Cieszyły się one dużym wzięciem, więc kolejny raz ukazały się w 1792, 1801 i 1820 (nie licząc wydania niemieckiego). Wydanie z 1820 zostało znacznie rozszerzone i zawiera kilka ciekawych fragmentów o rybach. W tym miejscu zwrócę uwagę na przenośnię na str. 240: „I found this rod and artificial fly catch fish from the deepest rivers”. W dosłownym tłumaczeniu brzmi to: „stwierdziłem, że to wędzisko (wędka) i sztuczna muszka łowi ryby z najgłębszych rzek”. Jest to obecnie najstarszy znany mi zapis o połowie na sztuczną muszkę zapisany ręką Polaka.
W XVIII i XIX w. w Polsce bardzo często stosowano przenośnię o „łowieniu kogoś na wędkę”. Szczególnie celowały w tym kobiety szukające przygód miłosnych. Nie znam natomiast żadnej przenośni zapisanej w naszej literaturze, w której pojawiłby się motyw sztucznej muszki jako przynęty.
Niewątpliwie książę Borusławski wiedział o czym pisał. Pozostaje więc pytanie, czy był on wędkarzem i czy łowił na sztuczną muszkę? Odpowiedź nie jest prosta, ponieważ praktycznie jedyne informacje o nim zawarte są w jego własnych pamiętników. Co więc o nim wiemy?
Po pierwsze, był karłem (miał wzrost ok. jednego metra; dokładnie 3 stopy i 3 cale). To zaś wskazuje, że ze względów praktycznych nie miał możliwości brodzenia w rzekach. Mógł natomiast łowić z brzegu lub łodzi, ale i to nie było łatwe.
Po drugie, w pamiętnikach z 1820 zawarł kilka fragmentów o rybach, dotyczących zwłaszcza okresu sprzed 1780 (patrz s. 25 i 74; także 216 i 286), których nie było we wcześniejszych wydaniach. To zaś wskazuje, że już w młodości zwracał uwagę na ryby, a fakt pominięcia tych informacji we wcześniejszych wydaniach pamiętników należy raczej wiązać z polskim przyzwyczajeniem do bagatelizowania rybołówstwa. Zapewne pobyt na Wyspach Brytyjskich, w trakcie którego często stykał się z łowieniem ryb przez arystokrację, zachęcił go do uwzględnienia w pamiętnikach fragmentów o rybach. Oczywiście pod koniec XVIII w. w Wielkiej Brytanii bardzo modne było wędkarstwo muchowe.
Tak więc oceniam, że Borusławski musiał mieć z kontakt z wędkarstwem muchowym, nawet częsty, choć zapewne głównie optyczny.
Drugi najstarszy polski zapis o sztucznej muszce wyszedł spod pióra Juliana Ursyna Niemcewicza. Z licznych pamiętników jakie nam pozostawił wyłania się jego obraz jako miłośnika ryb i wędkarstwa. Sam nawet łowił na wędkę. W pamiętniku pod datą 19 maja 1832 (s. 282), podał co go spotkało nad rzeką Avon w Wielkiej Brytanii: „Po skromnym u siebie obiadku, składającym się z makrel ryby i kartofli, poszedłem spędzić wieczór z panem uczonym mineralogistą i chemikiem; zastałem go zatrudnionego przygotowywaniem wędek i ponęt do połowu pstrągów; ponęty te naśladowały żółtawe robaczki, których pstrągi bardzo są chciwe”.
Z tego krótkiego fragmentu wynika, że Niemcewicz był świadkiem przygotowania sprzętu do połowu pstrągów na sztuczną muszkę, naśladującą jętki majowe. Wskazanie, że pstrągi są chciwe tych przynęt wskazuje, że albo był świadkiem bardzo udanego połowu na muszkę, albo że otrzymał wiele informacji od Anglików o łowności tych przynęt. Tak czy inaczej,
-2-
Niemcewicz był pod wrażeniem sztucznych muszek, zostawiając potomnym przemiłe i jakże cenne świadectwo swojego zainteresowania rybami, o czym dzisiaj niestety mało kto wie.
Niemcewicz miał pojęcie o łowieniu pstrągów na wędkę. W wierszu „Ryba” czytamy:
Obok jasnego strumienia
Człowiek w chwili zamyślenia,
Na zielonym brzegu siedział,
Dumał, a o czym? Sam pono nie wiedział.
Widząc atoli prześliczną pogodę,
I mając wędkę, rzucił ją na wodę.
Patrzy na piórko, i czeka, i czeka,
Nic nie przychodzi ... noc już niedaleka,
Alić na koniec coś haczyk trąciło,
Zadrżała linka, piórko się schyliło.
Człek niecierpliwy, porywczo wyciąga,
Patrzy, aż złapał niewielkiego pstrąga.
Wziąwszy go, rzecze: „o stworzenie biedne,
Jak się też możesz na robaczki brydne
Łakomić, chwytać hak, co zdradnie błyśnie?”
- „Dlatego”, ryba odpowie,
„Że mnie głód nieznośny ciśnie,
Że prawdziwie, co się zowie,
Głód tylko jeden, nie chciwość,
Bo ci przysięgam na moją poczciwość,
Że przez dobę całą,
Zjadłam tylko muszkę małą.
Jerzy Komar zwrócił mi uwagę, że bajka jest datowana przez Niemcewicza na 5 lipca 1811 r. (wydanie z 1820). Robaczek »brydny« może, ale nie musi wskazywać na przynętę naturalną, ponieważ dalej mowa jest o »muszce małej«. Błyszczący hak interpretuję jako błystkę, ale to zostanie szerzej omówione w historii błystki w Polsce.
Antoni Górecki (1797-1861) pochodził z Wileńszczyzny. Z uwagi na swoją dużą aktywność polityczną był represjonowany i wiosną 1832 po powstaniu listopadowym udał się na emigrację do Francji. Prawdopodobnie do Polski już nie wrócił.
Pozostawił po sobie sporo poezji. W wierszu Wędka i siatka, napisanym w Paryżu w 1841, czytamy intrygujący fragment:
Zmykała przed niewodem raz szczupaków para:
„Mamuniu! śliczna muszka!” mówiły do matki.
- „Nie płyńcie tam, to wędka”, rzecze matka stara,
„Jak was złapią na haczek, to gorzej od siatki”.
O co chodziło Goreckiemu w tej ślicznej muszce? Moim zdaniem mamy to wskazanie na sztuczną muszkę. Przemawiają za tym trzy argumenty:
* W swojej twórczości poetyckiej Gorecki stosunkowo często wykorzystał motywy rybackie (między innymi pięciokrotnie pojawiają się szczupaki, raz sum i raz lin, czterokrotnie sieć rybacka, dwukrotnie wędka i niewód). To zaś wskazuje na niezłą znajomość kwestii rybackich przez autora.
-3-
* Muszka jest przynętą na wędce. Trudno jest mi sobie wyobrazić możliwość stosowania naturalnej przynęty (muszki) do połowu szczupaka. Można go było natomiast złowić na sztuczną muszkę, choć nie można wykluczyć, że Gorecki dla celów literackich wykorzystał w wierszu szczupaka z przynętą typową do połowu ryb łososiowatych.
* Sztuczne muszki są rzeczywiście śliczne i wzbudzają powszechny zachwyt. Jest możliwe, że Gorecki zetknął się z muszkami, które zrobiły na nim duże wrażenie.
Prawdopodobnie Gorecki zetknął się z wędkarstwem muchowym we Francji, które w tym czasie było już popularną rozrywką w tym kraju. Nie mamy natomiast dowodu, by sam łowił ryby.
Informacje Borusławskiego, Niemcewicza i Goreckiego nie pozwalają nam na dokonanie oceny czy wędkarstwo muchowe było przeniesione (a raczej reintrodukowane, gdyż od dawna było znane w Karpatach) na grunt Polski przez przedstawicieli naszej inteligencji i arystokracji przebywających w Europie Zachodniej. Wpisują się jednak bardzo dobrze w obraz licznych kontaktów Polaków z wędkarstwem podczas swych wojaży zagranicznych w XVII-XIX w., o czym będzie szerzej na łamach oddzielnej publikacji.
Literatura cytowana:
[Borusławski J.] 1820. Memoirs of count Boruwlaski. Durham.
Gorecki A. 1886. Pisma. T. 1-2. Lipsk.
Niemcewicz J.U. 1820. Bajki i przypowieści. Warszawa.
Niemcewicz J.U. 1876-1877. Dziennik pobytu za granicą od dnia 21 lipca 1831 r. do 20
maja 1841 r. T. 1-2. Poznań.
Tekst ukazał się w 24 numerze Pstrąga i Lipienia.
KRÓLEWSKI PORADNIK WĘDKARSKI Z INDII Z XII W.
Jednym z najważniejszych źródeł do poznania dziejów wędkarstwa w świecie jest fragment induskiej księgi Manasollasa z XII w., w której jest opis połowu na wędkę, jako formy rozrywki. To źródło, pokrytę grubą warstwą historycznego kurzu i ukryte w trudnodostępnym oraz rzadko czytanym czasopiśmie w Europie, jest nieznane szerszemu kręgowi osób piszących o dziejach wędkarstwa, gdyż w żadnej ze znanych mi prac nie jest ono cytowane.