f l y f i s h i n g . p l 2024.11.26
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
Bieżące informacje
Pstrąg i Lipień nr 42
KRÓLEWSKI PORADNIK WĘDKARSKI Z INDII Z XII W.

Jednym z najważniejszych źródeł do poznania dziejów wędkarstwa w świecie jest fragment induskiej księgi Manasollasa z XII w., w której jest opis połowu na wędkę, jako formy rozrywki. To źródło, pokrytę grubą warstwą historycznego kurzu i ukryte w trudnodostępnym oraz rzadko czytanym czasopiśmie w Europie, jest nieznane szerszemu kręgowi osób piszących o dziejach wędkarstwa, gdyż w żadnej ze znanych mi prac nie jest ono cytowane.
Wiadomości z łowiska
Mała Wisła 1
2020-10-14
test
Wiadomości z łowiska
San Zwierzyń-Hoczewka
2013-07-12
Warunki bardzo dobre
Wiadomości z łowiska
OS Dunajec
2014-08-12
warunki dobre ale nie idealne
Wiadomości z łowiska
Łowisko Pstrągowe Raba
2020-10-31
Dobrze to już było...
Nasze wzory
Heavy pupa nymph
Wzory much
W katalogu FF
IMGW
Stan wód
Niezbędny każdemu wędkarzowi "na rozjazdach"
 
Flyfishing.pl
Inne:
No-Kill i Catch & Release - (P&L nr 1/93)

autor: Stanisław Cios, opublikowane 2004-06-06

Sama zasada zakazu zabijania ryb, tj. wypuszczania ich z powrotem do wody, nie jest nowa. Już od co najmniej 150 lat istnieją, okresy i wymiary ochronne dla niektórych gatunków ryb. Te ograniczenia mają, jednak na celu tylko ochronę ryb małych, a dużych - tylko w najbardziej krytycznym dla nich okresie (tarło). Nie uwzględniają one istoty samego wędkarstwa.
 
W 1952 roku w USA został opublikowany w czasopiśmie poświęconym relaksowi na świeżym powietrzu artykuł pióra Hazzarda, w Którym autor zaproponował ideę Fishing For Fun (FFF; połów dla przyjemności, dla zabawy), polegającą na wypuszczaniu wszystkich złowionych ryb. Autor wyszedł z założenia, że cała przyjemność w wędkarstwie polega na skuszeniu i złowieniu ryby, a nie na jej zabiciu. Stąd też ta sama ryba może dostarczyć rozrywki wielu wędkarzom.
Artykuł ten nie mógł przejść nie zauważony w takim kraju jak USA, w którym ranga ochrony wód i gospodarki wędkarskiej została podniesiona bardzo wysoko. Został on szybko przedrukowany na łamach innych czasopism, a w ciągu Kilku lat zaczęto tworzyć już pierwsza wody, na których obowiązywała ta zasada.
Od 1964 r. termin FFF został zastąpiony przez Catch & Release Fishing (C&R; złowienie i wypuszczenie), wprowadzony przez Strouda, również w USA. W późniejszych latach pojawiły się jeszcze dwa inne określenia: No-Kill (bez zabijania) i rzadko stosowany -Zero Limit (limit zerowy).
Koncepcja wypuszczania złowionych ryb szybko zdobyła popularność w USA, nie tylko wśród wędkarzy ale i wśród naukowców. O wadze tego zagadnienia świadczy fakt, że w USA odbyły się już dwa sympozja, naukowe (w 1977 i 1987 roku) poświęcone temu zagadnieniu, oraz opublikowano niemała ilość rzetelnych opracowań naukowych na temat doświadczeń na wodach CSR.
Na sympozjum w 1977 zdefiniowano też sam termin C&R, co nie jest bez znaczenia, albowiem jak pokazuje życie, jest on różnie interpretowany. Otóż pojęcie C&R oznacza dzisiaj zasadę gospodarowania wodami, zgodnie z którą dąży się do uzyskania i utrzymania optymalnego poziomu wędkarstwa, zmniejszając przy tym śmiertelność ryb, poprzez przyzwolenie na zabicie tylko w określonym celu. Tak więc C&R jest pewną filozofią wędkarską i do samego wędkarza należy decyzja czy i co zabić, oczywiście w ramach istniejących przepisów. Termin No-Kill w zasadzie wychodzi z użycia w USA, gdyż jest pojęciem bardzo wąskim i wchodzi w skład C&R.


