/ do mostu pod Hubą/ i "dolny/ Krościenko praktycznie do Nowego Sącza/. Niektórzy twierdzą ,że ma swoją "duszę" i chyba nie mijają się z prawdą -jest to woda żyzna, pełna uroku i ryb, ale miejscami potrafi pokazać pazury- w czasie holu "pstrąga życia" pamiętajcie o tym !
Oczywiście pierwszego mimo mocnych planów nie wyjechałem - jednak drugiego choćby się "waliło" -nie ma mocnych! -jadę. Dzwonię do braci Wacka I Marcina- im się jednak udało; sakramentalne ;no i jak ?- Jest dobrze - pada odpowiedź. Nawet gdybym usłyszał co innego nie miałoby to znaczenia- Pakuję firmowego "cienkiego", przepustka na drogę od żony, buziaki dla dzieciaków i trochę z poczuciem winny wyjeżdżam z Krakowa. O 7 jestem w Sromowcach- nie widzę ich samochodu , nie szkodzi rozkładam sprzęt - no i właśnie gdzie ?
No cóż , zacznijmy po kolei ; dla tych co przyjadą tu pierwszy raz krótki opis i garść praktycznych informacji, dla starych wyjadaczy okazja do wytknięcia błędów a może twórczego uzupełnienia ?! Podstawa - to odcinek graniczny! - dla tych co przyjadą o "świtaniu" nie w pełni przebudzeni - prawy brzeg patrząc w dół wzdłuż biegu to Słowacja ,lewy my. Teoretycznie można łowić do samego przeciwległego brzegu - ale każde wyjście to przekroczenie granicy /nielegalne ! oczywiście/ .Brodząc w środku rzeki może się zdarzyć nagłe otwarcie upustów zapory / na szczęście rzadko/. Jeśli będziecie musieli salwować się ucieczką na słowacką ziemię ,pozostaje liczyć na wyrozumiałość strażników na przejściu w Niedzicy -czasem się udaje , ale słyszałem o sytuacjach bardzo nieprzyjemnych.
SROMOWCE WYŻNE
Wjeżdżając do Sromwców skręcamy w dół-- jeśli chcecie poznać Dunajec niemalże od początku proponuje za remizą skręcić w prawo ,asfaltem wzdłuż zabudowań ,polna drogą i jesteśmy/ po około 200 m od remizy/ na brzegu "Króla Podhala" na końcówce dużej płani. Płań zaczyna się mocnym wlewem i tu proponuję zacząć-wyżej nigdy nie łowiłem stąd moja wiedza tam nie sięga. Wlot to jak wszystkie wloty dobre miejsce na pstrąga,a od września na "głowę"- cała płań to pstrąg i lipień ale końcówka to ... marzenie ,choć trochę przełowione !Pod słowackim brzegiem kilka rynienek może trafić się ładny kardynał. Sama końcówka mimo płytkiej wody utrzymuje stado niebrzydkich lipieni , których specjaliści potrafią skusić dobrze dobraną "suchą".
