f l y f i s h i n g . p l 2024.03.28
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
Bieżące informacje
Pstrąg i Lipień nr 42
KRÓLEWSKI PORADNIK WĘDKARSKI Z INDII Z XII W.

Jednym z najważniejszych źródeł do poznania dziejów wędkarstwa w świecie jest fragment induskiej księgi Manasollasa z XII w., w której jest opis połowu na wędkę, jako formy rozrywki. To źródło, pokrytę grubą warstwą historycznego kurzu i ukryte w trudnodostępnym oraz rzadko czytanym czasopiśmie w Europie, jest nieznane szerszemu kręgowi osób piszących o dziejach wędkarstwa, gdyż w żadnej ze znanych mi prac nie jest ono cytowane.
Wiadomości z łowiska
Mała Wisła 1
2020-10-14
test
Wiadomości z łowiska
San Zwierzyń-Hoczewka
2013-07-12
Warunki bardzo dobre
Wiadomości z łowiska
OS Dunajec
2014-08-12
warunki dobre ale nie idealne
Wiadomości z łowiska
Łowisko Pstrągowe Raba
2020-10-31
Dobrze to już było...
Nasze wzory
BAITFISH
Wzory much
W katalogu FF
IMGW
Stan wód
Niezbędny każdemu wędkarzowi "na rozjazdach"
 
Flyfishing.pl
Inne:
Temat wędkarski w literaturze na przykładzie opowiadań Kornela Filipowicza

autor: Zdzisław Marcinów, opublikowane 2003-03-24

„Nie masz, mój zacny uczniu, nie masz życia równie szczęśliwego i przyjemnego jak żywot dobrze wyuczonego wędkarza.”
Izaak Walton The Compleat Angler (1676)
 
