Pamiętajmy jednak o przepisach limitujących naszą obecność na łowisku!
Resztę dnia z czystym sumieniem możemy poświęcić wypoczywającej rodzinie...
Skupmy się jednak nad tym co lubimy najbardziej. Na początek jednak chciałbym podkreślić bardzo ważne uwarunkowanie naszego połowu. Presja wędkarska oraz bardzo dynamiczny rozwój wyrafinowanych technik muchowych powodują, że wszelkie wskazówki: kiedy, gdzie i jak złowić lipienia, mogą stać się niewiele przydatne - zwłaszcza dla początkującego muszkarza.
Przypomnijmy jednak po kolei o co chodzi...
Ryba.
Generalnie lipień "lubi" niezbyt wartkie, raczej rozlane prądy przy dnie usłanym niewielkimi otoczakami i żwirem. Najchętniej jednak "zasiedla" rynienki wyścielone zwłaszcza żwirkiem.
Zdecydowanie natomiast unika gołych skalnych rynien oraz piaszczystych czy mulistych dołów. Normalnie trzyma się rozszerzeń za wlotem czy zwężeń na końcu płani. Latem, zwłaszcza podczas niskich stanów wody i upalnych dni szukamy go w ... ostrych prądach. Mimo, że żeruje tam bardzo intensywnie, słabo reaguje na nasze imitacje... może z powodu obfitości pokarmu ale też dlatego, że te, które "przeżyły" czerwcową nagonkę wedkarzy są pokłute.
Pogoda.
Najlepsze są pochmurne, spokojne i bezwietrzne dni, co się pokrywa z południowo-zachodnią cyrkulacją mas powietrza. Chciałbym tu podkreślić, że jedynie uważna obserwacja wody, rojących się owadów oraz warunków pogodowych pomogą nam właściwie dobrać skuteczną imitację. Warto tu przypomnieć radę Janusza Jurkowlańca, który polecał zwracać uwagę na... pełnię księżyca, kiedy to żerowanie naszych ryb jest bardziej intensywne.
Metoda.
Historycznie najstarszą i ... najtrudniejsza metodą połowu lipienia jest mokra mucha. Szkoda, że stosujemy ją tak rzadko - zresztą niesłusznie - bo podczas rójki chruścika bywa szalenie skuteczna. My jednak podczas wakacyjnych zmagań z "trudnym losem" muszkarza i lipieniami stosować będziemy przeważnie suchą muchę. Przyznacie, że jest to najbardziej widowiskowa i spektakularna technika połowu lipienia. Jedynie wczesnym rankiem, gdy brak jest oznak żerowania powierzchniowego, polecam - dla odmiany - sięgnąć po lekką nimfę.
Barwy.
Co do barw imitacji.... zdania też są podzielone. Z praktyki wynikają jednak pewne prawidłowości, że na spokojnych, prześwietlonych stanowiskach skuteczne są imitacje skromnie ubarwione czyli odcienie od wypłowiałej szarości przez lekką zieleń po jasne brązy. Natomiast jaskrawe ubarwienie skuteczne jest w szybkich prądach i w zacienionej wodzie (np wieczorem). Przyznaję, ze niewątpliwie wygląd i ubarwienie mają wielkie znaczenie, ale nie należy tego fetyszyzować... najważniejsze i tak pozostanie perfekcyjne naprowadzenie na spodziewane stanowisko żerującej ryby.
Imitacje.
Skoro podstawowe wiadomości mamy za sobą, kolej na imitacje.
Najbardziej uniwersalny letni "kaliber", to wielkość 14-18. Zwróćmy jednak szczególną uwagę na rojące się chrusty. Wtedy w "ciemno" możemy stosować imitacje na 12-kach, co czyni nasze połowy bardziej widowiskowe a co najważniejsze pozwala nam dobrać sie do "łuski kardynała" Jednak naszym "chlebem powszednim" będą tzw: "oliwki" - czyli imitacje naśladujące drobne jętki.
Przedstawione wzory Ryśka są jakby esencją tego, co piszę. Napewno bardziej działają na wyobraźnię niż suchy tekst. Muszki te są po "testach bojowych", jak się to mówi testowane na... muszkarzach. Zapewniam jednak, że swoją łowność nie raz potwierdzały na Sanie ale także na innych łowiskach.
Prowadzenie.
Polecam zdecydowanie rzuty pod prąd, bardziej lub mniej ukośne do płynącej wody - łatwiej nam będzie skutecznie zaciąć delikatne brania.
Nasza muszka musi - powtarzam - musi spływać z prędkością swego bezpośredniego otoczenia! Mimo swej małej płochliwości lipień do brużdżącej powierzchni wody muchy napewno się nie podniesie. O ile pstraga oszukamy "szalonym" chruścikiem, to z pewnością z lipieniem ta sztuka nam nie wyjdzie.
Hol.
Hol musi być uważny, ze szczytówką pochyloną nad wodę, by walczącej rybie nie dać możliwości - efektownych co prawda - ale szkodliwych dla końcowego efektu skoków.
Przypon.
Wokół grubości przyponu narosło wiele mitów i stereotypów.
Generalnie latem używam w naszych mało przejrzystych wodach grubości 0.14mm i nie zauważyłem gorszych wyników niż "konkurencja". Jest to też szalenie ważne dla samego lipienia, zwłaszcza gdy chcemy mu zwrócić wolność. Ryba nie jest "zamęczona" holem i ma nieporównywalnie większe szanse przezycia przygody ze sztucznym owadem. Nieraz zalegają na dnie zamęczone 20-tki które jakiś "pogromca" zamęczał na przyponie 0.08!
Poddaję to pod rozwagę!
Ciekawostki.
By jakoś zakończyć temat wakacyjny... parę ciekawostek zaobserwowanych z "życia".
Lipień może ze względu na presję wedkarską "wypracował" sobie specyficzne formy ochrony. Warto obserwować lipienie zwłaszcza w czystych, płytkich rzekach.
Np: ryby na widok pojawiającego się człowieka nie uciekają ale reagują... całkowitym brakiem apetytu. Polecam przeczekać tą demonstrację... lipienie mają "krótsze nerwy"
Lipienie często też zajmują nietypowe dla siebie stanowiska i na dodatek opuszczają te "podręcznikowe"... odszukujemy je w miejcówkach typowo pstragowych! Może dlatego, ze pstrągów też tam nie ma?
Na koniec chciałbym abyśmy się zastanowili czy lipień to tylko "mięso" na grilla?
Przykład Sanu, Soły dobitnie świadczy o NAS SAMYCH!!!
Panowie! Pozwólmy nadal skakać lipieniowi do żywych much!
Wspomnienie ręki pachnącej tymiankiem też jest wspaniałe i przyjemne!
Pozdrawiam,
Kazimierz Żertka,
Cieszyn.
Zdjęcia: Petr Folwarczny (Czechy), Grzegorz Krzysztyński, Kazimierz Żertka
Muchy: Ryszard Cieślik
KRÓLEWSKI PORADNIK WĘDKARSKI Z INDII Z XII W.
Jednym z najważniejszych źródeł do poznania dziejów wędkarstwa w świecie jest fragment induskiej księgi Manasollasa z XII w., w której jest opis połowu na wędkę, jako formy rozrywki. To źródło, pokrytę grubą warstwą historycznego kurzu i ukryte w trudnodostępnym oraz rzadko czytanym czasopiśmie w Europie, jest nieznane szerszemu kręgowi osób piszących o dziejach wędkarstwa, gdyż w żadnej ze znanych mi prac nie jest ono cytowane.