Poniżej optyczny próg i pod słowackim brzegiem ,pod krzakami ostry nurt ze spowolnieniem -piękne miejsce na nimfę i mokrą- Jeśli nie będzie zajęte, o co trudno, może dostarczyć wrażeń które podniosą włosy na karku niejednego "twardziela". Poniżej ok. 150 m do następnego optycznego progu -sporo "zbyrków" , prądzików sporo lipieni, trochę pstrągów ale raczej krótkich. Poniżej drugiego optycznego progu - b. popularne i niemalże niezawodne miejsce na pstrąga i lipienia / w tym grubego/. Brania na całym blisko 200 metrowym odcinku, ale początek najlepszy . Popularnym patentem jest kijek do podpierania/ najczęściej ucięty narciarski/ -dla mniej uważnych to prawie koło ratunkowe. Tutaj może się przydać na końcówce płani -w pobliżu brzegu pojawia się dół -rybny notabene !Z resztą nagłe uskoki dna, "dziury " , wądoły to dunajecki standard . Chociaż po pierwszym nurkowaniu jakoś wszystkie doły stają się dużo lepiej widoczne. Poniżej to legendarny już
WODOWSKAZ
Jest to dobry punkt informacyjny najlepsze efekty są przy stanie wody 1,80 do 2,00 m na wodowskazie im niższa woda tym lepiej- przy stanie 2,10 łowienie bardzo trudne , przy 2,20 zawsze zmieniam łowisko - woda staje się kompletnie nieczytelna a i z rybami jakby duży problem. Wodowskaz dla wędkarzy to jak Mekka dla islamistów. Mimo potężnej presji wędkarskiej z obu stron trzyma się dzielnie. Na drugą stronę udaje się przejść na końcówce
powyższej płani tylko przy najniższym stanie wody , można co prawda obejść dołem ale to 'kawał drogi". Na wlocie to znakomite miejscówki na grubego pstrąga jak i na wszystkich poniższych pradach. Łatwiejsze łowienie od strony słowackiej ale wytrawny muszkarz poradzi sobie i od naszej. W grubych prądach stoją potężne głowacice ,które od września są do waszej dyspozycji. Co do "głowatki" to niech się wypowiedzą rasowi fachowcy, ale w opowieściach o głowatkach spod wodowskazu jakby mniej przesady niż w innych. Miejsce dobre na każdą metodę ,ale króluje ciężka nimfa, ja chętnie łowię tu na " mokrą" , suchą "majówkę " i chrusta.
Poniżej nurt się wygładza przechodząc łagodnie w płań -dno zapełnia się lipieniami wśród których jest kilka rekordowych ,ale mocno przećwiczonych. Miejsce to -praktycznie tuż poniżej wodowskazu to idealne pole manewrów na suchą ,aczkolwiek miłośnicy nimfy też nie będą rozczarowani. Na streamera poza pstrągiem trafia się szczupak i dla mniej wybrednych kleń. Ryby są na całym obszarze ale są rynienki gdzie brania jakby intensywniejsze. Ilość ryb- porażająca / in plus/. Dochodzimy do wyspy -tu uwaga prawa strona podobno słowacka i niektórzy tam nie łowią. Mogę powiedzieć , że nurty jednak warto obłowić aż praktycznie do nurtu , który dzieli wyspę na dwie części. Polecam również prądziki na wlocie wyspy- z "malutkiej" wody potrafi się wyłonić się gruby kardynał. Po lewej stronie pstrągowe prądy wzdłuż całej wyspy/ dobre brania na suchą-ze względu na krzaki/ ale ryby rzadko przekraczają 30 cm .Powyżej wyspy dobre miejsce na zaparkowanie samochodu, rybę z folii z ogniska, łyk piwa i chwilę kontemplacji ; dlaczego te lipienie z takim uporem omijają moją muchę !?.
Poniżej wyspy dobre miejsca na nimfę z grubym pstrągiem i z kilkoma fragmentami lipieniowymi, aż do przystani.