Doświadczenia amerykańskie z C&R

Zasadnicze ograniczenia wprowadzone w USA na wodach C&R można sprowadzić do następujących punktów:
-zakaz zabicia jakiejkolwiek ryby,
-przyzwolenie na zabicie jednej lub dwóch ryb, bez względu na wymiar,
-przyzwolenie na zabicie jednej lub dwóch ryb, ale powyżej pewnego wymiaru minimalnego,
-przyzwolenie na zabicie jednej lub dwóch ryb, ale tylko do określonej wielkości (wymiar maksymalny).
Pierwsza zasada jest najbardziej celowa na wodach, w których wędkarstwo nie powinno mieć żadnego zauważalnego negatywnego wpływu na rybostan.
Pozostałe trzy zasady mają na celu zmniejszenie ilości ryb zabieranych przez wędkarzy, oraz bardziej równomierne rozdysponowanie połowu wśród nich (z zasady, przy normalnych limitach niewielka część wędkarzy zabiera większość ryb). Te zasady mają rację bytu w wodach cechujących się wysoką produktywnością i szybkim tempem wzrostu ryb. Brak wymiaru jest stosowany raczej na wodach, w których jest dozwolona każdą przynęta (zabija się tylko ryby, które połknęły głęboko haczyk, a prawdopodobieństwo przeżycia ryby jest niskie). Ustalenie wymiaru maksymalnego ma na celu zachowanie okazowych osobników pożądanych przez wędkarzy, a pośrednio również - zachowanie stada cennych tarlaków.

Podsumowując więc doświadczenia amerykańskie, wprowadzenie C&R wiąże się ze spełnieniem następujących kryteriów:

1. śmiertelność ryb wynikająca z faktu złowienia winna być niska. Tak więc wędkarze:
-muszą umieć obchodzić się delikatnie ze złowionymi rybami (nie wolno męczyć ryby więcej niż to jest konieczne by wyjąc ją z wody i uwolnić z haczyka, należy delikatnie wyjmować haczyk - najlepiej trzymając rybę w wodzie, nie ściskać ryby - to nie cytryna
ani piersi, itd.),
-powinni stosować haczyki bez zadzioru (gdyż ułatwia to wyjecie haczyka),
-w przypadku połknięcia haczyka przez rybę powinni odciąć żyłkę i wypuścić rybę (w tym przypadku śmiertelność może być bardzo niska),
- powinni ograniczyć ilość haczyków kotwiczek na przynęcie (pozwoli to zmniejszyć czas operacji wyjęcia haczyka i uwolnienia ryby),
- powinni unikać stosowania przynęt naturalnych.

2.Ryby, których dotyczy to obostrzenie, powinny cechować się długim życiem i raczej niskim potencjałem rozrodczym,

3.wodę winna cechować wysoka produktywność, t j. powinno być dużo pokarmu i dobrych kryjówek dla ryb wszystkich wymiarów, ryby winny rosnąć szybko, temperatura wody winna być właściwa, warunki do rozrodu dobre, itd.

4.Środowisko wędkarskie powinno rozumieć sens i konieczność podejmowanych działań, co wyraża się przestrzeganiem zasad. Należy podjąć odpowiednią akcję informacyjną wyjaśniającą istotę C&R, zanim ta zasada zostanie wprowadzona.
Doświadczenia amerykańskie wskazują, iż w 85% przypadków osiągnięto zamierzone cele.


