Na Dunajcu , Sanie czy Popradzie , gdzie lipień występuje stosunkowo licznie , jak na polskie warunki , czerwiec jest najlepszym letnim miesiącem do jego połowu. Gwałtownie eksplodująca wiosna , nasila rozwój larw i owadów w rzece , pokarmu jest w brud- lipień pośpiesznie nadrabia czas zimowego postu. Już od świtu pracowicie wychwytuje oderwane od kamieni , unoszone przez prąd larwy chruścików , widelnic i jętek .
A w ciągu dnia , gdy larwy przeistoczą się w formę doskonałą , uskrzydlonego owada , zawsze spragnionemu takiego widoku muszkarzowi,
ukaże się niezapomniany widok - balet żerujących z powierzchni lipieni.
Wtedy to na wybranych ,okazałych lipieniach możemy sprawdzić kunszt
i finezję połowu na suchą muchę .
Klasowa , 9 stopowa muchówka , dobrze wyważona kołowrotkiem , prawidłowo dobrana linka , najlepiej WF , to warunek by wędkowanie było przyjemnością.
Tą metodą można łowić na dwa sposoby , jeden to pracowite obrzucanie wszystkich ciekawszych miejsc wędrując z biegiem rzeki , a drugi moim zdaniem ciekawszy , to polowanie na „oczko” , które zdradza miejsce żerowania lipienia . Wtedy to można ocenić wielkość lipienia i tym sposobem oszczędzić pyszczki niezbyt okazałym egzemplarzom i zejść niżej , gdzie być może spotkamy godniejszego siebie przeciwnika , starego siwego kardynała , bo tak ochrzciliśmy z przyjaciółmi okazy powyżej 45 centymetrów.
Żywą w mojej pamięci pozostanie przygoda z nad Sanu , gdzie często wędkowałem - nieodłącznie z braćmi Markiem i Romkiem Kruszeckimi .
Schodziliśmy w dół Sanu wędkując na suchą muchę w okolicach Łączek,
koło Leska .
Na powierzchni masowo roiła się potocznie zwana popielatką , mała szara jętka .
Złowienie lipienia nie nastręczało trudności , dookoła było mnóstwo „oczek”, jednak najczęściej ryb co najwyżej wymiarowych .
Mając w koszu dwa średnie lipienie , po około 36 cm , wypatrywałem okazalszego.
Nareszcie jest , na środku najgrubszej rynny , poniżej znanego wszystkim Pana Konika , raz po razie zbiera muchy gruby lipień .
Słońce , które kładzie się na płani utrudnia ocenę wielkości żerującej ryby , ale koła jakie pozostawia na wodzie pracowity lipień , to prawdziwe wiry .
No cóż , myślę że przyrządy analizujące pracę mojego serca , wykazały by
stan przed zawałowy .
Ostrożnie , nie falując wody na płani , zbliżam się na odległość umożliwiającą dokładne położenie muchy metr nad żerującym lipieniem .
Pomimo podniecenia , kładę precyzyjnie muchę Autumn Dun , skręconą na haczyku numer 19 , przywiązaną do końcowego odcinka żyłki 0.09 mm .
Lipień majestatycznie podnosi się do muchy , spokojnie zamyka ją w pyszczku i wykonuje zwrot , zacięcie jest automatyczne .
Niestety , albo zacięcie było zbyt nerwowe , lub też cienka żyłka nadwyrężona , dość że lipień zerwał ją bez żadnego oporu .
Bezwładnie zwisający przypon , to nader żałosny w tych przypadkach widok Jeszcze kilka minut stoję w tym miejscu , rozpamiętując powód tego wydarzenia . Podchodząc w górę Sanu za jakieś pół godziny, kątem oka widzę w poprzednim miejscu , takie samo „monstrualne oczko”.
Ostrożny powrót i już przy pierwszym położeniu identycznej muchy ,
zdecydowane wyjście lipienia i tym razem mam go zaciętego .
Po długiej , wyczerpującej walce , w podbieraku ląduje 48 centymetrowy lipień. Jest śliczny , tak cudownie ubarwione bywają tylko „stare ,siwe kardynały „ z Sanu .
Idę z lipieniem do Marka , razem oglądamy niecodzienne widok , lipienia mającego w pyszczku dwie muchy - obie doskonale znane Markowi , przecież są jego autorstwa .
Takie przygody to okrasa wielu wspólnie przeżytych lat , na różnych łowiskach.
Jest co wspominać przy dobrym piwie , ognisku w którym „dochodzą” lipienie w folii z cebulką i vegetą , roznosząc wokół wraz z dymem , zapach tego wspaniałego przysmaku .
Spróbujcie , a zapewniam Was , będziecie częstymi tego rarytasu amatorami.
Stanisław Guzdek
KRÓLEWSKI PORADNIK WĘDKARSKI Z INDII Z XII W.
Jednym z najważniejszych źródeł do poznania dziejów wędkarstwa w świecie jest fragment induskiej księgi Manasollasa z XII w., w której jest opis połowu na wędkę, jako formy rozrywki. To źródło, pokrytę grubą warstwą historycznego kurzu i ukryte w trudnodostępnym oraz rzadko czytanym czasopiśmie w Europie, jest nieznane szerszemu kręgowi osób piszących o dziejach wędkarstwa, gdyż w żadnej ze znanych mi prac nie jest ono cytowane.