PRZYTSAŃ FLISACKA
Bezpośrednie okolice przystani znam najmniej, ale godne polecenia są prądy poniżej / uwaga na głębokie doły !/ -miejsce praktycznie do obłowienia wyłącznie na nimfę- Duże kamienie z wielkimi wymyciami za nimi kryją duże okazy pstrągów, do których jedynym problemem jest dotarcie z nimfą. Można próbować z mokrą i suchą - efekty potrafią pozytywnie zaskoczyć. Dalej w miejscu gdzie szosa dochodzi do rzeki- po lewej stronie "czerwone skałki"- to kolejna dobra miejscówka, Parkujemy za łagodnym łukiem drogi w miejscu jakby specjalnie zrobionym dla wędkarzy. Prostopadle do szosy wychodzimy na płań -bardzo dobrą, płań powyżej też dobra. Na wlocie króluje nimfa, na płani też się sprawdza. Końcówka płani to królestwo lipienia z dobrymi braniami na suchą. No ok.!-czarnym koniem /o zgrozo-może mnie nie zlinczują!/ - brzasków nad wodą /w czerwcu od 4 do 7/ jest ciemny streamer ;"pijawka " z żółtymi elementami-typu optic, duża czarna "złotogłowka" z brązową jeżynką/ np. na haku no 2/,włosianka z sierści jenota też optic/ z dużymi oczkami mosiężnymi/ + srebrna lameta na tułowiu prowadzone głęboko krótkimi pociągnięciami .Brania rzadsze niż na nimfę / na wlocie trzeba mieć pecha żeby zejść bez ryby/- ale uderzenie potrafi zburzyć krew / Gdy rano będzie "plaża" spróbujcie bezwzględnie wieczorem/. Poniżej nurt przechodzi na lewą stronę -dużo małych wlotów ,nurt gwałtownie przyspiesza -miejscówka koniecznie do obłowienia -" grubaśny pstrokaty czterdziestaczek " nie będzie zaskoczeniem. Koniec tego fragmentu to taki niby próg wodny, który wyznacza kolejny dobry odcinek -okolice Sromowców Niżnych.Z powyższego 2 km odcinka trafiały się już 70 cm (!) kabany a krąży anegdota o góralu , który na mokrą muchę wyjął w lecie '99 r metrową "głowatkę" . Zmuszony (intensywnie) przez krakowskich wędkarzy do wypuszczenia /okres ochronny !/ długo siedział i płakał na brzegu.
SROMOWCE NIŻNE
Nurt wpada niejako z dwóch stron- tworząc trójkąt wolniejszej wody- poniżej sporo większych kamieni z rynnami pomiędzy nimi - niżej powoli się ujednolica. Po około 300 m następny optyczny próg -sporo "
szwarliwych " nurtów , "zbyrków" ,urozmaicone koryto, nawet z powalonym drzewem -wszystko działa jak magnes na rzesze . wędkarzy . Jeśli uda nam się wcisnąć pomiędzy łowiących - możemy liczyć na spotkanie z grubym lipieniem wypasionym na kiełżu i chruście pośród zielonych dywanów glonów. Na górze trafia się niezły pstrąg -utrapieniem są czasem biorące na nimfę ...płocie. Podczas holu owację potrafią zgotować spływający tratwami turyści. Istnieje nawet coś takiego jak nieme porozumienie pomiędzy flisakami a wędkarzami- prawy brzeg dla flisaków- lewy dla wędkarzy- na kilka wypraw w tamte okolice nie widziałem żadnych konfliktów. Może wynika to też z tego , że ci sami flisacy wynajmują w nocy kwatery strudzonym wędkarzom - ot życie. O ile początek odcinka to raczej nimfa . "mokra"- to końcówka jak zwykle należy do suchej muchy . Miejsce - idealne ,a jakby tego było mało to poniżej zaczynają się znakomite tereny piknikowe. Jedyna ciemna chmura na tym słonecznym niebie to bataliony wędkarzy maszerujące po wodzie, ale cóż można przyjechać poza weekendem. Poniżej prądy /ciekawe/ i gruba zaokrąglona płań . Na wlocie pod słowackim brzegiem ciekawe miejsce na "suchą". Poniżej się nie zapuszczałem , ale wtajemniczeni twierdzą ,że też warto -tylko uwaga niedaleko Park Pieniński i koniec łowiska.
To tyle tytułem krótkiego opisu, i z takim dylematem stanąłem z wędką w dłoni w piątek rano .Na wodzie powoli się zaludnia - obieram azymut na krzaczek z szybkim nurtem i dochodzę bez kąpieli - powiało optymizmem. Szesnastkę przywiązuję do sznura - na górę beżowa "zlotogłówka" z maski zająca- dolna to brązowy kiełż na 10-tce. Piąte przepuszczenie w spowolnieniu nurtu -lekkie drgnięcie sznura -odruchowe zacięcie i jest to co tygrysy lubią najbardziej- Jednostajne szarpnięcia i odjazd z nurtem- Schodzę z nim 5 metrów i powoli naprowadzam do podbieraka . Potwierdzają się moje przypuszczenia lipień 32 cm a wydawał się dużo większy -jest ładnie ubarwiony ciemny fiolet płetw ładnie kontrastuje z żółcią brzucha i ołowianym kolorem łuski . Niżej jeszcze jedno branie- i ...nic. Schodzę po prądzikach z moim ulubionym mokrym March Brownem . Powoli moja żuchwa zmienia kształt -wydłuża się - dwa anemiczne brania na takim odcinku- nie to chyba niemożliwe - przeprowadziły się ?.Dochodzę do kolejnego progu - okupuje go trzech wędkarzy z gór sądząc po wymowie. Pierwszy właśnie wypuścił jakąś rybę , za chwilę krótkie zacięcie, wędka w pałąk i ten sam rozpoczyna hol -ten jest większy- udaje mi się wyciągnąć aparat -za chwilę w podbieraku ląduje trzydziestokilkucentymetrowy pstrąg. Długo się nie zastanawiam- na końcu żyłki lądują z powrotem nimfy .Miejsce potwierdza swoją klasę - pierwszy lider całej trójki znowu coś holuje- pozostali podchodzą i analizują kształt i kolor jego nimfy. Schodzę poniżej ; krótkie ostre branie - i za chwilę odczepiam 29 cm lipienia. Tym razem wziął na kiełża .W dołku poniżej -nic, ale wodą zaczyna płynąć chruścik i jętka majowa. Tutejsza majówka jest blado żółta i w porównaniu z "sanową" raczej niewielka. Niestety rójka czerwcowa nie jest intensywna, ale potrafi wśród niektórych pstrągów wywołać żerowanie. Dochodzę do miejsca gdzie nurt gwałtownie przechodzi na lewo- woda poniżej wlotów płynie dość spokojnie- w oddali widać legendarny wodowskaz .Wśród pojedynczych załamań nurtu - są oczka, wtem jętka znika pod wodą!. Adrenalina wyraźnie wzrasta - Następna jętka też znika, ale ta to już moja- młynek , krótki hol i 32- cm pstrąg ląduje w podbieraku. Następne już na jętkę nie wychodzą- przywiązuję mokrego March Br. -i jest jeszcze jeden pstrąg , nie ma 30 cm- delikatnie odpinam go w wodzie. W oddali widzę Wacka i Marcina- jest 9 -no to tym razem pospali chłopaki.