Doświadczenia włoskie

Warto tu przytoczyć doświadczenia włoskie, choćby z tego względu, iż we Włoszech (podobnie jak w Polsce) w większości wód istnieje ogromna presja wędkarska. Pierwsze włoskie wody, na których zaczęła obowiązywać zasada No-Kill, powstały w latach 1984-85. Dzisiaj jest Ok. 20-30 wód, które w większości przypadków posiada następujące cechy:

1.są to prawie wyłącznie wody typu No-Kill. Oceniam, iż wynika to raczej z faktu braku większego rozeznania przez decydentów w sprawach prawidłowego gospodarowania wodami, niż ze świadomego zakazu zabijania ryb. Znana mi jest tylko jedna woda, na której od poniedziałku do soboty obowiązuje No-Kill, a w niedzielę można zatrzymać jednego pstrąga, o długości co najmniej 30 cm;

2.z zasady są to krótkie odcinki rzek, czasem nawet o długości ok. 500 m, wybrane dosyć arbitralnie, na podstawie niezrozumiałych kryteriów (np. logiczne byłoby ustalenie odcinka rzeki między naturalnymi barierami, typu zapora). W jednym przypadku na prawym brzegu rzeki Adda (koło Mediolanu) obowiązuje No-Kill (i połów wyłączanie na sztuczną muchę), a na lewym brzegu, należącym do innej prowincji, wolno stosować każdą przynętę i
zabierać ryby zgodnie z ogólnym regulaminem wędkarskim. Nie udało mi się uzyskać wyjaśnienia jakie zasady obowiązuj ą wędkarza brodzącego środkiem rzeki;

3. nie prowadzi się na nich żadnej dodatkowej i przemyślanej gospodarki (np. specjalne zarybienia narybkiem, tworzenie stanowisk dla większych ryb, rejestracja presji wędkarskiej, itd.);

4.zakaz zabijania dotyczy wszystkich gatunków ryb;

5.na wodach No-Kill z zasady obowiązuje połów wyłącznie na sztuczną muchę. Wiąże się to faktem, iż ta idea jest promowana przed wszystkim przez muszkarzy. W zasadzie, nie byłoby w tym nic
dziwnego, gdyś tak jest również w innych krajach, ale we Włoszech nie istniej e tradycja połowu ryb szlachetnych na przynęty sztuczne. Co więcej, zdecydowana większość łowiących te ryby używa przynęty naturalne (głównie dżdżownice i ikra łososia).
Dlatego wprowadzenie jakichkolwiek ograniczeń połowu napotyka na duże trudności i nie jest możliwe zastosowanie ich na dłuższych odcinkach rzek.
O braku logiki w podejmowanych działaniach może również świadczyć poniższy przykład. Na jednej z rzek alpejskich wprowadzono No-Kill. Oczywiście po dwóch latach od chwili wprowadzenia No-Kill, na tym odcinku rzeki pojawiło się dużo wymiarowych pstrągów, natomiast poniżej nie było ich prawie wcale, chcąc więc zlikwidować tę "niesprawiedliwość losu", lokalne władze wędkarskie zrobiły przetasowanie - tam gdzie była woda normalna (tj . bezrybna) stworzono No-Kill, a tara gdzie było No-Kill, pozwolono na wszystko. Oczywiście po tygodniu w rzece nie było już ryb.
Dotychczas brak jest oceny efektów tych zasad na pogłowie ryb we włoskich wodach. Według mnie, w większości wód afekty są niezauważalne, ponieważ wprowadzenie No-Kill nie zostało przemyślane do końca i brak jest konsekwencji w podejmowanych działaniach


Ekologiczne znaczenie C&R

Na samym początku pragnę zaznaczyć iż jestem zwolennikiem C&R, a nie No-Kill, ponieważ interesuje mnie właściwe i optymalne gospodarowanie zasobami rybnymi. Stąd też moje uwagi odnoszą się do tej koncepcji.
Punktem wyjścia do moich uwag jest fakt, iż w większości wód w Polsce (a przynajmniej tych, w których żyją ryby szlachetne) została zachwiana równowaga na niekorzyść tych ryb, co doprowadziło do następujących konsekwencji:

1. braku możliwości szybkiego naturalnego odbudowania się populacji pstrągów i lipieni, ponieważ istniejące stado tarlaków jest bardzo małe, w dodatku ciągle utrzymywane na niskim poziomie przez zbyt liberalne przepisy wędkarskie,

2. nadmiernego wzrostu populacji innych ryb (klenie, jelce.


