Głowice rzutowe (shooting head´y) są na rynku zwykle w klasach od 6 do 10 i długościach od 9 do 12 metrów. Ich zastosowanie nie znaczy więc koniecznie użycie ciężkiego sprzętu.
Mają one dwie zalety:
1. możliwiają szybką zmanę linki i dostosowanie się do potrzeb łowiska.
2. umożliwiają stosukowo dalekie rzuty, szczególnie przy zastosowaniu stylu skandynawskiego
3. zestaw głowic jest znacznie tańszy od kupno tej samej liczby linek konwencjonalnych.
4. głowice lepiej rzucają duże muchy na długi dystans. Chodzi tu o pokonanie oporu powietrza, mniej o ciężar muchy.
Mają one ale i wady:
1. Umożliwiają z reguły tylko rzuty znad głowy (szczególnie warty polecenia jest skandynawski) z odpowiednią wolną przestrzenią za muszkarzem. Z reguły to długość głowicy. Rzuty rolowane się zwykle nie udają. W wypadku zakrzaczonego lub wysokiego brzegu za plecami muszkarza pomoże tylko „underhand cast”, ale to raczej coś dla profesjonalistów i lepiej na dwóręczne wędzisko.
2. Nie nadają się, mimo wprawy, na subtelne podanie muchy płochliwej rybie (kleń).
Teraz do zasad dobrania zestawu:
Generalnie jest reguła, że przy linkach konwencjonalnych (WF, DT) numer linki musi być dobrany do klasy wędziska. W wypadku „shooting headów” głowica ma być klasę cięższa od klasy wędziska, n.p. wędzisko klasy 9 i głowica klasy 10 (9/10). Ale nie zawsze tak jest, są wyjątki.
Samo rzucanie takim zestawem klasy 6/7 nie sprawi problemu, zastaw 7/8 wymaga przyzwyczajenia a klasę 9/10 stosowałbym tylko w wypadku jednoznacznej konieczności. Znaczy to regularne łowienie mocnych, dużych ryb powyżej 5 kg wagi, takich jak letnia troć (duży srebrniak), łosoś i głowacica. Na bolenia i sandacza wystarczy 6/7, na szczupaka i kelta troci 7/8.
Wędzisko:
Na taki zestaw dobre jest wędzisko o półszybkiej akcji z nie za delikatnym blankiem. Szybkie, wyczynowe są zbyt czułe, wrażliwe na urazy i niebezpieczne dla muszkarza. Na początku generalnie polecam użycie solidnego kapelusza, okularów i kurtki u wysokim kołnierzem. Dopalacz „fighting but” to już standart takich kijów i ułatwienie w holu.
Kołowrotek ma mniejsze znaczenie. Ma funkjonować i być dopasowany wagowo do wędziska. Hamulec tarczowy i „large arbor” tylko żadko przyniosą efekty. Ryby, nawet duże, żadko „idą w backing”. Hol ryby kołowrotkiem, a nie reką, jest w porównaniu ryzykowny co do utraty ryby.
Linka
W wypadku pierwszych dwóch lżejszych w.w. przedziałów wagowych wystarczy „backing line” i „running line” klasy 20 Ibs (funtów). Backing (podkład) zakłada się zwykle pętlą na szpulę kołowrotka. Z „runningiem” backing łaczę zwykłym węzłem, jakim wiąże się haczyki łopatkowe. Zaciśnięty na plastykowej powłoce runningu dacron-backing nie puści. Na przednim końcu ”runningu” robię pętlę, o ile jej nie ma fabrycznie. Usuwam w tym celu powłoke PVC linki z „duszy” z plecionego nylonu na dobre 10 cm (po 2 cm na raz węzłem żyłki) i robię pętlę z „duszy” linki. To samo dotyczy samej głowicy, o ile głowica ma „duszę” z plecionego nylonu. Przy duszy z mono, często przy linkach „clear”, to się nie udaje. W tym wypadku stosuje „loop in junction”, plecione pętelki klejone np. z „Pattex-Clear”. Wszystkie węzły można otulić termikurczliwymi rurkami, które przedtem wsunie się na linkę a potem na węzeł. Kupi się je w potrzebach karpiarzy. Rurka kurczy się nad parą czajnika i kryje węzeł. Taki patent lepiej przechodzi przez przelotki, co ma zalety przy rzucie i holu.
Głowice dla wędziska jednoręcznego mają długość od 9 do 11 metrów. Nie polecam skracania głowic. Ich konstrukcja tego zwykle nie przewiduje. Skrócone głowice magą chlapać w wodzie lub nawet koziołkować w powietrzu. Zostawmy to zasobnym w potrfelu ekspertom.
Na początek kupiłbym zwykłą, nie „mono-clear”, głowicę „intermediate”. Taka jest uniwersalna. Potem, jak się „shooting haed” spodoba, można kupić zestaw, zwykle czterech, głowic. To taniej i wygodniej (jeden kołowrotek + torebka na głowice to wszystko). Ma to szczególnie znaczenie na wyprawach z małym bagażem na różne wody i zmienne warunki.
Przypony
Przypony jak zwykle, czym głębiej tym króciej, nic nowego. Oczywiście czym większa mucha tym gróbszy.
Uwagi końcowe
Głowice dobre są na muchy z dużym oporem w powietrzu, jak mało u nas stosowane „poppery” na bassy. Przy dużych i ciężkich muchach należy stosować linki do dwóch klas lżejsze. Dotyczy to dużych (do 20 cm) stramerów na szczupaki z materiałów naturalnych (futra), pobierających wodę. Inaczej przeciąży się i złamie nawet mocne wędzisko. Takie łowienie „mokrymi kapciami” jest skuteczne ale i niebezpieczne. Wyporzyczyłbym sobie na początek zbroję z muzeum. Domeną głowic jest też łowienie morskie, gdzie rzut rolowany jest zbędny a ważna jest dalekość rzutu.
Przy rzucie głowicą ważne jest gruntowne „naładowanie” wędziska. Wymaga to cierpliwości podczas rzutu. To nic na wąskie pętle i nerwowe ruchy. Na odkładanie „runningu” dobry jest, zapięty pasem, „shooting basket”.
Używam głowic rzutowych, o ile jest tego konkretna potrzeba. O ile nie, łowię na zwykły WF. W drodze z jedną wędka i jednym kołowrotkiem man zawsze dwie szpule; jedną ze zwykłą linką i drugą z rzutowym zestawem oraz torebkę z czterema głowicami. W ten sposób przygotowany jestem na każdą sytuację.
Życzę powodzenia
Georg
KRÓLEWSKI PORADNIK WĘDKARSKI Z INDII Z XII W.
Jednym z najważniejszych źródeł do poznania dziejów wędkarstwa w świecie jest fragment induskiej księgi Manasollasa z XII w., w której jest opis połowu na wędkę, jako formy rozrywki. To źródło, pokrytę grubą warstwą historycznego kurzu i ukryte w trudnodostępnym oraz rzadko czytanym czasopiśmie w Europie, jest nieznane szerszemu kręgowi osób piszących o dziejach wędkarstwa, gdyż w żadnej ze znanych mi prac nie jest ono cytowane.