Łowisko specjalne, czy komercyjne z pewnością jest dla nas nowością, w Polsce jest ich mało. Dlaczego ZO decyduje się właśnie na tego typu gospodarkę a nie stara się zrobić podobnego (tej klasy) łowiska w ramach obowiązujących przepisów?
Wszyscy widzimy co dzieje się z wodami w ramach obowiązujących przepisów. Chwilowe „eldorada” pojawiające się na niektórych rzekach to chyba nie to o co w normalnym wędkarstwie chodzi. Pojawiają się modne odcinki np. Bóbr, Dunajec w 2001-2002 roku czy choćby San z lutego (pstrągi) lub czerwca (lipienie). Zawsze kończyło się tak samo. Po krótszym lub dłuższym czasie brak ryb. I nie pomagają tu podnoszenia wymiarów ochronnych, zwiększone zarybienia czy obniżania limitów. Presja jest zbyt duża.
Cena. Dla niektórych cena 1200 złotych opłaty rocznej jest szokująca, czy aby na pewno nie da się taniej?
Tanio już mamy. W naszym okręgu wędkarz za 90 zł składki na ochronę i zagospodarowanie może łowić na ponad 6000 ha wód przez okrągły rok. Gdyby używać tylko pieniędzy ze składek na ochronę i zagospodarowanie wód (wpłacanych przez wszystkich wędkarzy, którzy łowią na wodach okręgu) nie starczyłoby na tegoroczne zarybienia (730 tys.zł.). A przecież trzeba jeszcze zapłacić pracownikom, przewieźć materiał zarybieniowy itp. Nie mówiąc już o ochronie wód. To dobrze, że nasz okręg stać na zarybienia większe od składek dzięki pracy własnych ośrodków zarybieniowych. Ale w dobie kapitalizmu chyba nie jest to zjawisko całkiem normalne. A wracając do 1200 zł - trudno obecnie powiedzieć, czy jest to ten „złoty środek”. Na pewno można sprzedać 1000 licencji po 72 zł. Matematycznie to samo, ale czy warunki łowienia takie same? Odpowiedź na to pytanie zweryfikuje czas i jeśli będziemy musieli to dokonamy korekt.
Jeśli już ktoś zapłaci 1200 rocznie czy 50 zł dziennie czy nie będzie zawiedziony, na co można liczyć płacąc jak by nie było dość duże pieniądze? Chodzi o planowane zarybienia.
Jeśli chodzi o lipienia i głowacicę nic się w zarybieniach nie zmieni. Będziemy natomiast zarybiać co pewien czas dużymi potokowcami. Jak dużymi? Największe będą w granicach 4-5 kg i 70 cm długości. Wielkości zarybień zależeć będą od ilości sprzedanych licencji. Jeśli łowisko będzie dobrze się rozwijać na pewno dużych ryb nie zabraknie. A wtedy ci, którzy zapłacili opłatę roczna będą mieli pierwszeństwo do opłat w latach następnych.
Kłusownicy. Jak do sprawy kłusownictwa podejdzie ZO, czy zostanie wprowadzona dodatkowa ochrona wod?
I tu znów wszystko zależy czy cena i ilość licencji (sprzedanych) zostały trafione. Jeśli udałoby się sprzedać wszystkie licencje roczne będzie 4 dodatkowych strażników dla ochrony tej wody (przede wszystkim), a także pozostałej części Sanu i Myczkowiec.
Sama gospodarka, z tego co widzę jest ukierunkowana ochronę naturalnych ryb czy można przewidzieć skutki tego typu gospodarki na naturalne tarło pstrąga czy lipienia?
Skutki będą tylko pozytywne. Nie chcę tu mówić o takich rzeczach jak zadeptywanie złożonej ikry, niesamowitym „przekłuciu” ryb (powyrywane nożyczki czy rozdarte pyski) choć są to sprawy ważne. Trzeba powiedzieć o rzeczach podstawowych. Nie będzie naturalnego tarła jak również sztucznego z pozyskanych tarlaków jeśli tych tarlaków w rzece nie będzie. A wędkarze już dawno eksploatują te części stad pstrągów i lipieni, które naruszane być nie mogą!
Co do ryb dużych to również one będą spływać poza odcinek licencyjny, zwłaszcza lipienie. Na Sanie jest to zjawisko jak najbardziej normalne.
Tęczak, co z tęczakiem czy będzie na łowisku?
Zgodnie z ustawa o ochronie przyrody nie wolno wprowadzać gatunków obcych do naszych ekosystemów. Póki co tęczak jest uznany za gatunek obcy. I dokąd nic się w tej materii nie zmieni zarybiać tęczakiem nie będziemy. Choć z drugiej strony prywatnie nie jestem przeciwnikiem tej ryby.
Dlaczego wprowadza się zakaz zabierania złowionych ryb, być może możliwość zabrania np. 1 potokowca wpłynęła by korzystnie na frekwencje na łowisku?
Może w przyszłości wprowadzimy takie rozwiązania np. wymiar potokowca 70 cm i lipienia 50 cm. Na razie jednak chcemy by jak najwięcej dużych ryb pływało w łowisku – to one będą głównym magnesem.
Jak ZO PZW traktuje to łowisko, jako przyczynek do nieuchronnych zmian czy jako ciekawostkę organizacji wędkarstwa w Polsce?
Wiemy jak ciężko podnieść składki dla wszystkich wędkarzy w okręgu. Rozumiemy ciężką sytuację ludzi biednych, którzy chcą łowić. Jednak nie da się w dzisiejszych czasach funkcjonować bez środków. I tak robimy w kierunku ich pozyskiwania bardzo wiele (pytanie 2). Okręg musi się rozwijać – tak w znakomitej większości twierdzi nasz zarząd. Jeśli więc nie da się do odpowiedniego poziomu np./ 300 zł podnieść składki dla wszystkich wedkarzy to należy szukać innych rozwiązań.
Pytanie tylko czy obraliśmy prawidłowy kierunek. Być może niektóre rzeczy zweryfikuje czas i trzeba będzie dokonać korekt. Ale czy w dzisiejszych czasach możemy pozwolić sobie na czekanie aż ni z tego czy owego coś się zmieni? Chyba lepiej popełnić kilka błędów... Tym bardziej, że dla rzeki będą tylko korzyści.
Co z łowiskiem w związku z niedługim wejściem w życie przetargów na wody płynące w Polsce? Czy PZW nie obawia się utraty łowiska razem z rybami?
Właśnie dlatego to robimy. Jeśli ktoś będzie chciał łowić duże ryby nie będzie już musiał organizować łowiska bo będzie to w naszej ofercie. Zapłaci tylko licencję.
Po co kupować browar żeby napić się piwa? Zresztą nie wiem czy znajdzie się ktoś, kto zaproponuje lepsze warunki użytkowania tej wody niż nasz okręg. Zrobię wszystko aby ta woda – jak i inne zostały w użytkowaniu Okręgu PZW Krosno.
Czy istnienie łowiska w jakikolwiek sposób będzie miało wpływ na poprawę innych wód okręgu? Np. Niższe i wyższe odcinki Sanu czy innych rzek?
Na pewno tak. Pobudziło to znacznie myślenie w kierunku lepszego zagospodarowania innych wód. Choćby dolny San poniżej Sanoka. Lipienie w tych wodach ciężko znoszą letnie upały. Jeśli Pan Jeleński może zarybiać co tydzień Rabe tęczakami my możemy zrobić to samo. Z tą różnicą, że będzie to wymiarowy potokowiec. W 2004 roku powinno być tego ok. 700 kg co starczy na min. 7 zarybień od maja do sierpnia. W latach następnych (bo trudno tak od razu wyprodukować wymiarowe ryby) powinno być 2 razy więcej. W piątek z kierownikami ośrodków podjęliśmy odpowiednie decyzje.
Czytelnicy dość często pytali o to czy tego typu łowisko nie stanie się łowiskiem dla wybranych nie tylko dla tych którzy chcą zapłacić ale i dla tych co mają lepsze układy. Czy i jeśli tak to w jaki sposób będą traktowane wszelkiego rodzaju złote i srebrne odznaki PZW i inne tego typu przywileje?
Żadnych ulg w opłatach dla nikogo nie będzie. Licencje roczne będą sprzedawane po kolei wszystkim, którzy się zgłoszą – chyba że skończy się limit. W tym sensie będzie to łowisko dla wybranych.
Na koniec:
Ukazały się już pierwsze informacje w Internecie dotyczące samego łowiska. Jakie jest zainteresowanie? Jak idea łowiska została przyjęta przez wędkarzy?
Jak zwykle zdania są podzielone. Prawie wszyscy jednak twierdzą, że należy coś zmienić.
z Piotrem Koniecznym rozmawiał Maciej Wilk.
Regulamin łowiska specjalnego możesz znaleźć tu
.
KRÓLEWSKI PORADNIK WĘDKARSKI Z INDII Z XII W.
Jednym z najważniejszych źródeł do poznania dziejów wędkarstwa w świecie jest fragment induskiej księgi Manasollasa z XII w., w której jest opis połowu na wędkę, jako formy rozrywki. To źródło, pokrytę grubą warstwą historycznego kurzu i ukryte w trudnodostępnym oraz rzadko czytanym czasopiśmie w Europie, jest nieznane szerszemu kręgowi osób piszących o dziejach wędkarstwa, gdyż w żadnej ze znanych mi prac nie jest ono cytowane.