świnki, brzany, itp.), stanowiących silną konkurencję pokarmową, i terytorialną dla tych nielicznych pozostałych ryb szlachetnych,

3, znacznego obniżenia się produktywności wód, a w szczególności w produkcji ryb szlachetnych. W wodach typowych dla tych ryb, roczna produktywność wynosi od 20 do 150 kg/h, w zależności od stopnia żyzności wody. Nadmierna presja wędkarska uniemożliwia wykorzystanie optymalnej produkcji danej wody, ponieważ zmniejsza się ilość ryb pochodzących z naturalnego tarła (bo jest mniej tarlaków) oraz uniemożliwia się rybom większym korzystanie z niszy pokarmowej niedostępnej dla małych ryb (tj. większych organizmów) ,

4 - stanu, w którym niektóre gatunki ryb są prawie na wymarciu w niektórych wodach. W szczególności dotyczy to lipienia, jak się okazuje bardzo podatnego na presję wędkarską, i nie będącego w stanie występować licznie w naszych wodach bez należytej ochrony. Tak więc, podchodząc do sprawy CSR a ekologicznego punktu widzenia, należałoby bezwzględnie wprowadzić kontrolę presji wędkarskiej. To znaczy dla każdej wody należałoby określić które gatunki, w jakich ilościach i o jakich wymiarach mogą być zatrzymywane przez wędkarzy, by mógł być zachowany ład panujący w przyrodzie. Jest to może nierealne przedsięwzięcie dla całej Polski, ale sądzę, iż najważniejsze cieki (Dunajec, San, Pasłęka, Gwda z dopływami, itp.) mogą być w ten sposób potraktowane.


Ekonomiczne znaczenie C&R

Ten aspekt C&R może być rozpatrywany na trzech płaszczyznach.

1. Maksymalizacja "pozysku" mięsa rybiego. Skoro większość wędkarzy nadal sprowadza wędkarstwo do roli zdobycia pożywienia, więc należy wyjaśnić im, iż zebranie największych plonów wcale nie oznacza zabicie jak największej ilości ryb. Łączy się to ściśle z zagadnieniem optymalnej produkcji danego akwenu, o czym wspomniałem wcześniej. Zdecydowana większość wędkarzy nie chce lub nie może zrozumieć, iż zabierając zbyt dużo ryb (a zwłaszcza małych) z danej wody, sama sobie wbija gwóźdź do trumny. Wynika to z faktu, że przy przełowieniu, ogólna masa zabranych ryb spada, ponieważ w ten sposób nie jest wykorzystana optymalna produkcja wody. sprowadzając to zagadnienie do prostego przykładu, esy nie lepiej zabrać jednego kilogramowego pstrąga, zamiast dwóch lub trzech osobników ledwo wymiarowych.?
Ponieważ wiadomo, iż dla wielu wędkarzy łowiących pstrągi i lipienie ten tok rozumowania jest zbyt skomplikowany (mimo iż te ryby są łowione przez najbardziej elitarną warstwę społeczną), więc na władzach wędkarskich (zakładam, że członkowie władz wiedzą po co są we władzach) spoczywa obowiązek ustawienia przepisów korzystnych dla całej braci wędkarskiej. Idea zatrzymywania tylko dużych ryb jest właśnie korzystna dla wszystkich.
Warto tu zaznaczyć, że dla większości wędkarzy w Polsce koncepcja C&R będzie bardziej bliska sercu (a raczej żołądkowi) niż No-Kill.

2. Dochody z turystyki wędkarskiej. Dotychczas w Polsce nie przywiązywano chyba żadnej uwagi do możliwości zarobienia ogromnych pieniędzy na wędkarstwie, ponieważ powszechnie traktuje się
je lekceważąco. Tymczasem, doświadczenie z rozwoju turystyki w krajach rozwiniętych pokazuje, że przy odpowiednim mądrym gospodarowaniu zasobami rybnymi, dochody lokalne (a nawet państwa],
mogą być niebagatelne. Jako przykład mogę tu podać b. Jugosławię, w której bardzo dbano o bogatych wędkarzy z całego świata, licznie odwiedzających m.in. rzekę Gacka. Dzisiaj Słowenia z powodzeniem kontynuuje tę politykę.
Cały problem w turystyce wędkarskiej polega na tym, iż w wodzie musi być dużo dużych ryb. Jeżeli chcemy, by turyści przyjeżdżali, by wydawali pieniądze na hotele, na żywność, na zakup lokalnych much, na pamiątki i na mnóstwo innych pierdołek, to w wodzie musi być ten "magnes" przyciągający zapaleńców z najdalszych zakątków kraju. Jestem przekonany, iż pojawienie się w Polsce wody atrakcyjnej wędkarsko (nawet jeśliby miała charakter No-Kill), spowoduje robienie znakomitych interesów. Już teraz bardziej przedsiębiorczy koledzy czynią różne inwestycje nad Dunajcem lub Gwdą, ponieważ wiedzą, że kiedyś wreszcie ktoś zacznie mądrze gospodarować na tych wspaniałych wodach i aa parę lat będą zyski z obsługi masy przyjezdnych wędkarzy.

3.Psychicznego odpoczynku na łonie przyrody. Tego aspektu chyba w ogóle nie bierze się jeszcze pod uwagę w naszym społeczeństwie.
Dla wielu z nas, wyjazd na ryby w coraz większym stopniu będzie miał charakter rekreacyjny, polegający na "naładowaniu akumulatorów". Po okresie intensywnego wysiłku intelektualnego lub fizycznego, każdy z nas pragnie odpocząć nad wodą. Jakość odpoczynku jest mierzona jakością przeżyć i spotkań z rybami. Im więcej dużych ryb zostanie złowionych tym lepiej. Udany wypoczynek z kolei, pozwoli nam lepiej i wydajniej pracować, a to wyrażali się wyższymi dochodami. Tak więc sadzę, że wartość mięsa złowionych ryb nie będzie stanowić większej zachęty do ich zabicia, ponieważ wartość efektów z lepszej pracy będzie wielokrotnie wyższa. Należy oczekiwać, że na wody typu CSR (a zwłaszcza No-Kill) będą przyjeżdżać w coraz większym stopniu wędkarze ceniący sobie wyżej jakość przygód niż wartość mięsa.