Według definicji jaką tworzy Kornel Filipowicz na własny użytek - opowiadanie wędkarskie ma, jak to określa „klasyczny schemat”:
Zaczyna się zwykle krótką inwokacją, wprowadzającą nastrój zwyczajności. Sama już pora dnia, pogoda i stan wody nie mogą zapowiadać niczego szczególnego. Bywa czasem na odwrót: aura jest jak najbardziej stosowna - a rezultaty żadne. Potem idzie dopiero właściwa historia, w której niespodzianka jest tym większa, im okoliczności przemawiały bardziej przeciwko niej: za sam koniec „nosa”, na przetartej żyłce, na złamanym kiju wyciąga się cztero - czy pięciokilową brzanę. Ktoś, jakby tknięty nieokreślonym nakazem, zarzuca mimochodem wędkę w bagnistą, na wpół wyschniętą młakę - i wyrywa z niej trzykilowego leszcza, zdrowego i lśniącego jak księżyc w pełni. Z miejsca, które dopiero co opuścił rybak, ślęczący daremnie pół dnia, nie ułowiwszy ani bzderki, ktoś inny - w myśl niedocieczonej kabalistyki przypadku i serii - wyładowuje jednego szczupaka po drugim, pięć sztuk, niby naboje z magazynka.
(Feliks, 10)
Tak więc stereotyp opowiadania o temacie wędkarskim byłby małoskomplikowany, a ten mataliteracki klucz powinien oczywiście także dotyczyć twórczości autora Dnia wielkiej ryby - cóż, kiedy nie dotyczy. Tak zarysowany odnosi się, co najwyżej, do tego obszaru literatury o temacie wędkarskim, dla którego słowo literatura należy ująć w cudzysłów - będą to po prostu jakże popularne, drukowane w wędkarskich periodykach, kalendarzach i antologiach opowiadania, a raczej relacje z wędkarskich przygód. Tylko w naszym kraju takich czasopism jest kilka (a licząc z regionalnymi i z tymi, które zawiesiły działalność w latach dziewięćdziesiątych kilkanaście) , a autorskie zbiory opowiadań i antologie to po wojnie kilka pozycji. W świecie (szczególnie na obszarze anglosaskim) ilość podobnych czasopism i antologii jest kilkanaście razy większa, i rośnie w wielkim postępie. Jak się zdaje jeżeli ten blok tekstów będzie kiedyś na gruncie polskim przedmiotem refleksji badawczej, to raczej zajmą się nim socjologowie kultury badający w aspekcie zarówno historycznym, jak i synchronicznym problematykę zagospodarowywania czasu wolnego, kształt powszedniości i folklor wędkarski.
Powyższe stwierdzenia nie znaczą oczywiście, że tematem wędkarskim nie zajmowali się artyści. Na gruncie polskim ilość tekstów wybitnych, czy samo „artystyczne” wykorzystywanie motywu wędkarstwa jest dla przykładu znacząco mniejsze niż tekstów o pokrewnej problematyce łowieckiej. Wynika to zapewne z faktu, że specyfika tego sportu (czy jak wolą niektórzy - zajęcia), jego indywidualistyczny charakter, złożenie takich czynników jak: świat przyrody, wyposażenie i umiejętności wędkarza, wreszcie fenomen wędkarskiej pasji powodują, że wiarygodnie pisać o doświadczeniu wędkowania może tylko wędkarz, a nie świadek czy ktoś opracowujący relację z drugiej ręki .
Tematy wędkarskie w literaturze, mają starożytny rodowód. Jednak kształt współczesnych form artystycznej refleksji o wędkowaniu określiła literatura nowożytna, głównie anglosaska. W literaturze brytyjskiej najdawniejszy zapis o wędkowaniu znajdziemy w końcu X w. (opat Elfryk z Einsham), odtąd poprzz Chaucera do Heaney’a literatura ta pełna jest wątków wędkarskich - będących zarówno tematem, jak i obecnych poprzez środki stylistyczne. Chociaż większość książek o łowieniu ryb ma charakter nieliteracki (opisowy, instruktażowy), to począwszy od zacytowanego w mottcie słynnego kompendium I. Waltona, autorzy wzbogacają sferę instruktażową o przesłanie w wymiarze etycznym. W połowie XIX w. wędkarstwo zaczyna być traktowane jako forma ucieczki od miasta i codziennej rutyny. Najciekawsze jednak współcześnie książki poświęcone wędkarstwu pochodzą ze Stanów Zjednoczonych. Wypracowany tam zestaw zasad etycznych związanych z ideą „catch - and - release”(złap i uwolnij) znakomicie wpisał się w ogólnoświatową tendencję troski o środowisko, a akcenty mistyczne nieobecne od czasów literatury wczesnoangielskiej (traktującej łowienie jako pocieszenie duszy) wyodrębniają amerykańskie ujęcie tematu na tle pozostałej produkcji tego obszaru językowego. Metafizyczny wymiar wędkarstwa, jak stwierdza J. Paxman , wyraźnie zaznacza się w pisarstwie E. Hemingwaya (opowiadania - najsłynniejsze z tego kręgu: Rzeka dwóch serc), N. Macleana (A River Runs Throught It) czy H. Rainesa (Fly Fishing Through The Midlife Crisis), jednak mimo licznych szczegółów wędkarskich nie samo łowienie jest w nich sprawą główną - dotykają przede wszystkim spraw bardziej uniwersalnych: miłości, rodziny, niewinności, związku człowieka z przyrodą .
W literaturach bliższych nam kręgów językowych ta problematyka jest także znacząco obecna: w literaturze rosyjskiej związana jest z tematem poznawania świata natury i przygód w surowej, ogromnej przestrzeni Rosji i Syberii (S. Aksakow: Zapiski ob użenji ryby; W. Astafiew: Królowa ryb), do arcydzieł literatury czeskiej można śmiało zaliczyć dwa tomy opowiadań O. Pavla (Smrť krásných srnců; Jak jsem potkal ryby u nas znane w zbiorze Śmierć pięknych saren). Zasadniczo oba Pavlowe cykle budują sagę rodziny żydowskiego komiwojażera. Opowiadają o nadziei na przetrwanie, nadziei zbudowanej na wartościach świata prowincji koegzystującej w harmonii z ładem przyrody, z „najautentyczniejszym - jak mówi Pavel - kiczem natury”. Nie trzeba dodawać, że poznanie tej ogółowi niedostępnej wiedzy nastąpiło dzięki wędkarskim wyprawom.
W literaturze polskiej temat wędkarski związany głównie związany jest z twórczością Kornela Filipowicza - na motywy wędkarskie czy opowiadania poświęcone tej tematyce napotkamy na całym obszarze jego twórczości. Spoglądając historycznie temat ten nie był ani w literaturze dawnych epok, ani w literaturze międzywojennej przedmiotem istotnej kreacji artystycznej, był natomiast prezentowany jako wątek przypowieści, bajki czy jako fabularny znak zabawy . W kręgu powojennej literatury o charakterze popularnym ważniejsze książki poruszające tematykę wędkarską to kilka pozycji np.: J. Adamczewski: Z latem na ty; K. Coriolan: Zaczepy i brania; J. Lovell: Opowieści spod kija; F. Zamojski:Ryby zielonych rzek, Smak niedopałka, Światła bakanów; J. Putrament: Arkadia, Balet boleni, Z wędką przez cztery kontynenty .
*
Realizacja tego tematu w prozie Filipowicza przejawia się w szerokiej skali. Z jednej strony będzie to barwna opowieść o wędkarskiej wyprawie (ale oczywiście nie tylko o niej - np. Dzień wielkiej ryby), z drugiej to tylko wzmianka o planowanym na jutro wędkowaniu (które notabene nie dojdzie do skutku - dzień dzisiejszy bowiem przyniósł przykrą niespodziankę - np. Ślub w drewnianym kościółku). Pisarska strategia jest tu od początku przejrzysta,wędkarstwo jest częścią codzienności, bywa czasami świętem lecz częściej przynosi łatwą do zniesienia porażkę (tym łatwiej znoszoną, bowiem wędkarska namiętność - co doskonale wiedzą bohaterowie tych opowiadań - prędzej czy później przyniesie radość spełnienia). Kreując odbiorcę pisarz ma oczywiście świadomość, że próby uniwersalizacji podejmowanej przez niego problematyki natrafią na barierę stworzoną choćby specjalistycznym słownictwem czy niskim prawdopodobieństwem stanów empatycznych odbiorcy. Tak więc korzystanie z arsenału specjalistycznego słownictwa wędkarskiego ograniczone zostało do odwołań do powszechnie znanych czynności, przedmiotów czy wyglądów. Są oczywiście wyjątki - niewędkarz będzie miał niejakie kłopoty z właściwą konkretyzacją zdań: „śmigał wędziskiem” czy „śmiga delikatnie muszką” (Stanisław, 20), bo odnoszą się one do specyficznej - szczególnie rzadkiej w czasach, gdy opowiadanie było wydane - techniki muchowej. Inny przykład trudno przekładalnych na obrazy przedmiotów: dewonik (tamże, 23), multiplikator, tripleks (Mój przyjaciel i ryby, 42) wyczerpuje - jak się zdaje - katalog specjalistycznego słownictwa .
Pisarz podejmując przez ponad 40 lat temat wędkarstwa zbudował dość konsekwentny i spójny jego obraz. Uderzające, że swoiste oderwanie działań bohaterów wędkarzy od porządku czasowego polega zarówno na wyrwaniu ich z teraźniejszości, jak i na odseparowaniu od spraw historii (i własnej przeszłości). Oczywiście bohater Filipowicza starzeje się z latami, rozmyśla o starości, o śmierci, doskwiera mu słabsza kondycja - jednak, ponad tym wszystkim, bohaterów tych opowiadań łączy jedno: wynikła z wędkarskiej namiętności specyfika odczuwania czasu i przestrzeni:
Pachniały mocno kwiaty, których nie umiałem nazwać, w ogóle było tu jakoś inaczej, jakby pociąg zatrzymał się na granicy innego kraju. Było szerzej, przestrzenniej, nawet niebo wydawało się wyższe.
(Moja kochana dumna prowincja, 173)
Ten szum usłyszał po raz pierwszy dzisiaj, jakby nagle zostało mu przywrócone absolutne słyszenie wszystkiego, jakby oddano mu jakąś władzę, którą kiedyś, bardzo już dawno, postradał.
(Wielki łosoś, 121)
To niewiarygodne, z jaką szybkością płynie czas nad wodą. To jest miejsce, w którym nie obowiązują kategorie czasowe.
(Mój przyjaciel..., 52)
Zbliżając się do tego miejsca, Jan przekroczył w jakimś punkcie cienką, rozpostartą i niewidoczną w powietrzu linię dzielącą teraźniejszość od tego, co było lat temu trzydzieści.
(Po trzydziestu latach, 82)
Terapeutyczna funkcja wędkarskiego wyizolowania, specyfika wędkarskiej samotności warta jest podkreślenia z dwu powodów: po pierwsze Filipowicz podkreślając separujący od teraźniejszości kształt wędkarskiej czasoprzestrzeni przeciwstawia prawa nią rządzące niszczącemu mechanizmowi historii:
Nie słychać samochodów ani samolotów, jest cisz wielka, pierwotna. Dobrnęliśmy więc nareszcie do kraju wolnego i niepodległego, oszczędzanego przez wojnę, ominiętego przez najęźdźców. ten kraj widocznie nie chciał wojny i jego pragnienie pokoju zostało uszanowane. Nieprzyjaciel uznał prawo tego kraju do stanowienia o samym sobie i respektował jego granice. [...] Nie myślę o niczym, w każdym razie nie myślę o wojnie ani o żadnych przykrych rzeczach. Zbudziłem się. Żyję w innych czasach, w kraju spokojnym i szczęśliwym.
(Noc z mordercą, 181, 187)
Drugi z powodów jest następujący - nawet spoglądając w szerszym wymiarze mało wiemy o głównym bohaterze tych opowiadań: bohater jest pisarzem, był na wojnie, pracował w kamieniołomach, właściwie nic nie wiemy o jego pozawędkarskiej teraźniejszości . Można skonstatować, że wędkarstwo jest najważniejszą rzeczą w jego życiu. Do tej konstatacji upoważniają bowiem doraźnie formułowane próby jego definicji:
O czym myślałem? O tym, dokąd pojadę następnym razem. Cóż to jest za dziwna siła, która odrywa nas od wszystkiego, jest mocniejsza od ambicji zawodowych, od polityki, kobiet, wódki - wydaje się być silniejsza niż życie!
(Mój przyjaciel..., 96-97)
[...] jest to coś w rodzaju kalectwa, jakaś wrodzona ułomność natury, którą wielu mężczyzn przynosi ze sobą na świat, i nic nie jest w stanie ich z tego wyleczyć - ani wojna, ani miłość, ani starość. [...] Bo rybołówstwo zaczyna się codziennie jakby od początku, od nowa.
(W dniu..., 263, 270 )
W tym momencie pojawić się musi pytanie o „sprawdzalność” tak zaprezentowanej sfery doznań łowieckich . Zaryzykujmy stwierdzenie: Filipowicz dotknął sedna wędkarskiej pasji . Tam gdzie pisze o „namiętności”, „nienasyconym łowieckim atawizmie”, „pożądaniu ryby wielkiej, jeszcze większej” , dotyka sfery dla przeciętnego czytelnika-niewędkarza raczej dziwacznej, zhiperbolizowanej - w istocie, jak sądzić można, jednak kryjącej walor literackiej prawdy i życiowego prawdopodobieństwa.
Pisarz opisuje wędkarskie rytuały: gorączkowe podniecenie przed połowem, instynktowny wybór miejsca wędkowania, wędkarskie praktyki magiczne (np. scena zapadania w chwilowy niebyt w opowiadaniu Kulifant, 155) czy sferę metafizycznych odczuć łowiącego - radość spełnienia, smutek zabijania:
Rozpoczął się dzień zwyczajny.
Zwyczajny, ale jego codzienność została podniesiona do wyższej rangi, awansowana, niemal uświęcona. To był dzień uroczysty. Jan miał uczucie, że on, a z nim cały świat, obchodzi jakąś bardzo ważną w historii ludzkości rocznicę: zwycięstwa, wyzwolenia spod cudzej niewoli, zawarcia pokoju.
(Dzień wielkiej ryby..., 237)
Jeśli ta wielka, łagodna i spokojna radość spełnienia, którą przejęty był Ludwik cały, była czymś zmącona, to chyba tylko tym, że ryba, którą miał w koszyku, była jakoś zbyt łatwo zdobyta.
(Trzy dni deszczu, 75-76)
Ryba była bardzo duża, znacznie większa od tych, które złowił Anglik i o wiele bardziej kolorowa.[...] To wielkie uczucie radości i satysfakcji z pokonania i zdobycia ryby - opuszczało mnie. Oddalało się ode mnie i ulatniało, gdyż ani we mnie, ani dokoła mnie nie było niczego, co mogłoby to uczucie podtrzymać i utrwalić.[...] Jak gdyby nawet moje najbardziej osobiste uczuciz, moja miłość własna, mój egotyzm, miały sens istnienia tylko pośród ludzi![...] Śmierć tej wielkiej, pięknej rybynie była mi w życiu do niczego potrzebna, mogłem pozwolić jej wrócić na dno głębokiej, zimnej, płynącej wody, w której żyła.
(Radość w próżni, 213-214)
Zauważmy, że radość ze zwycięstwa podbudowana atawistyczną chęcią posiadania pięknej ryby przemieniona zostaje stopniowo w humanitarny odruch ocalenia pięknego zwierzęcia - śmierć ryby zaczyna nie mieć sensu, świat wraca do swojej powszedniości, a w niej potrzeba posiadania, zabicia ryby już nie istnieje. Łów kończy się na samym akcie złowienia. I tutaj kryje się swoistość opowiadań Filipowicza, on skupia się na analizie nawykowych czy instynktownych zachowań wędkarza, nie poddaje uwadze sfery racjonalnej działań bohatera na łowisku, odchodzi od drobiazgowej charakterystyki zestawu wędkowego (i jego prowadzenia, techniki rzutu, zanęty, przynęty), nie uprawia - tak często obecnej w tego typu literaturze - dydaktyki z zakresu techniki i etyki wędkowania.
Wydzielenie w opowiadaniach Filipowicza sfery autonomicznej czasoprzestrzeni nie tworzy jednak przestrzennego, ponadwodnego zamknięcia - powierzchnia wód jest bowiem tylko, jak stwierdza autor „dnem świata widzialnego” (Mój przyjaciel..., 36), a świat istniejący pod nią jest metaświatem, którego praw nie możemy zgłębić, pozostającym we władaniu niewiadomej. Jedynie wędkarz czasami może weń wejść:
Silna, żywa istota, zamieszkująca ten, jak go mój przyjaciel nazywa, „metaświat”, połączona jest z naszym światem żyłką nylonową...
(Tamże, 38)
Nie śmiejmy się, sprubujmy zrozumieć, jakie znaczenie ma dla rybaka wędka - ta strzelista i czuła jak czarodziejska różdżka rzecz, za pomocą której nawiązujemy kontakt ze światem, z którego istnienia większość ludzi nie zdaje sobie zupełnbie sprawy. Ale dajmy spokój spokój sprawom, których opisać się nie da.
(Noc z mordercą, 177)
Zauważmy przy tym, że koincydencja dwoch światów istnieje tylko, co znamienne dla Filipowicza, w przestrzeni „skażonej” obecnością człowieka i znaków jego cywilizacji. Bohater Filipowicza to przeciętny człowiek, podróżujący wraz ze swoim ekwipunkiem wędkarskim, rozpoznawalny, charakterystycznie ubrany, świadomy swoich możliwości - nie tęskniący, jak to już zostało powiedziane, za krainą bajecznych łowów:
Widok toczącego się, jakby wprawionego w ruch jakimś wewnętrznym mechanizmem kołowrotka jest zawsze zjawiskiem o posmaku metafizycznym - w tej sytuacji, nad podmiejską wodą, o kilka kroków od śmietniska - był czymś tym bardziej zdumiewającym.
(Litość uczucie niepotrzebne, 58)
Kiedy czyta się opowiadania Filipowicza zastanawia to, że rzeczywistość w nich prezentowana nie jest poddana naciskowi Historii, zgiełkowi cywilizacji, polityki, mediów. Do wykreowanego przez Autora świata przystaje to, co o wędkowaniu napisał Ota Pavel:
Przede mną płynęła rzeka. Niebo człowiek widzi, las może przepatrzeć, ale prawdziwej rzeki nigdy się nie przejrzy. Do prawdziwej rzeki zagląda się jedynie wędką. [...]
Wreszcie doszedłem do tego właściwego słowa: wolność. Rybołówstwo to przede wszystkim wolność. Iść całe kilometry za pstrągami, pić wodę ze źródeł, być samotnym i wolnym przynajmniej godzinę, dzień albo nawet tygodnie i miesiące. Wolnym od telewizji, gazet, radia i cywilizacji.
Dziesiątki razy chciałem odebrać sobie życie, gdy już nie mogłem dłużej wytrzymać, ale nigdy tego nie zrobiłem. Pewnie w podświadomości pragnąłem jeszcze jeden raz pocałować usta rzeki i łowić srebrne ryby. To właśnie jako rybak nauczyłem się cierpliwości, a wspomnienia pomagały mi żyć.
Piętno „sytuacji granicznych”, okrutnych doświadczeń osobistych wypełniających biografię Filipowicza i określących świat przedstawiony jego twórczości jest w jego „opowiadaniach rybackich” prawie nieobecne. Być może ta kwestia wyglądała tak jak u Pavla: uprawianie wędkarstwa, pamięć o momentach czystego szczęścia przekładana na formę literackiego zapisu pozwalała normalniej egzystować, chroniła przed rozpaczą.

________________________
Katowice 1998

(Tekst ten ukazał się drukiem w książce Kornel Filipowicz. Szkice do portretu. Red. S. Burkot, J.S. Ossowski, J. Rozmus. Kraków 2000. Publikacja niniejsza odbywa się za wiedzą Wydawnictwa Literackiego.)

<< PowrótOceń artykuł >>

Autor Komentarz
jaro
Tekst jest interesujący, zwłaszcza jego tematyka. Styl nieco akademicki (przypomniała mi się moja praca magisterska, choć ta tyczyła innego pisarza)
Jednak podoba mi się tak dogłębne i wielopłaszczyznowe przestudiowania wątku wędkarskiego w literaturze. Nie wiem, czy ktoś wcześniej w Polsce zajmował się podobna problematyką.
Ponadto przypomniały mi się tytułuy książek czytanych z wypiekami na twarzy - niegdyś w mrokach dzieciństwa. Wielkie brawa dla admina za zamieszcenie tego tekstu !
Łukasz Bazański
Tekst jest rzeczywiście interesujący, osobiście polecam do przeczytania(zanim sezon zacznie sie na dobre) " Śmierć pięknych saren" Oty Pavla (sąsiada z południa).Ryby są tam jednym z głównych tamatów, książkę czyta się z ogromną przyjemnością, szkoda tylko że taka krótka.A na zakończenie cytat pochodzący właśnie z tego dzieła: "Chcesz być szczęśliwy jeden dzień-to się upij!
Chcesz być szcześliwy trzy dni-to się ożeń!
Chcesz być szczęśliwy całe życie-zostań rybakiem!(czyt.wędkarzem, przyp.mój).Pozdrawiam i polecam książkę.
Michał Cebula
Bardzo ciekawa i dogłębna analiza niezwykle rzadkiego tematu wśród prac dotyczących wędkarstwa. Podobało mi się :-)
Adam Mazurek
Wyrażam swoje uzanie. Znam cytowane fragmenty, dobrano je starannie i trafnie. Gratuluję wyboru tematu i jego ujęcia. O sobie mogę dorzucić, że obroniłem pracę magisterską z teologii "Akcenty rybackie w Nowym Testamencie" napisaną na Wydziale Teologicznym UAM w Poznaniu Instytut Nauk Biblijnych - pod kierunkiem ks. prof. Dr hab. Jana Kantego Pytla. Adam Mazurek

Galeria zdjęć
Słowacja 2023
Email:
Haslo:
Zaloguj automatycznie
przy kazdej wizycie:
Zaloz konto
Gorące dyskusje
Na Forum
Wilki, bobry -
nawiązanie do
poprzedniej dyskusji

Witam. Warto
posłuchać https://yo
utu.be/RRYn-ioQraY?s
i=TzsZkBAvtWVOLhGv P
ozdrawiam.
Propozycje na naszywkę Forum FF

 [tally] 7

 [tally] 5

 [tally] 10

 [tally] 12

 [tally] 81

 [tally] 10

 [tally] 1

 [tally] 4

 [tally] 19

 [tally] 8

 [tally] 19

 [tally] 93

 [tally] 24

 [tally] 6

 [tally] 7
głosów: 306 więcej >>
Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus