Jeżeli nie znudzimy tym czytelników, to może być to pierwszy artykuł pewnego cyklu.
Tak jak w poprzednich artykułach będziemy się trzymać konwencji dialogu pomiędzy mną, a Kazem.
Kazo, łowiłeś w czasie Mistrzostw Świata i Europy na jeziorach w kilku krajach.
Zdarzyło się, najlepiej wspominam, jako łowiska Chew Valley i Blagdon.
Jeziora francuskie nie zapisał się najlepiej w mej pamięci, nie mówiąc o Skandynawii.
W Irlandii też było nieźle, zresztą Ty tam łowiłeś z kolegami, to nawet lepiej się orientujesz ode mnie. O Australii nawet mi nie przypominaj.
Ale najpierw trzeba czytelnikom przybliżyć wyspiarski styl łowienia z łódki, bo z przyczyn
łatwo zrozumiałych, nawet Adaś Sikora w swoim podręczniku, łowieniu z łodzi nie poświęca zbyt wiele miejsca.
Dobra, zacznijmy od początku . Pstrągi łowi się zgodnie z przepisami FIPS Mouche (bez modyfikacji) z dryfującej, a nie kotwiczonej łodzi.
Na wyspach często wieje, na jeziorach jest fala, więc dopuszczane na niektórych jeziorach są dryfkotwy, czyli prostokątne kawałki materiału z otworem w środku, które opóźniają dryf łodzi i dają możliwość wykonania większej ilości rzutów w interesującym miejscu.
Poza tym na niektórych jeziorach, tam gdzie istnieją warunki do wytyczenia w miarę równych stanowisk, łowi się z brzegu.
Jeżeli łowimy z łódki, to zawodnicy siedzą na dziobie i rufie, a na środkowej ławeczce siedzi boatman. Zawodnikom wolno łowić tylko w promieniu 90 stopni przed sobą, nie wolno łowić za łódką.
W łodzi, w trakcie łowienia trzeba bezwzględnie siedzieć, wstać wolno tylko w trakcie holu ryby, jest też dopuszczalne, a nawet zalecane, aby rybę wyjmować za łódką, tak, aby nie przeszkadzać łowiącemu zawodnikowi. Kiedy kolega holuje dużego pstrąga i szaleje on przed łodzią, należy wyjąć zestaw z wody, by dać mu swobodę holu.
Do łowienia na jeziorach służy nieco inny sprzęt niż używany na rzekach.
Wędziska muszą być przystosowane do dłuższych rzutów.
Są nieco dłuższe: 2,85 – 3,15 m i muszą mieć to, co potocznie nazywamy „nadwyżką mocy”,
Żeby przy trzecim decydującym wymachu w stylu skandynawskim wyłożyć cały, lub prawie całą linkę.
Dryfując łódką mamy wiatr w plecy, lub prawie w plecy, natomiast przy połowie z brzegu
wiatr nie zawsze jest dla nas tak łaskawy i niejednokrotnie daleki rzut wymaga nie lada wysiłku.
Miałem to na Chew – mówi Kazo – kiedy wykryliśmy z kolegami, że ryby są na stałym „pułapie” – jakieś 20 metrów od brzegu. Jak nie przerzuciłeś „pułapu” i nie nakryłeś
muchami ryby, to nie było szans.
O właśnie, Kazo, powiedzmy czytelnikom o przyponach.
- Tak, masz rację, tu też jest inaczej niż na polskich rzekach. U nas jest niepisanym prawem, że przypon powinien być krótszy od wędziska. Tymczasem na jeziorach łowi się na przypony dłuższe od wędziska, czasem nawet na sześciometrowe !
Zazwyczaj mieścimy się jednak w granicach 3,5 – 4,0 metra.
Bardzo pomocne są tu żyłki flurocarbonowe. Fluorocarbon jest sztywniejszy od zwykłej żyłki, rzadziej się plącze i szybciej tonie, co jest nieocenione przy łowieniu z opadu.
Muszę tu powiedzieć o roli fali i wiatru. Jak masz szczęście w losowaniu przy łowieniu z brzegu, to dostajesz wiatr w plecy o łowisz sobie luksusowo na pływającym sznurze lekko tylko naprężając sznur. Fala „gra” przynętami, a jak wybierzesz luz, ryby wieszają się same. Gorzej jest przy bocznym wietrze, lub wietrze czołowym, wtedy wolno wybieramy sznur „w ósemkę”, lub też ściągamy go wolnymi pociągnięciami.
W Anglii przy łowieniu z brzegu była przewaga larw ochotkowatych, zwanych tam buzzerami, ale stosowaliśmy też mokre muchy i streamery.
Przy tych przynętach stosowaliśmy linki intermediate i tonące do 2 –3 stopnia.
Na chew Valley i Bladgon trzeba było mieć zdrowie. Przeciętny pstrąg miał 1,0 kg wagi i znakomitą kondycję. Mówię Ci bez przesady, ręka mdlała przy holu.
Z łódki łowiliśmy na larwy ochotki, mokre muchy i streamery.
Stosowaliśmy różne linki. A w ogóle, to technika i taktyka połowu z łódek, to
ciekawa sprawa.
- Masz rację, Kazo, ale musimy zapytać czytelników, czy możemy kontynuować.
- Dobrze, może coś napiszą poniżej.
Spisał Zbyszek Górski
KRÓLEWSKI PORADNIK WĘDKARSKI Z INDII Z XII W.
Jednym z najważniejszych źródeł do poznania dziejów wędkarstwa w świecie jest fragment induskiej księgi Manasollasa z XII w., w której jest opis połowu na wędkę, jako formy rozrywki. To źródło, pokrytę grubą warstwą historycznego kurzu i ukryte w trudnodostępnym oraz rzadko czytanym czasopiśmie w Europie, jest nieznane szerszemu kręgowi osób piszących o dziejach wędkarstwa, gdyż w żadnej ze znanych mi prac nie jest ono cytowane.