Witamy się - a oni schodzą po zmianie wędzisk ze streamerowych na lżejsze - rano złapali 3 niebrzydkie pstrągi- Marcin jednak na nimfę ; Wacek na streamera. Krótki "gry plan" - czas jednak na śniadanie , przy okazji poznaję kwaterę- bardzo przyzwoita pokój w niezłym standardzie ze specjalną ceną dla wędkarzy/ tylko 17 pln- nieprawdopodobne !/ , rzut przysłowiowym beretem od Dunajca. Przy śniadaniu wszystkiego się dowiaduję ; wczoraj było pochmurno - pogoda wręcz wymarzona -brania lipieni trwały praktycznie cały dzień. Z pstrągiem trochę gorzej- ale na nimfę udaje się go skusić. Co do metody to właściwie każda jest dobra a najwięcej zależy od miejsca połowu. Dobra kawa , potem określamy strategię i jesteśmy nad wodą. Plan jest prosty - łapiemy w okolicach wodowskazu , ok. 13 planujemy obiad - ognisko i ryby z folii . Tak tez się stało -doławiamy pstrąga i lipienia i 13 rozpalamy ognisko. Ryby do vegety i cebuli, zawijamy w folię i po 10 min ... nie tego się nie da zapomnieć. Zimne piwo z Dunajca dopełnia całości-pełny relaks . Na płani piękne oczkowanie lipieni - wędkarz , który się tam znalazł to fachowiec - elegancja rzutów , pewny hol i delikatne odczepienie , a lipienie wydają się wymiarowe. Obrazek jak z bajki -dla takich chwil zawsze warto tu przyjechać . Po obiedzie zjeżdżamy w dół - na płaniach piękne oczka, chruścik + jętka. Na płani duża mucha to jednak nie rarytas ,ale na nimfę - piękne brania. Na płaniach to metoda która jest kłopotliwa i niespecjalnie urokliwa , ale tu okazuje się nadspodziewanie skuteczna. Holujemy pstrągi i lipienie , ale żaden nie przekracza 35 cm . Wszystkie wracają do wody i czekamy na drżenie wędek, ale cóż w tym dniu chyba się nie doczekamy i ...faktycznie. Kładziemy się do łóżek z ustalonym planem na jutro- dostaję telefon z domu niestety muszę być o 11 nazajutrz. Plan nabiera ostrych kszałttów- o 5 jesteśmy nad wodą. Wacek i ja na płani - wędki streamerowe w ręce Wacek sznur Sink Fast, ja Sink T /z tonącym końcem/ + lead core . Zakładam 0,22 z ciemnym streamerem ustawiamy się na płani i ciężka praca . Wtem drugi rzut - przytrzymanie , zacinam i potężny wir na wodzie ,nogi się pode mną uginają i ryba nie zapina się- uff, szkoda. No , ale się pięknie zaczęło.10 metrów poniżej chwilę potem kolejne uderzenie- ryba około 40 cm ale słabo walczy- szczupak?- nie, głowatka ! delikatnie odczepiam w wodzie i drżącymi rękami rzucam dalej. Cofam się w górę na początek płani i długo nie czekam , branie - ,ten na szczęście zapiął się pewnie - na wszelki wypadek poprawiam zacięcie- hol około 5 min- w podbieraku 41 cm pstrąg. Chwilę później Wacek wyciąga 36 cm też "potoka". W ciągu następnej godziny jeszcze 2 brania i odczepiam 30 cm pstrąga.
Pod koniec ok. 7 przytrzymanie i coś ostro "pompuje"- jest chwila emocji ,ale coś zaczyna mi się nie podobać-no tak leszczyk za grzbiet- ale całkiem ładny- wraca do trącego się stada. O 7 godz. Koniec brań - wraca Marcin ustawił się w słabym miejscu i niestety bez wielkich efektów. a my jeszcze nie ochłonęliśmy z emocji. Wracamy do Sromowców -Ustawiamy się na końcówce płani- i doławiam dwa 32 cm lipienie. Niestety czas dobiegł końca
-pora powrotu; trochę to tak jak ostre przebudzenie ,bo czasami odnoszę wrażenie jakby czas się tu zatrzymał. .
Ale to początek sezonu i mam nadzieję ,że potem będzie już tylko lepiej.
Andrzej Sabała Kraków 11.06.2000 r
KRÓLEWSKI PORADNIK WĘDKARSKI Z INDII Z XII W.
Jednym z najważniejszych źródeł do poznania dziejów wędkarstwa w świecie jest fragment induskiej księgi Manasollasa z XII w., w której jest opis połowu na wędkę, jako formy rozrywki. To źródło, pokrytę grubą warstwą historycznego kurzu i ukryte w trudnodostępnym oraz rzadko czytanym czasopiśmie w Europie, jest nieznane szerszemu kręgowi osób piszących o dziejach wędkarstwa, gdyż w żadnej ze znanych mi prac nie jest ono cytowane.