Jak chyba większość z nas zaczynałem od spławika , następnie sięgnąłem po spinning(używam go zresztą ciągle), aż nadszedł czas na muchę. Muchuję dopiero około półtora roku ,wszelkie informacje zdobyłem z prasy , internetu i książek o tematyce wędkarskiej (niestety w moim otoczeniu nie ma osoby zajmującej się to dziedziną wędkarstwa w której znalazłbym pomoc).Metoda ta od razu zafascynowała mnie , jej finezja, "kontakt" z rybą , emocje związane z braniem, holem i lądowaniem ryby wprowadziły mnie w sferę uczuć trudną do opisania. Zawsze byłem za zasadą "no kill", ale wędkarstwo muchowe pogłębiło tą zasadę w znacznym stopniu (nie wiem dlaczego , ale może w zbyt drastycznym, przez ostatni rok nie uśmierciłem żadnej ryby, mimo że miałem "sztuki" godne zabrania), ale nic tak nie cieszy jak ryba swobodnie odpływająca po delikatnym wyhaczeniu z haka, a szczególnie cieszą mnie te duże sztuki odzyskujące wolność.Miejscem w którym najczęściej łowię na muszkę jest mała rzeczka, dopływ Sanu- Stupnica. Rzeczka ta jest małym siurkiem , niesiącym zwykle mało wody i utrudniającym wędkowanie. Pogłowie pstrąga z roku na rok jest coraz mniejsze i pomimo tego ,że jest to mój ukochany gatunek musiałem poszukać innej alternatywy. Wzrastająca liczebność pogłowia Lipienia w owej rzeczce spowodowała zainteresowanie tym gatunkiem i w następstwie pokochanie tego gatunku na równi z pstrągiem potokowym. Lipienie w tej rzeczce łowię krótkim wędziskiem (7'6") klasy 4, emocje wynikające z holu trzydziesto-kilko centymetrowego lipienia w wąskiej zarośniętej rzeczce sięgają zenitu. Metoda połowu w głównej mierze sucha, ewentualnie krótka nimfa. Po co to wszystko piszę??? Dlatego że chciałbym zaapelować do wszystkich wędkarzy (a głównie muszkarzy ), aby wypuszczali większość złowionych ryb , w szczególności w małych rzeczkach, w których uszczuplenie pogłowia ryb ( a zwłaszcza lipieni) jest bardzo łatwe. Znam to na przykładzie"mojej"rzeczki gdzie przez okres miesiąca, kilku pseudo-wędkarzy, biorąc po kilka kompletów dziennie, potrafią prawie doszczętnie pozbawić rzekę (na odcinku około 5 km) miarowych lipieni. Więc jeszcze raz NIE ZABIJAJMY WSZYSTKICH MIAROWYCH RYBY, RYBA W WODZIE ZNACZNIE LEPIEJ WYGLĄDA NIŻ NA TALERZU!!!!!!!!!!!!!!!!!!
|