Tekst ukazał się w "Psrtągu i Lipieniu nr 1 z 1993 roku

<< PowrótOceń artykuł >>

Autor Komentarz
Marcin Lewandowski
Poruszyłeś taka masę spraw bliskich mojemu sercu, że jestem Ci za to naprawdę wdzięczny. No kill !!!!!!!!!!
Mariusz Teodorowicz
Pięknie, już wtedu było wiadomo (nie do końca) jakie są plusy i minusy stosowania takich regulacji. Szkoda, że nie przeczytałem tego artykułu 11 lat temu. Zaraz potem łowiłem parę tygodni w Stanach. Praktycznie nie widziałem różnic w efektach połowów na różnych (w tym no kill) typach lowisk.
rekin@rekin
-pięknie,pięknie się czytało,aby w głowa-
- ch naszych coś pozostało.Gdy sobie
- te słowa przyswoimy to jeszcze niejed-
-ną rybę złowimy.Pozdrawiam Serdecz-
-nie Panie STANISŁAWIE .zero limit ! ! !
Stanisław Guzdek
Mimo że czytałem P&L - publikacja ta umknęła mojej uwadze.
Minęło sporo lat, a znaczenie przesłania Staszka Ciosa nabrzmialo do rangi problemu, z którym chcąc nie chcąc musimy się zmierzyć.
Paweł Augustynek-Halny
Właśnie się dowiedziałem, że jestem zwolennikiem C&R :)
Zaskakujący jest dla mnie fakt, że ryba z połkniętym haczykiem ma dużą szanse przeżyć.
Co do omówionego tu rodzaju zagospodarowania wody to jestem całkowicie za. Należało by jednak dorzucić jeszcze kwestie poprawy czystości wody i okolic nadbrzeżnych. Ostatnio na ten przykład przejechałem się wzdłu ż Dunajca (w czasie zawodów Romaniszyna) i naliczyłem dokładnie 142 "dzikie: wysypiska, a przejechałem może 15km. Według mnie nie jest to normalne. Prpoponuję również skoczyć nad Rabę i obejrzeć sobie dno rzeki ;)
Dusty Miller
Artykul bardzo na czasie, gratulacje.
Chce tylko zauwazyc ze znakomity amerykanski wedkarz Lee Wulff ktory zaliczyl duzo "pierwszych", juz w latach 30-tych byl proponentem C&R, w czasach kiedy nikt jeszcze nie myslal o takiej konserwacji. Dzieki jego wielu talentom (pisarz, rezyser filmow, wynalazca, i przede wszystkim mucharz) mial doskonala okazje przekazac swoje przekonania na ramach czasopism, ksiazek, filmow itd.
Jego slynne haslo "a fish is too valuable to be caught only once" bylo poczatkiem zmian w nastawieniu wedkarzy i gospodarce rybnej. W obfitych czasach, kiedy zlowienie 30-40 atlantyckich lososi w polnocnej Ameryce bylo na porzadku dziennym, Lee Wulff juz przewidywal koniecznosc lepszej gospodarki takimi zasobami. Dzisiaj bierzmy przyklad z niego i wielu innych podobnie myslacych ludzi w Polsce i zwalczajmy nie tylko masowe tepienie ryb ale takze bezmyslne melioracje pieknych rzek.
They don't make those anymore.....
Łukasz Jurczyk
Cóż nic dodać nic ująć.
Ze strony moich zainteresowań C&R to chyba "najbezpieczniejszy" sposób konserwacji puli genetycznej populacji. Wydaje się, że jednak może wymagać często większego zaangażowania niż w przypadku "normalnej gospodarki wędkarskiej" (tj. zabieramy ile wlezie + ze składek wpuszczamy ile wejdzie). Tymczasowym dobrym sposobem jest wprowadzanie zaporowych wymiarów ochronnych. Cóż to jednak za prawo którego nie da się do końca egzekwować - cała "nadzieja" w wychowaniu wędkarzy

Co do zdrowia wpuszczanych z powrotem do wody ryb zwróciłbym też uwagę na rzecz często niezauważaną -rodzaj podbieraka. Czytałem ostatnio artykuł w którym przeprowadzano doświadczenia z wpływem różnych rodzajów siatek podbieraków na przeżywalność ryb - wyniki ciekawe.
R. Cios
No cóż, No-Kill mimo że się zawsze wypuszcza rybę nie zawsze znaczy No-Kill, bo o tym decyduje też sposób jej wypuszczenia. Jeżeli hol jest dłuuuuugi jak nie wiadomo co, rybę wyjmuje się z wody i trzyma się ją z całej siły w rękach a później jeszcze rzuca do wody, to można być pewnym, że ryba ma niewielkie szanse przeżycia. Rybę powinno się trzymać w wodzie za sobą gdzie nurt jest słabszy i po wyhaczeniu troszkę potrzymać w nurcie by odzyskała siłę.

Galeria zdjęć
Słowacja 2024
Email:
Haslo:
Zaloguj automatycznie
przy kazdej wizycie:
Zaloz konto
Gorące dyskusje
Na Forum
...Czy są jakieś
materiały?

Według mnie 2-gim,
niewątpliwie
ciekawym punktem
mogło by być
zapytanie : A jak
było na terenach
wschodnich, w...
Propozycje na naszywkę Forum FF

 [tally] 7

 [tally] 5

 [tally] 10

 [tally] 12

 [tally] 81

 [tally] 10

 [tally] 1

 [tally] 4

 [tally] 19

 [tally] 8

 [tally] 19

 [tally] 93

 [tally] 24

 [tally] 6

 [tally] 7
głosów: 306 więcej >>
Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus