Jak każdy i ja mam swoje miejscówki, gna mnie tam nie tylko bogatszy rybostan, ale i niewątpliwe piękno tych miejsc. Jednym z takich miejsc jest popularnie zwana „Grabka”. Miejscówka ta znajduje się pomiędzy Łopuszną a Harklową. Jadąc drogą od Nowego Targu, jakieś 200m za ostatnimi zabudowaniami w Łopusznej, skręcamy małym zjazdem w lewo i dojeżdżany pod lasek, tam można postawić samochód, miejsca jest na około trzy samochody. Natomiast gdybyśmy jechali od Nowego Sącza, to za Harklową znajduje się stacja paliw i za nią jakieś 350 m jest opisywane miejsce.
Przebieramy się, dobrze zamykamy samochód i w drogę. Przed nami strome zejście (około 30 m ) w dół, prosto nad wodę. Schodzimy na końcówkę pięknej długiej płani – pełnej ryb. Dominującym gatunkiem jest tutaj lipień 25-35 cm. Jest to kapitalne miejsce na suchą. Początkiem czerwca przy odrobinie szczęścia każdy może liczyć na sukces. Lipień nie jest jeszcze zbyt ostrożny. Zalecałbym jako przynętę chruścika zawiązanego na haczyku 12-14 i jętkę z oliwkowym odwłokiem wielkości 12-16.
W okresie późniejszym ryby stają się jednak cwańsze. Mimo wielu oczek, często wędkarze nie mogą sobie poradzić z tym. Mieszają w muchach, szukają tej jedynej. Na taką okoliczność często sprawdza się mała czarna muszka, lub małe oliwkowe jęteczki (16-22) – pod jednym wszak warunkiem muszka musi być idealnie zaprezentowana na wodzie.
Odrębną sprawą jest, gdy ryby żerują na owadach znajdujących się tuż pod powierzchnią wody, a powstające oczka do złudzenia przypominają żerowanie na owadach dorosłych. . Wtedy użycie nawet najbardziej subtelnej suchej muszki może na niewiele się zdać. Będziemy łowić od przypadku do przypadku. Ale jeśli umiemy odpowiednio czytać wodę (tzn. na jakim stadium aktualnie jest żerowanie) i dobierzemy prawidłowo imitację tego stadium skuteczność naszego łowienia może „porazić”: wędkujących obok wędkarzy.
Nad „ Grabką” cała płań ma około 250 metrów, przy niskim stanie wody można chodzić po niej całej. Początek płani jest stosunkowo płytki i tu należało by przejść na drugą stronę. Łowimy rzucając w stronę środka , w główną rynnę, pod prawym brzegiem ( od drogi). Ryby można się spodziewać w każdym miejscu i na całej długości. Chociaż według mnie, najlepszy jest środek i końcówka płani. Po około 150 m płań wypłyca się i woda tam sięga nam w najgłębszych miejscach do ud. Nie lekceważmy i tego odcinka. Jest tam też sporo lipieni. Uważajmy na końcówkę. Pod prawym oberwanym brzegiem, biegnie bardzo głęboki dołek długości około 10 m. (nie radzę tam wchodzić), a naszą uwagę przykują prawie zawsze oczkujące tam lipienie. Tworzące się tu zawirowania i wsteczne prądy nie ułatwiają nam życia, a złowienie lipienia w tym miejscu nie jest taką prostą sprawą.
To, że rozpisałem się o lipieniach nie znaczy, ze jest tam kiepsko z pstrągiem. Otóż nie. Prawie zawsze pozy okazji uda mi się złowić potoka, a gdybyśmy mieli chęć połowienia streamerem , gorąco polecam, możemy jako przyłów do pstrąga spotkać się z głowatką. Z tego co wiem, w zeszłym roku padły tu dwie osiemdziesiątki.
Nie każdy jednak preferuje finezyjne łowienie na płani i wolałby coś typowo „góralskiego” . Żaden problem. Za płanią rozpoczynają się piękne bystre prądziki, stopniowo pogłębiające się z dołkami do pasa, czasami z lekka wystraszające swoją szybkością. Główny nurt biegnie środkiem. Woda jest tu czytelna. Po około 100 metach przenosi się pod prawy zakrzaczony brzeg. Po dalszych 100 m, przed olbrzymimi głazami wyrastającymi ze środka rzeki , jest jej ciekawszy fragment, z głębokim dołem, dochodzącym do samych skał. Najczęściej możemy się spodziewać, tutaj pstrąga, ale nie zdziwiłbym się, gdyby na naszą nimfę siadła główka. Niejedna już tam padła.
Bywają jednak takie momenty, że w opisywanych wcześniej prądzikach ryby z impetem atakują chruścika. Kapitalny widok. Nie zastanawiam się wtedy zbyt długo i szybko zmieniam metodę. Są one wtedy w miarę łatwym łupem, nawet dla początkującego wędkarza, o ile poprawnie dobierze muchę.
Na tym poprzestałbym opisywanie tego odcinka, bo z pewnością dokładne obłowienie czy opisanie zajęłoby cały dzień. Dodam tylko, że właśnie tu w zeszłym roku Gienek Grabacz wygrał zawody okręgowe łowiąc na lekko trąconej wyciągnął 10 miarowych lipieni.
Nawet jeśli nie będziecie mieć tyle szczęścia i nie trafią się wam większe sztuki, to parogodzinne łowienie w otoczeniu pięknego krajobrazu będzie doskonałą rekompensatą.
KRÓLEWSKI PORADNIK WĘDKARSKI Z INDII Z XII W.
Jednym z najważniejszych źródeł do poznania dziejów wędkarstwa w świecie jest fragment induskiej księgi Manasollasa z XII w., w której jest opis połowu na wędkę, jako formy rozrywki. To źródło, pokrytę grubą warstwą historycznego kurzu i ukryte w trudnodostępnym oraz rzadko czytanym czasopiśmie w Europie, jest nieznane szerszemu kręgowi osób piszących o dziejach wędkarstwa, gdyż w żadnej ze znanych mi prac nie jest ono cytowane.