Bieżące informacje |
Pstrąg i Lipień nr 42 |
KRÓLEWSKI PORADNIK WĘDKARSKI Z INDII Z XII W.
Jednym z najważniejszych źródeł do poznania dziejów wędkarstwa w świecie jest fragment induskiej księgi Manasollasa z XII w., w której jest opis połowu na wędkę, jako formy rozrywki. To źródło, pokrytę grubą warstwą historycznego kurzu i ukryte w trudnodostępnym oraz rzadko czytanym czasopiśmie w Europie, jest nieznane szerszemu kręgowi osób piszących o dziejach wędkarstwa, gdyż w żadnej ze znanych mi prac nie jest ono cytowane.
|
|
Wiadomości z łowiska |
Mała Wisła 1 |
2020-10-14 test
|
|
Wiadomości z łowiska |
San Zwierzyń-Hoczewka |
2013-07-12 Warunki bardzo dobre
|
|
Wiadomości z łowiska |
OS Dunajec |
2014-08-12 warunki dobre ale nie idealne
|
|
Wiadomości z łowiska |
Łowisko Pstrągowe Raba |
2020-10-31 Dobrze to już było...
|
|
Nasze wzory |
Cudak |
|
|
Wzory much |
W katalogu FF |
|
|
IMGW |
Stan wód |
Niezbędny każdemu wędkarzowi "na rozjazdach"
|
|
| |
|
|
|
Flyfishing.pl
Technika: Na nimfe
autor: Piotr Konieczny, opublikowane
2002-11-19
Łowienie na nimfę ma swoich zagorzałych wielbicieli. Co prawda niektórzy z nas twierdzą, że jedyną „słuszną” metodą muchową jest sucha mucha, jednak wyniki łowiących „inaczej” są w niektórych wypadkach dużo lepsze od tych uzyskiwanych przez klasyków.
|
|
|
Nie chcę rozwodzić się nad wyższością jednej metody nad drugą, gdyż tej wyższości nie uznaję. Każda metoda jest w niektórych przypadkach bardziej lub mniej skuteczna i tylko od wędkarza zależy czy zastosuje ją w odpowiednim momencie.
Łowiąc „długą nimfą” stosuję długie wędki 10-11’ o niskim numerze linki np. 4 lub 5. Nietrudno zgadnąć, iż im lżejsza wędka tym komfort łowienia jest większy. Używam linek DT, gdyż według mnie lepiej nimi podawać lekkie nimfy i ułożyć przypon. Ponadto twierdzę, że lekka linka pozwala uniknąć pewnego procentu urwanych much i zerwanych ryb. W metodzie tej nie chodzi nam o bardzo długie rzuty, co również uzasadnia stosowanie linek DT.
Do łowienia wybieram odcinki rzeki o równym uciągu. Równy uciąg wody nie „miesza” linki, której znaczna część leży na powierzchni wody. Zaczynam łowienie sznurem długości wędziska i stopniowo, z każdym rzutem wydłużam go. Maksymalnie łowię nawet linką o długości 15 m. Rzuty wykonuję ukośnie pod prąd wody. Od razu poprawiam linkę. W zależności od długości rzutu robię to nawet 3-4 razy. Manewry z linką i przyponem znacznie ułatwia długie wędzisko. Natychmiastowe poprawienie linki jest bardzo ważne gdy ryby biorą słabo i krótko trzymają przynętę w pysku. Znaczącym jest wtedy także by przypon po rzucie ułożony był prosto bez jakichkolwiek esów i ósemek. Pozwala to na szybkie dostrzeżenie brania i reakcję zanim ryba zdąży wypluć przynętę. Przypon nie powinien przekraczać długości 2,7-2,9 m. Wiążę go z dobrej jakości żyłek fluorokarbonowych z końcówką 0,14-0,12.
Mimo słabego wzroku jestem przeciwnikiem stosowania wszelkiego rodzaju spławików (indykatorów). W naszym wydaniu jest to kolejny element przyśpieszający redukcję stad pstrągów i lipieni. Gdyby łowienie bez pobierania mięsa było powszechnym nie miałbym nic przeciw. Niestety jednak u nas wszelkie innowacje służą w większości wypadków jedynie do szybszego napełnienia koszyka.
Jako przynętę stosuję nimfy lekko obciążone lub bez obciążenia. W jesieni używam imitacje kiełży i hydropsyche. Wszystko w miniaturowych wydaniach # 14-16. Gdy ryby biorą słabo stosuję nawet wielkość 18-20! Używanie takich przynęt ogranicza zastosowanie metody tylko do niskich stanów wody lub nakazuje wybieranie płytkich miejsc.
Bardzo lubię łowić tą metodą w jesieni, kiedy buki w Bieszczadach się złocą a w Sanie płynie jesienna niżówka. Wybieram wtedy spokojne odcinki rzeki. Do pełni szczęścia potrzeba jeszcze bezwietrznej pogody i jesiennego słońca. Brania ryb (jeśli są w rzece) raczej są gwarantowane. Czasem lipienie biorą bardzo krótko, jednak w ciągu dnia zawsze znajdzie się pół godziny które później warto wspominać. Przy odrobinie szczęścia trafimy na dzień kiedy nasza linka (obowiązkowo bez styropianowego lub plastelinowego spławika) będzie zatrzymywać się przy każdym rzucie. Zapięty na delikatnym sprzęcie i małej muszce lipień walczy wspaniale i niestety (a może i stety) często się odpina. Poza zawodami nigdy nie denerwuję się z tego powodu. Cieszę się braniami, które świadczą, że nie złowiono jeszcze ostatniej ryby z „mojej” rzeki.
|
|
Autor |
Komentarz |
Tomek Bogdanowicz
|
Mam nadzieję, że będzie coraz więcej wędkarzy, którzy wyznają zasadę "czystej gry". Tak trzymać. Poza tym jest to pierwszy artykuł dzięki któremu może siądę do imadła, zakręcę parę nimfek i wypróbuję tę metodę nad wodą., Generalnie zawsze byłem "przeciw" nimfie, ale może dlatego, ze kojarzyła mi się tylko z metodą "krótkiej nimfy".
Pozdrawiam, T.
| Robert Guziec
|
Mam to niezaprzeczalne szczęście , że czasem mogę towarzyszyć Piotrowi w wyprawach na ryby i oglądać "na żywo", jak sprawnie i skutecznie posługuje się tą metodą.Chętnie też pokazuje to , co sam umie ,dzieli się swoją wiedzą i spostrzeżeniami...Nie chowa dla siebie tajemnic i jak widać to po jego artykułach to prawidziwy wędkarz z klasą...Dzięki Piotrze za ten artykuł i proszę o więcej...
| Paweł Kisielewski
|
Jednak są głosy przeciwko spławikom
(indykatorom) różenej postaci ?
| Jarek Jurasz
|
Bardzo wiele waznych uwag - dlugosc wedki i sposob prezentacj. Metode dalekiej nimfy poznalem dopiero zaczynajac lowic w Nowej Zelandii i powiem, ze jest to metoda numer 1 w tym kraju. Kilka roznic to powszechnosc uzywanie indykatotow (chyba ze chodzi o bardzo plochliwe duze potokowce w plytkich wodach - wtedy obserwuje sie rybe!), podyktowana min. pierwotnym charakterem (nieuregulowanym, nierownym przeplywem) tutejszych rzek. Inna roznica sa rzutu znacznie ostrzej pod prad - stojac kilka metrow za ryba lub potencjalnym stanowiskiem prezentujemy muche okolo 1m przed. I wreszcie kolejna roznica to znacznie dluzsze przypony (nawet do 5m!). Powod to znowu plochliwosc duzych ryb, ktore niejedno juz widzialy (zwlaszcza, gdy mowa o Catch&Release). Zapraszam do NZ - info: jjurasz@yahoo.com. I naprawde chyle kapelusza za rzetelne potraktowanie tematu.
| Daniel Macedoński
|
Strasznie nie lubię takiego narzekania, że już ryb w rzekach nie ma, że przez spławiki, że przez pianki a to coraz lepszy sprzęt. To chyba nie o to chodzi, niech każdy łowi jak ma ochotę - woli spławiczek ok nie ma sprawy, lepszym byłoby zachęcenie do wypuszczania ryb a nie nakazywanie i traktowanie tego jak coś złego. a nie że niektórzy patrzą jak człowiek zabierze jednego pstrąga mimo iż kilkanaście wypuścił jak na jakieś zło wcielone, co to ryby wybija.
Przyczyn braku ryb należy szukać gdzie indziej, dużo jest zabieranych ryb niewymiarowych, nie przestrzeganie regulaminu, o kłusownictwie już nie wspomnę. Czasem zastanawiam się gdzie jest straż rybacka i inne służby!!! Ile widać robaczkarzy na wodach co taki połów jest niedozwolony, i inne nadużycia co dzieją się na naszych wodach. W ciągu ostatnich 3 lat zostałem tylko raz skontrolowany, a łowię dosyć często. Można chyba raz się przejść wzdłuż rzeki i takiego delikwenta w krzeczkach z robaczkiem przyłapać.
KAżDY Z NAS POWINIEN ZADAć SOBIE PYTANIE ILE LAT JEST WęDKARZEM A ILE LAT STOSUJE ZASADE "Złów i wypuść" i odpowiedzieć sobie na pytanie ile w swym życiu zabrał ryb i czy to też nie miało wpływu na stan naszych rzek.
Miłego,spokojnego łowiena i taktowania tego jako zabawy i relaksu.
| Temolo it
|
wiele cennych informacji zwlaszcza dla poczatkujacego muszkarza np taki jak ja;)
|
| |
Galeria zdjęć |
Słowenia 2024 |
|
|
|