W komentarzu pod artykułem zamieściłem odpowiednie poprawki. Moje rozważania o Białej skończyłem przy miejskim jazie. A teraz zapraszam na dalsze poznanie rzeki, wszak przed nami jeszcze dobre ponad 20 km i niezwykle rozmaitej lipieniowej wody.
Startujemy w Głuchołazach. Jedziemy doliną Białej, kierując się w dół jej biegu (kierunek – Nysa). Charakterystycznym punktem fabryka armatur, nieco na obrzeżach miasteczka. Po minięciu fabryki szybko opuszczamy Głuchołazy. Z wysoko położonej szosy widać ciągi zabudowań, leżących w dolinie rzeki. Co chwilę od głównej drogi będą „odchodziły” w ich stronę gruntowe trakty, takie na jeden samochód. Można spróbować, dotrzeć nimi do rzeki, ale nie ręczę za sukces. Większym prawdopodobieństwem będzie dotarcie do błotnistego obejścia z bardzo nieprzyjaźnie nastawionymi psami o rasach nadających się do „archiwum X”... Sam tak błądziłem...
Jakieś trzy – cztery kilometry poniżej miasta powinien ukazać się nam drogowskaz z napisem „Bodzanów”. Przecznica odchodząca od głównej drogi w lewo jest pierwszą „konkretną” asfaltową drogą, (patrząc od Głuchołaz) jaką napotkamy. Tu już śmiało możemy skręcić. Zjeżdżamy z niewysokiej górki. Po lewej mijamy działkę z urokliwymi stawikami.
Za chwilę docieramy do zabudowań Bodzanowa. Charakterystycznym punktem sklep spożywczy i dom z urwanym? dachem po prawej stronie. Teraz przejeżdżamy prosto na czymś co przypomina skrzyżowanie, mijamy mostek na małym potoczku – młynówce i dalej podążamy drogą gruntową, w sąsiedztwie pól. Rzeka już naprawdę blisko. Przejeżdżamy przez jeszcze większy mostek, małą górkę i tuż za nią MUSI ukazać się nam bardzo duży jaz. Przy nim możemy zaparkować.
Jesteśmy w miejscu, gdzie znajduje się rzadziej niż inne odwiedzany odcinek Białej. Powyżej i poniżej spiętrzenia można złowić ładne kardynały, a sama rzeka, która bystro płynie w otulinie łozin i olch jest bardzo malownicza. Może otoczenie wydaje się trochę „złowrogie”, ale przejmujmy się tym, w istocie nie jest tak źle.
Poznanie rzeki proponuję od kilkusetmetrowego spaceru w górę jej biegu, ja sam tak się przyzwyczaiłem. Idziemy więc powyżej jazu, który piętrzy wodę dla papierni w miejscowości Rudawa, zresztą zakład jest stąd dobrze widoczny. Biała Głuchołaska powyżej jazu tworzy dwa zakola i bardzo „fotogeniczne” przelewy. Tutaj zazwyczaj zaczynam łowić. Oczywiście możecie podejść o wiele wyżej, ale pamiętajcie, że poniżej jazu też jest ciekawie i ...blisko samochodu!
Powyżej jazu Biała tworzy wąskie, ale dość głębokie rynienki, które idealnie nadają się do nimfki. Natomiast sama płań przed jazem może zaoferować nam o wiele więcej. Jest ona bardzo długa, z charakterystyczną rynną ciągnącą się przy prawym brzegu. Miejsce atrakcyjne do mokrej i suchej muszki, na którą miałem efekty także podczas mrozów. Szkoda tylko, że jest tak cholernie zaśmiecone. Ostatnio zapiąłem tu budę z wózka dziecięcego, a kolega kilka dni wcześniej wyjął zasłonę okienną i rurę z odkurzacza, wszystko w jednym dołku. No comments...
Kierując się w dół zachowajmy przepisową odległość od jazu. A tuż poniżej niego zacznie się kolejny ciekawy odcinek, z dużą ilością rybnych miejscówek. Jego początkiem jest głęboka dziura powstała z połączenia dwóch bystrych odnóg Białej. Miejsce „robimy” z dystansem, najlepiej od dołu. Uwaga na zaczepy, bo rzeka kryje mnóstwo zatopionych gałęzi. Trochę niżej poszerza się ona, przyspiesza, by za chwilę zwolnić na kolejnej płani, z rynną także z prawej strony. Miejsca nie lekceważymy, obławiamy dokładnie. Osobiście miałem okazję przeżyć tu kilka „emocjonujących” zdarzeń. Polecam nimfki, przede wszystkim zielonkawe imitacje larw chruścików i coś w pomarańczowych odcieniach. Złote główeczki są też przyjmowane bardzo miło. Ale wszystko zależy od tego, kiedy ostatnio kłusowali. Niestety na tym odcinku proceder ten jest normą.
Dwa mosty to odcinek położony „o rzut kamieniem” niżej. Jesteśmy u stóp papierni, która często podtruwa Białą. Do pierwszego, drogowego mostu można dojechać samochodem, drugi, stalowy jest pozostałością do dawno zlikwidowanej linii kolejowej. Rzeka posiada tu dość płytkie, szeroko rozlane płanie. Na nich warto łowić z dłuższego dystansu. Pomiędzy mostami głęboki próg, utworzony ze stalowych szyn. To kolejna bankówka, jedno z nielicznych miejsc o bardzo dużej głębokości. Gdy pójdziemy w dół, czeka na nas kolejny odcinek płaniowy.
Wilamowice Nyskie. Następna miejscowość którą można wziąć pod uwagę eksplorując dolne odcinki Białej. Rzeka może nie jest urozmaicona tu tak jak wyżej, ale za to rehabilituje się dostępnością. Tutaj po prostu trafić jest bardzo łatwo. Otoczenie mostu w Wilamowicach posiada dogodne miejsce do zaparkowania przy samej wodzie. Wejdźmy na most przed wędkowaniem. Patrząc w górę rzeki dostrzeżemy próg. A w dole powinny stać lipienie
Więc jak zaczynamy? Sam wodospad w górze jest bardzo ciekawym miejscem. Obławiając krótką nimfą banię pod progiem można liczyć na ciekawe efekty, bo miejsce jest głębokie. Dobrze przy tym jest obserwować wylot z „bani”. Lipienie lubią na nim oczkować.
Tuż za progiem długie bystrze. Trochę niżej rzeka się uspokaja i taka będzie przez kilkaset metrów, aż do kolejnej budowli hydrotechnicznej. Tu jest ona idealnym „poligonem” dla miłośników mokrej muszki. Łowiłem z dużym skutkiem na bezskrzydełkowe, maleńkie mokre muszki. Ich jeżynka i przewiązany lametką tułów, były w kolorze ciemnopomarańczowym. Proponuję spróbować... Lipienie stoją pod brzegami, a także w okolicy mostku. A pstrągi? Niestety nawet w typowo „pstrągowych” miejscach ryba ta jest rzadkością na polskim odcinku Białej Głuchołaskiej. Ale czasem bywa tak, że są, potem znowu znikają. .
Gdy dotrzemy do jazu kończącego tę długą płań, spotka nas kolejne zaskoczenie. Rzeka znika!!! Nie dajmy się jednak zwieść pozorom! Rzeczywiście sztuczne spiętrzenie powoduje, że prawie cała woda Białej ujęta jest w kanał prywatnej elektrowni, ale „coś” jeszcze sączy się „właściwym” korytem rzeki. Biała Głuchołaska poniżej jazu przypomina kałuże połączone strumyczkiem. „Kałuże” nie są bezrybne. Zamieszkują je stada kapitalnych kleni, a i lipień może nam się tu przytrafić, choć na tym odcinku łowiłem wyłącznie niewielkie ryby tego gatunku. Fragment ten dobrze jednak mieć na uwadze, bo może stać się świetną alternatywą w okresie przyborów. A pojawiają się one w dorzeczu Białej Głuchołaskiej błyskawicznie. Wystarczy że tylko trochę w czeskich Jesenikach pokropi. Gdy trafimy na wysoki stan można się zatrzymać na tym odcinku. Podczas stanu normalnego oraz letnich niżówek, łowi się tu bardzo ciężko, ale na pewno wędkowanie nie jest wykluczone.
Po około kilometrze upragniona woda wartkim bystrzem znowu powraca do pierwotnego koryta. Tworzy się tu piękne, usiane głazami bystrze. Typowe letnie miejsce. Liczne „kieszonki” za kamieniami mogą być ciekawymi stanowiskami ryb. Jesteśmy w Nowym Świętowie, jednej z większych miejscowości w dolinie rzeki Białej Głuchołaskiej (PKP) Poniżej bystrzyny, Białą przegradza most, a tuż za nim...CDN!!!
Tekst: Mikołaj Hassa
Fot. Tomasz Szczepanek, Mikołaj Hassa
KRÓLEWSKI PORADNIK WĘDKARSKI Z INDII Z XII W.
Jednym z najważniejszych źródeł do poznania dziejów wędkarstwa w świecie jest fragment induskiej księgi Manasollasa z XII w., w której jest opis połowu na wędkę, jako formy rozrywki. To źródło, pokrytę grubą warstwą historycznego kurzu i ukryte w trudnodostępnym oraz rzadko czytanym czasopiśmie w Europie, jest nieznane szerszemu kręgowi osób piszących o dziejach wędkarstwa, gdyż w żadnej ze znanych mi prac nie jest ono cytowane.