f l y f i s h i n g . p l 2024.11.26
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
Bieżące informacje
Pstrąg i Lipień nr 42
KRÓLEWSKI PORADNIK WĘDKARSKI Z INDII Z XII W.

Jednym z najważniejszych źródeł do poznania dziejów wędkarstwa w świecie jest fragment induskiej księgi Manasollasa z XII w., w której jest opis połowu na wędkę, jako formy rozrywki. To źródło, pokrytę grubą warstwą historycznego kurzu i ukryte w trudnodostępnym oraz rzadko czytanym czasopiśmie w Europie, jest nieznane szerszemu kręgowi osób piszących o dziejach wędkarstwa, gdyż w żadnej ze znanych mi prac nie jest ono cytowane.
Wiadomości z łowiska
Mała Wisła 1
2020-10-14
test
Wiadomości z łowiska
San Zwierzyń-Hoczewka
2013-07-12
Warunki bardzo dobre
Wiadomości z łowiska
OS Dunajec
2014-08-12
warunki dobre ale nie idealne
Wiadomości z łowiska
Łowisko Pstrągowe Raba
2020-10-31
Dobrze to już było...
Nasze wzory
Heavy stonefly nymph
Wzory much
W katalogu FF
IMGW
Stan wód
Niezbędny każdemu wędkarzowi "na rozjazdach"
 
Flyfishing.pl
Reportaże:
Dalekowschodnia wyprawa - część II

autor: Maciej Wilk, opublikowane 2004-02-18

Nasz lot trwał już prawie godzinę. Gdy pilot wyciągnął rękę w kierunku jednej z rzek na horyzoncie. Zrozumieliśmy, to tu. Wszyscy stłoczyli się przy małych okienkach. Delektowaliśmy się widokiem rzeki. Chociaż hałas nie pozwalał wymienić słów podziwu to z naszych twarzy emanowało zadowolenie. Na dole wiła się górska rzeka. Wyglądała imponująco
 
Ostre bystrzyny, które przechodziły w długie płanie zdradzały obfitość ryb. Można powiedzieć, że aż czuć było rybą. Po wylądowaniu, wyskoczyliśmy rozładować bagaże i wtedy poczułem nie tylko zmysłami wyobraźni rybi zapach. Rybą było czuć naprawdę, tylko że taką rozkładającą się. Setki ścierw garbusy gniły wyrzucone na brzeg. Cała okolica delikatnie cuchnęła. Smród padliny nikomu jednak nie przeszkadzał, wręcz przeciwnie wzmacniał nasze zmysły, wzmacniał naszą chęć spotkanie z łososiem.
Podejrzewam, że nie tylko ja podczas rozładunku myślałem o momencie gdy rzucę muchę w rwący nurt rzeki. Jednak chyba u mnie to pragnienie było najsilniejsze, bo tuz po starcie helikoptera już byłem nad wodą. Nie czekałem nawet na przydziałowego kabanosa z Polski którym dzielił Sławek. W moich rękach dzierżyłem muchówkę Sławka, lekką bo#5, za to z kopem. Przywiązałem małego steamerka. Wyszedłem z założenia ze skoro łososie są już po tarle to musi tu być raj dla malm i kundży. Ci ikrożercy powinny występować tu w olbrzymich ilościach. Streamer kolorem przypominał ikrę łososia. Byłem pewien sukcesu. Rzuciłem w poprzek rzeki lekko z prądem. Delikatnie ściągam małymi szarpnięciami. Gdzieś w połowie lekkie przytrzymanie. Zacinam. Nic….. To trawa. Rzucam dalej Z prądem. Potem pod prąd, potem znów z prądem. Nic ani brania. Czyżby trafiliśmy na zły czas. Parę lat wcześniej jak byłem na Sachalinie, przyjechaliśmy tam za wcześnie, ryby jeszcze nie weszły do rzeki. Jak łososia w rzece nie ma to i złowić cokolwiek jest trudno. Może i tym razem trafiliśmy w dziurę? Moje rozmyślania przerywa głos Marka. Maciek płyniemy. W pontonie już czekał Czarek i główny sternik, Sasza. Chwyciłem wiosło, ubierałem kamizelkę. Za chwilę niezłe bystrze. Pierwszy płynie Sławek z Markiem. Widzimy jak wpływają w white water 3+. Idzie im nieźle,już po chwili są bezpieczni poniżej w zatoczce. Machają na nas. Będą robić zdjęcia. Czarek tak tym się przejął, że wpłynął w największe fale, takie na dwa metry wysokie. Nagle noga mi się obsuwa. Jest gorąco. Sasza łapie mnie za bety i podciąga. OK. Wpływamy na spokojniejsza wodę.
Zaczynamy łowić. Na pontonie wszyscy łowią na korbę, muchówka jest trochę niebezpiecznie. Już po jakiś 10 minutach widzę, że Marek ciągnie łososia. Duża ryba z 8-10 kilo. Walczy z nim kilka minut. Ląduję na pontonie, robią zdjęcia i silver wraca do wody. Po chwili sytuacja się powtarza, tym razem Sławek coś zaciął. U nas nawet raka. Gry już wydaje się ze ryby nas omijają Czarek wskazuje palcem na wodę i mówi – patrz. Gdzie ? co? Ryby – odpowiada. Spoglądam i widzę jak kilkadziesiąt łososi płynie gęsiego. Na początku to chyba samica, za nią samce. Widok jak z bajki. 30 może 50 ryb, każda po 6-8 kilo powoli ale z uporem płynie w górę rzeki. Przypominają mi się filmy przyrodnicze, na których tysiące a może i miliony łososi szły na tarło. Widok ten jest tak piękny, ze nawet nie próbujemy łowić. Podziwiamy i płyniemy dalej.
Dopływamy za zakręt. Miejsce wygląda obiecująco. Przystajemy. Czarek wyskakuje z pontonu z korbą, ja biorę muchówkę. Idziemy po swoje pierwsze łososie. Łowimy koło siebie. Czarek nagle zacina. Ma. Ryba jednak się spina. Ja ciągle nic. Po paru rzutach znowu wędka Czarka wygina się. Niewprawnie zwija żyłkę i wyciąga 40 centymetrową malme. Szczęście nowicjusza myslę. U mnie nic. Zero. Trochą mnie ta sytuacja zaczyna drażnić, wszyscy już mają coś na koncie a ja…. Może źle zestaw dobrałem. No niby wędkę na tajmienia przygotowałam, ale czy to może mieć aż takie znaczenie. Nie wiem. Płyniemy dalej. Po jakiejś godzinie dopływamy na wypłacenie. Z daleka już widać Sławka jak ciągnie łososia. Ryba jest duża. Przybijają do brzegu. Po chwili już ma ją pod nogami. Samiec może z 8 kilo. Wołają nas. Podpływamy. Jest już późno trzeba by obóz rozbić. Przygotowanie obozu zajmuje chwilę. Wracamy wszyscy do wody. Stajemy w rządku. Sławek , Czarek, Marek i ja.
Oni ze spinningami ja z muchówa. Łowią na duże wahadłówki, ja na streamera. Najpierw Czarek, potem Marek, a po chwili Sławek coś ciągną, ja ciągle nic. Odczepiają łososie i znowu tym razem Sławek, potem Marek, a na końcu Czarek. Ja jak zwykle nic. Chłopaki zaczynają żartować. Może byś na końcu groma przywiązał, pójdzie ci na pewno lepiej. Fajnie – myślę. Nie mam takiego dziadostwa – odgryzam się. Mimo dobrej miny, nerwy mam zszarpane. Co jest? Dlaczego? Postanawiam coś zrobić. Łowię na sznur w IV klasie tonięcia, ale uciąg wody jest duży. Skoro oni łowią na bardzo ciężkie blachy, to muszę spróbować sprowadzić muchę niżej.
Na tajmienie wziąłem z sobą Wet Tip Express 450 Grain. To 7 klasa tonięcia. Spróbujemy tak. Przewlekłem linkę przez przelotki. Próbuje rzucić. Niestety sznur jest za ciężki 11/12, moja #9 nie radzi sobie z nim. Postanawiam skrócić głowicę. Obcinam jakieś 2 m. Próbuje. Jest cacy. Wędka i sznur doskonale współgrają. Przywiązuję przypon a do niego dużą muchę z fleszu. Wracam na stanowisko. Rzucam w poprzek prądu. Pozwalam lince trochę spłynąć i zaczynam energicznymi szarpnięciami ściągać muchę. Po trzecim szarpnięciu buch. Charakterystyczne przytrzymanie. Wiem, że to nie jest zaczep. Jest ode mnie jakieś 20-25 metrów. Po chwili rusza. Momentalnie wpływa w prąd. Popuszczam. Kołowrotek zaczyna grać. Widzę jak kończy się linka i zaczyna wybierać podkład. Przytrzymuje. Wyskakuje na jakiś metr nad wodę. Piękny silver. Srebrniak. Musiał wejść do rzeki 1 góra 2 dni temu. Oj maleńki teraz to już ci nie popuszczę - myślę. Sprzęt na pewno wytrzyma. W końcu przygotowany jestem na prawdziwe kolosy. Zaczynam zwijać. W tym momencie luz. Cholera, klnę pod nosem, poszła w diabły – myślę. Ale nie, płynie na mnie. Wybieram sznur lewą ręka. Ryba znowu zaczyna walkę. Nie ma szans, jest już prawie pod nogami. Chcę ją podebrać ręką. I znowu brrrrrrrrrrr kołowrotek gra. Ryba jest ponownie daleko. Jednak los tej walki jest już przesądzony. Po następnych paru minutach, po kilku pięknych saltach kiżucz ląduje w moich rękach. Na zdjęcie jest za ciemno. Puszczam go wolno.
Tego dnia złowiłem jeszcze kilka ryb w tym jedną malme. Wracając do obozu moja mina była uśmiechnięta, i chociaż moi koledzy z pewnością złowili więcej łososi niż ja to nie żałowałem tego. Nie ma chyba nic piękniejszego niż duża ryba złowiona na muchę.


W trzeciej części opiszę jak łowienie dużych ryb wszystkim się znudziło i zaczęliśmy szukać czegoś mniejszego. Jednym słowem przesyt.

Wylądowaliśmy


Rozkładające się Garbusze


Sławek ze swym łososiem


Szczęście nowicjusza - malma


Chłopaki łowili na spinning


Ja na muchówke


Na spinning padały okazy


Swoją pierwszą rybę złowiłem jak wszyscy już mieli dość


<< PowrótOceń artykuł >>

Autor Komentarz
Witek Adamczyk
" W trzeciej części opiszę jak łowienie dużych ryb wszystkim się znudziło i zaczęliśmy szukać czegoś mniejszego. Jednym słowem przesyt. " -... a mnie znudziło się łowienie ryb małych ;)

Wacław S.
Wacław Santarius
Kurde, też bym tak chciał !
Zawsze mi się taka wyprawa marzyła, na odludzia, bezdroża, w swiat dzikiej przyrody. Nie cierpię cywilzacji.
Ale dzięki temu co napisałeś, jedną nogą tam jestem !!!!! ( powtórka komentarza z cz. I ) A teraz po drugiej części, jestem tam drugą nogą. Dzięki !
Krystian
jak czytałem to czułem sie jak bym tam był przez moment;
chyba w najlepszym śnie mi sie tak nie śniło;
mozna tylko pozazdrościć, ale moze w przyszłości.........nigdy nic nie wiadomo

pozdrawiam

Galeria zdjęć
Słowenia 2024
Email:
Haslo:
Zaloguj automatycznie
przy kazdej wizycie:
Zaloz konto
Gorące dyskusje
Na Forum
...Czy są jakieś
materiały?

Według mnie 2-gim,
niewątpliwie
ciekawym punktem
mogło by być
zapytanie : A jak
było na terenach
wschodnich, w...
Propozycje na naszywkę Forum FF

 [tally] 7

 [tally] 5

 [tally] 10

 [tally] 12

 [tally] 81

 [tally] 10

 [tally] 1

 [tally] 4

 [tally] 19

 [tally] 8

 [tally] 19

 [tally] 93

 [tally] 24

 [tally] 6

 [tally] 7
głosów: 306 więcej >>
Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus