powinna być kontrola
odpowiednich poczynań. Jeśli sprawa jest "grubsza", to od tego jest prokurator.
Skoro w ciągu ostatnich 24 lat nie udało się stworzyć modelu wędkarstwa opartego o niezależne
towarzystwa, więc są marne szanse, że uda się to zrobić oddolnie w ciągu najbliższych 2-3 dekad.
Może to zrobić jedynie odgórnie władza administracyjna, poprzez stworzenie konkurencji dla PZW. Na
ten moment nie widać zainteresowania stworzeniem takiego systemu, bo w ogóle gospodarka rybacka i
stan wód w Polsce nie są przedmiotem większego zainteresowania władz administracyjnych i
politycznych (o czym świadczą liczne przypadki zanieczyszczenia wód i fizycznej degradacji koryta i
linii brzegowej). To się może zmienić jedynie w przypadku dostrzeżenia znaczenia wędkarstwa jako
ważnego elementu dochodów regionalnych.

Problemem jest to, że nie ma w Polsce alternatywnego, skoordynowanego środowiska klku-
kilkunastu tysięcy wędkarzy, bo tylu pewnie byłoby w stanie zmienić sposób zorganizowania
wędkarstwa (biorąc pod uwagę, że już parę tysięcy podejmuje działania w tym kierunku, w różnych
miejscach w Polsce, choć jest blokowana skutecznie przez różne zaszłości i przez innych). W sumie
najważniejsze wciąż są duże ośrodki, w których jest wielu ludzi potencjalnie przygotowanych, ale, dość
paradoksalnie, niezdolnych do wzięcia organizowania wędkarstwa w swoje ręce ... więcej w tym
indywidualistycznego "radzenia sobie" albo wytykania, zaś tego ducha, który był w dawnych
Towarzystwach jakoś nie widać, mimo upływu lat ..


I nieprędko będzie. Obecnie 99% wędkarzy zainteresowanych jest wyłącznie złowieniem ryby, obojętne
czy jest dzika, czy z hodowli, lub czy wędkarze są zwolennikami No Kill, czy chcą respektować ustawę
o ochronie zwierząt. Skoro jest takie podejście, więc logiczną konsekwencją byłoby prowadzenie łowisk
wędkarskich na zasadzie działalności gospodarczej (coś typu MW lub wcześniej JJ).

W latach 2010-2011 próbowałem coś zmienić w działalności PZW. W Okręgu Mazowieckim
zaproponowałem powołanie podkomisji ds. ryb łososiowatych. Po półtorej roku zrezygnowałem,
ponieważ: 1) decydenci w OM nie mieli zielonego pojęcia o rybach łososiowatych, ani nie byli
zainteresowani tym, żeby gospodarka była prowadzona w sensowny sposób (prowadzili wręcz
działania destruktywne), 2) w OM prowadzono działania, które uznałem nie tylko za sprzeczne ze
statutem PZW, ale nawet z prawem, w których nie miałem zamiaru uczestniczyć (moje podejrzenia
później okazały się uzasadnione, o czym świadczy przypadek prezesa OM Bedyńskiego). Jesienią
2010 r. powołano mnie w skład Komisji ZG ds. Promocji Wędkarstwa. Jedyne, czym przewodniczący tej
Komisji (Bedyński) się zajmował, to było wydawanie środków na fundusz promocyjny (różne gadżety).
Jakakolwiek dyskusja na poważniejsze tematy, np. na temat wizerunku wędkarstwa w społeczeństwa,
natychmiast była ucinana. Podobnie ucinano jakąkolwiek dyskusję nt. ośrodka w Łopusznej, choć
wówczas był to jeden z ważniejszych tematów. Po roku przewodniczący Komisji przestał mnie
zapraszać na posiedzenia Komisji, bo pewnie stwierdził że nie pasuję do jego wizji działania Komisji.

Stan zdrowia nie pozwala mi obecnie na szersze angażowanie się w działalność PZW. Zresztą
działacze uważają, że najlepiej wiedzą, co mają robić i nie interesuje ich konsultowanie z innymi
osobami, nawet tematów, w których są kompletnie zieloni. Na przykład jesienią 2023 r. ZG
zorganizował konferencję w 124 rocznicę „zorganizowanego wędkarstwa w Polsce”. Przekazałem do
ZG, że powielanie bzdury wymyślonej przez PZW w połowie lat 70. nie jest rozsądnym rozwiązaniem,
ponieważ w latach 1879-1914 KTR nie miało nic wspólnego z zorganizowanym wędkarstwem. W druku
jest mój artykuł w Rocznikach Naukowych PZW na temat korzeni zorganizowanego wędkarstwa w
Polsce (opóźnienie wydania rocznika sięga już ok. pół roku). Wśród obecnych działaczy brak jest
elementarnej wiedzy ws. historii wędkarstwa i ichtiologii, bo nie są zainteresowani czytaniem
czegokolwiek (nawet Wiad. Wędk. notują silny spadek czytelnictwa).
 
  Odp: PZW Nowy Sącz - jest tam kto? [0] 03.05 17:25
 
Drogi Staszku,

Przede wszystkim - serdecznie i najszczersze życzenia zdrowia i sił, bo te przydają się do czerpania radości z
życia na emeryturze.
Sprawy różne toczą się już dośc długo i podstawą, moim zdaniem, nie jest usiłowanie przekonania tych, którzy są
niezdolni do czegokolwiek, ale zastąpienie ich takimi ludźmi, którzy potrafią. Do tego są potrzebne wspólnotowe
przedsięwzięcia, a nie indywidualne poczynania. Zwłąszcza w warunkach, w których można i da się. Mogliśmy
jeszcze za PRLu usiłować coś na włąsną rękę, ale i tak najlepiej wychodziło to, co działo się w Bzdykfusie.
Też wiele razy zderzałem się z murem, ale czasem udało się coś, choć na chwilę, zmienić. Dlatego też po PRLu
zmiany w jakie się angażowałem dotyczyły zmiany zespołó zarządzających. Tylko to, że zaczęliśmy stawiać na
nogi sprawy choćby w Krośnie, natrafiało na blokady bo nic się nie zmieniało w Warszawie, Krakowie,
Katowicach, Wrocławiu, Poznaniu ... wciąż ci sami ludzie, ta sama mentalnoiść, a decyzje "centralne" przeważały.
Niemniej jednak, dostaję bólu zębów jak słyszę, że jakaś administracja ma nam znó świat urządzać. Problem w
tym, że to oznacza, że nie jesteśmy zdolni do urządzania go sobie sami. I najbardziej przygnębia mnie to, że
bardzo wiele głosów jest takich, żeby "ktoś" zrobił "coś", żeby "nam" było dobrze ... cokolwiek to oznacza ...
Tymczasem to w rękach wędkarzy leży pokazanie tzw. wartości socjoekonomicznej naszego hobby, za sprawą
tych, którzy je prowadzą. Liczą to Niemcy, Austriacy, Anglicy, Skandynawowie i inni i dlatego mają wsparcie
administracji i lokalnych społeczności, a także udział w obrotach i dochodach ... Swego czasu oszacowno, że
powstanie łowiska na Sanie wytworzyło lokalny obrót rzędu 5 mln zł rocznie, jeśli dobrze pamiętam ... mistrzostwa
organizowane w czerwcu sprawiły, że sezon letni wystartował w regionie o miesiąc-półtora wcześniej, co
przysporzyło dochodów ... Wędkarze z tego mieli zaledwie skromną cząstkę, za niewygórowane zezwolenia na
wędkowanie ... "bo nie należy zarabiać" ... I na tym się skończyło ...
Ja nadal mam w sobie optymizm i przekonanie, że da się sprawy ruszyć do przodu...
Pozdrawiam serdecznie
Jurek Kowalski
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus