Spotkaliśmy się w listopadzie, co miało swoje niezbyt przyjemne konsekwencje.
Pogoda była fatalna, więc umówiliśmy się nie jak zwykle nad wodą, ale w restauracji „Zacisze” w Ustroniu , którą prowadzi nasz przyjaciel wędkarz – Jan Dybilas.
Nawiasem mówiąc, wielbiciele giczy cielęcej i golonki powinni jak najszybciej
zawrzeć z Jasiem znajomość...
Tym razem mamy opowiedzieć czytelnikom o dobrych miejscach połowu na „twoich”
Rzekach – Wiśle i Brennicy oraz zdradzić tajemnicę twoich nimf – „baranków”.
No cóż, Zbyszku, wolałbym mówić o rybach w tych rzekach 2-3 lata temu.
Było wtedy wyraźnie lepiej.
Brennica ma spore stado pstrąga potokowego.
Trudno w niej jednak złowić miarową rybę. Ja uważam, że największe pstrągi możnazłowić w jej przyujściowym odcinku.
Ja zwykle jechałem autobusem do Górek i wysiadałem w okolicy klasztoru, a potem schodziłem rzeką do ujścia Wisły.
Na tym odcinku jest najwięcej miarowych pstrągów.
Najlepiej łowi się wiosną, gdyż pstrągi z Wisły często wstępują do Brennicy na tarło,
a część z nich w niej pozostaje, dopóki jest wysoka woda.
Preferowane metody to streamer, mokra mucha, nimfa.
Oczywiście inaczej łowimy na odcinkach o charakterze naturalnym, a inaczej na tamkach.
Tych kolegów, którzy lubią łowić na tamkach odsyłam do artykułu kolegi Hassy i naszego
artykułu z sierpnia.
Mówiąc o Wiśle mogę polecić tym kolegom, którzy wolą łowić mniej ryb w zamian za szansę spotkania się z większą rybą – odcinek „nizinny” w okolicach stadniny koni w Ochabach.
Rzeka tu jest już szersza i głebsza. Zmienia się też jej rybostan. Przeważają klenie i jelce, pojawia się świnka, lipień i inne białe ryby, które podchodzą ze zbiornika w Goczałkowicach.
Są też naprawdę grube pstrągi, ponad 50 cm.
Skłamałbym, gdybym stwierdził, że jest ich wiele, lub , że są łatwe do złowienia, ale w sezonie wytrwali wędkarze łowią ich kilkanaście sztuk.
- A łowisz je na swoje słynne „baranki”?
Bywa, że tak.
Zdradź mi zatem ich tajemnicę.
Wiesz, że zawodu jestem tapicerem i kiedyś dawno temu, w czasach „niesłusznie zapomnianych” produkowano w Polsce nici, służące do produkcji obić meblowych.
Socjalizm był ustrojem ‘zgrzebnym” więc nici były w kolorach spokojnych, stonowanych.
Beż, zieleń, czerń, brąz to były kolory dość często występujące.
Niewielka zawartość syntetyków powoduje, że mogę z nich robić miksy w odpowiadających mi odcieniach.
Czasami jest to zresztą niepotrzebne. Do niektórych nimf nitka ma „gotowy” kolor.
Wtedy nawijam tułów muchy „na okrętkę” . Oczywiście haczyk nimfy wcześniej został owinięty drutem ołowianym, a na drucie położyłem owijkę z nici o neutralnym kolorze,
Tak, aby po zamoczeniu nimfy ciemny drut ołowiany nie powodował zmiany koloru nimfy.
Co do wzorów nimf, to nie ma powodu by o nich długo opowiadać.
Jak widać na zdjęciach – staram się naśladować naturę.
Zbieram nimfy spod kamieni i później w domu próbuję je naśladować.
Zresztą łowię na te nimfy na rzekach południowej Polski, a i za granicą też się zdarzało.
Ja w nie wierzę, a one odpłacają mi się skutecznością .
Czyli nie ma tu wielkich tajemnic: parę godzin przy imadle, powielenie twoich
patentowanych wzorów i hajda nad rzekę.
No nie, jest pewien problem.
- Jaki?
Przestali produkować te nici.
To co zrobisz jak ci się skończą zapasy?
- To dobre pytanie.
KRÓLEWSKI PORADNIK WĘDKARSKI Z INDII Z XII W.
Jednym z najważniejszych źródeł do poznania dziejów wędkarstwa w świecie jest fragment induskiej księgi Manasollasa z XII w., w której jest opis połowu na wędkę, jako formy rozrywki. To źródło, pokrytę grubą warstwą historycznego kurzu i ukryte w trudnodostępnym oraz rzadko czytanym czasopiśmie w Europie, jest nieznane szerszemu kręgowi osób piszących o dziejach wędkarstwa, gdyż w żadnej ze znanych mi prac nie jest ono cytowane.