Kiedy otrzymałem zaproszenie od wędkarzy muchowych z Turyngii, aby połowić na rzece Saale, bo właśnie o tej rzece mowa, pomyślałem sobie - czy warto tam jechać ?
Pewnego wrześniowego i słoneczneg ranka, dotarłem do Saalfeld, gdzie czekali na mnie Mario, Michael i Klaus oraz kilku innych wędkarzy, których wcześniej znałem tylko z pogawędek internetowych na jednym z niemieckich forum.
Ze słów moich nowych znajomych wynikało, że raczej nie ma się co spodziwać jakichś
dobrych połowów bo – ...za mocono świeci słońce.
Czyżby już jakaś lekka próba wytłumaczenia słabego stanu występujących tutaj ryb ?
Rzeka Saale wypływa na południe od miejscowości Hof, i płynąc na północ,
mija lub przepływa przez takie miasta jak Saalfeld, Rodolstadt, Jena, Bad Koesten, Naumburg, Weissenfels, Haale by ujść do rzeki Elby.
W swoim biegu przepływa przez dwa sztuczne jeziora zaporowe Bleiloch, i Hohenwarte.
Do najbardziej znaczących dopływów można zaliczyć takie rzeki jak Wisenta, Loquitz, Schwarza, Orla, Ilm oraz Unstrut.
Szerokość rzeki poniżej miasta Rudolstadt to mniej więcej 20 do 25 metrów.
Saale jest rzeką bardzo urozmaiconą, od bardzo wolno płynących odcinków tzw. płani, do szybkich bystrzyn (nie mylić tutaj z bystrzynami dunajeckimi).
Dno jest przeważnie żwirowate, czasami poprzegradzane pojedyńczymi występami skalnymi, porośnięte dość bogato podwodną roślinnością.
Klasyfikacja wody, wyrażając w stoniach, to 4 +.
Dzięki niespotykanemu bogactwu różnego rodzaju chruścików i jętek,
ma tutaj bardzo dobre warunki do życia wiele gatunków ryb.
Lipien, którym po roku 1989 rzeka została bardzo intensywnie zarybiona,
występuje tutaj, obok pstrąga potokowego i pstrąga tęczowego bardzo licznie.
Tak więc nie patrząc na coraz intensywniej przygrzewające słońce, postanowiłem
chociaż „przekąpać” moje nimfy.
Przecież, „pomuszkować” było głónym celem mojego przyjazdu.
Michael, Mario i reszta udzielili mi, jako ich gościowi, pierwszeństwa wejścia do wody,
z którego nie skorzystałem, udając montowanie mojej wędki.
Ale najważniejsze dla mnie było, podejrzeć „gospodarzy”. Czyżby z wzajemnością ?
Połowy nie były najlepsze.
Ktoś tam gdzieś coś miał, ale żadnych „wyników”.
Powoli niektórzy zniknęli gdzieś – acha, mają swoje miejscówki – pomyślałem.
W końcu i moja wędka była gotowa.
Najpierw nieśmiała próba z brzegu, jeden drugi rzut.
Woda na tym garbie, (okolice mostu drogowego w Saalfeld przy parkingu)
dość szybka i na jakieś 40 cm głęboka, parę dołków.
I o dziwo jest ryba, później druga.
Powoli brodząc, łowię pod prąd, to liepienie to „potoki”, czasami zdaża się jakiś „tęczak”.
Wszystkie ryby w bardzo dobrej kondycji wracają do wody.
Z czasem znowu łowimy prawie wszyscy blisko siebie, chociaż ja się wiele
nie przemieszczałem.
No tak, moi „gospodarze” widząc co się dzieje, że tylko ja praktycznie łowię
na tym słońcu, chcieli przecież napewno wiedzieć ...na co.
Co jest gryzione w takim upale.
Nie wiem czy dużo ludziom, czytjącym te słowa, było kiedykolwiek głupio,
że poprostu mają brania i łowią ryby.
Mi było głupio, a najgłupiej, jak pomyślałem, że przecież w końcu
będę im musiał pokazać na co łowię.
Kiedy w końcu „przypadkowo” spotkaliśmy się na środku wody, aby wymienić
doświadczenia, zabaczyłem u Michaela i u Mario to czego w tym dniu ryby nie jadły.
Widziałem że oczekują teraz ujrzeć u mnie jakąś „Geheimwaffe” (tajna broń).
Na szczęście Michael zbliżył się do mnie w trakcie holu kolejnej ryby i był
przy wypinaniu z haka.
Oczywiście oderwałem nimfę i mu ją dałem.
Miałem jeszcze kilka identycznch, które rozdałem innym.
Może ktoś w tym miejscu pomyśli, to niemożliwe, ale naprawdę i Mario i Michael
mieli pojedyńcze brania na nimfy, które przed chwilką ode mnie otrzymali.
Nie, ja nie jestem żadnym geniuszem, w łowieniu na muchę, ale chciałbym w tym miejscu
wspomnieć, że wiele zawdzięczam takim „zawodowcom” jak Artur Racławski, Józek Lach,
czy Marian Mozdyniewicz z którymi „przełowiliśmy” nie jeden metr Dunajca, Popradu czy
Sanu.
A na co łowiłem ? głównym powodem sukcesu w rzece Saale była obok „brązki” i
„żółtej główki” właśnie larwa Hydropsyche (chrust). Prawda że nic tajemniczego ?
......technika prowadzenia jest bardzo ważnym czynnikiem na sukces.
Wędkarze z Polski, chcący łowić w rzece Saale potrzebują oprócz polskiej karty wędkarskiej
kartę upoważniającą (koszt około 6 EURO), na której podstawie może być wystawiona
licencja. Koszt licencji w roku 2002 około 15 EURO.
Licencje można wykupić w:
Angel-Center Saalfeld / Rudolstadt
Schloss Strasse 23
07318 Saalfeld Tel./Fax (0049) 03671 / 530370
Jeżeli ktoś potrzebowałby dodatkowych informacji dotyczących wędkowania w rzece Saale, proszę pytania kierować na adres: kornek@flyfishing.pl
Sukcesów życzy
Janusz Kornek
KRÓLEWSKI PORADNIK WĘDKARSKI Z INDII Z XII W.
Jednym z najważniejszych źródeł do poznania dziejów wędkarstwa w świecie jest fragment induskiej księgi Manasollasa z XII w., w której jest opis połowu na wędkę, jako formy rozrywki. To źródło, pokrytę grubą warstwą historycznego kurzu i ukryte w trudnodostępnym oraz rzadko czytanym czasopiśmie w Europie, jest nieznane szerszemu kręgowi osób piszących o dziejach wędkarstwa, gdyż w żadnej ze znanych mi prac nie jest ono cytowane.