Teraz tylko kubek herbaty, pajda chleba i wio! Dobre 50 km autostradą, dalsze 5 szosą i jestem na miescu. Nie wiem dlaczego, ale ta cicha wioska przypomina mi ulubione Drzeżewo nad Łupawą? Przy moście nad rzeczką zjeżdżam na znaną tylko miescowym dróżkę. Powoli, pierwszym biegiem jadę w półmroku wyboistym duktem. Normalnie tonę tu w piachu i kurzu, dzisiaj drogę przegradzają przepastne kałuże. Zwariowany rok. Nareszcie mój parking przy mostku rolniczym, jestem na moim, tajnym miejscu.
Jak zwykle pierwszy rzut oka z mostku do rzeki. Woda jest nadzwyczaj wysoka ale klarowna. Teraz nawet mielizny są atrakcyjne. Brzegi nie wykoszone, melioranci mieli tego roku inne problemy. Rzeczka w ten sposób jest jeszcze węższa, po części poniżej 2 metrów. Składam moje, specjalne do tych warunków, 6´6´´-stopowe, filigranowe cudeńko klasy 4, w sam raz na Planę. Od czasu, jak ten odcinek Plany jest „fly only” jestem tu z reguły sam. Rzeczki nie katują już spinningiści a dla normalnych muszkarzy Plana to masochizm. Dobrze tak. Idę w kierunku szorstkiej rampy, mojej „bankówki”. Wschodzi słońce, nad woda wznoszą się delikatne chmurki pary. Ot, urok „babiego lata”. Po drodze nie moge się oprzeć pokusie, puścić streamerka w moje tajne miejsce. Poniżej kłody, przegradzającej rzeczkę, w wylocie bystrza zawsze coś jest. Zaglądam do pudełka. Sezon prześwietlił przedziały much, nie było czasu uzupełnić strat. Ulubionych „króliczków” już nie ma, więc biorę miniaturową „Egg-Sucking Leech” nr. 10 z główką z czerwonego koralika. Branie mnie zaskakuje, ale na szczęście skutecznie zacinam. Samiec potokowca patrzy na mnie z rozpaczą w oczach, z podbieraka. Już ma początki godowej kufy. Bez obaw, puszczam go ostrożnie i życzę powodzenia w poszukiwaniu towarzyszki. Nestępne przeciągi już nie przynoszą wyniku, widocznie był to kawaler. Idę dalej.
Moja bankówka prawie zniknęła w wysokiej wodzie. Prąd jest tylko zaraz za progiem. Do tego bujna wegetacja pozostawiła tylko wąski, metrowy, korytarz wody. Przydało by się tu dłuższe, 9-stopowe wędzisko. Te zostało w samochodzie. Sytuację utrudnia u nas zakaz brodzenia na wodach pstrągowych. Mimo tego przeczesuję ulubione miejsce, bez wyniku. Nie pomaga kibicowanie mi przez grupę koni na pastwisku. Łąki nad Planą to pastwiska koni wyścigowych i rezerwat ostatnich u nas dropi. Tokowisko tych imponujących ptaków leży zaledwie 4 km dalej. Dolina rzeczki to strefa ciszy. Wracam do samochodu, jem kawałek czekolady, łyk wody mineralnej i idę w górę rzeki. Penetruję napływ następnego progu. Drewniane progi na Planie są, jak rzeczka, miniaturowe. Nie stanowią przeszkody dla ryb nawet przy niskim stanie wody. Krótko przed progiem „pijawkę” bierze następny potokowiec. Migiem wraca do wody. Rozglądam się za grzybami. Widziałem tu już parasolki prawie tak duże jak mój kapelusz. Dzisiaj nie, widocznie już zebrane.
Zatrzymuję się po raz ostatni na mostku. Żegnaj Plano, wrócę tu za pół roku, na początek sezonu*. Zaczyna się pstrągowy post.
* Sezon pstrągowy w Brandenburgii trwa od 16. kwietnia do 15. października. W okresie ochronnym obowiązuje całkowity zakaz wędkowania.
KRÓLEWSKI PORADNIK WĘDKARSKI Z INDII Z XII W.
Jednym z najważniejszych źródeł do poznania dziejów wędkarstwa w świecie jest fragment induskiej księgi Manasollasa z XII w., w której jest opis połowu na wędkę, jako formy rozrywki. To źródło, pokrytę grubą warstwą historycznego kurzu i ukryte w trudnodostępnym oraz rzadko czytanym czasopiśmie w Europie, jest nieznane szerszemu kręgowi osób piszących o dziejach wędkarstwa, gdyż w żadnej ze znanych mi prac nie jest ono cytowane.