f l y f i s h i n g . p l 2024.11.26
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
Bieżące informacje
Pstrąg i Lipień nr 42
KRÓLEWSKI PORADNIK WĘDKARSKI Z INDII Z XII W.

Jednym z najważniejszych źródeł do poznania dziejów wędkarstwa w świecie jest fragment induskiej księgi Manasollasa z XII w., w której jest opis połowu na wędkę, jako formy rozrywki. To źródło, pokrytę grubą warstwą historycznego kurzu i ukryte w trudnodostępnym oraz rzadko czytanym czasopiśmie w Europie, jest nieznane szerszemu kręgowi osób piszących o dziejach wędkarstwa, gdyż w żadnej ze znanych mi prac nie jest ono cytowane.
Wiadomości z łowiska
Mała Wisła 1
2020-10-14
test
Wiadomości z łowiska
San Zwierzyń-Hoczewka
2013-07-12
Warunki bardzo dobre
Wiadomości z łowiska
OS Dunajec
2014-08-12
warunki dobre ale nie idealne
Wiadomości z łowiska
Łowisko Pstrągowe Raba
2020-10-31
Dobrze to już było...
Nasze wzory
Phatagorva variant
Wzory much
W katalogu FF
IMGW
Stan wód
Niezbędny każdemu wędkarzowi "na rozjazdach"
 
Flyfishing.pl
Reportaże:
KWIAT CHRYZANTEMY…CZAS DUCHÓW…

autor: Kazimierz Żertka, opublikowane 2003-11-14

Niewielu znam ludzi, którzy tak naprawdę lubią listopad. To czas wielkich zmian. Często się zdarzają jeszcze dni pełne złota i blasku kolorowych liści. Najczęściej jednak jest gorzej … to ta szarość deszczowo mglistych przestrzeni, nastraja nas refleksyjnie. To miesiąc pamięci o tych, co już od nas odeszli. Intensywność barw kwitnącej chryzantemy jest niczym wyzwanie rzucone wyblakłemu słońcu. Na przekór, z nadzieją, wiarą.
 
Refleksje…nawet w tym szczególnym miesiącu nie sposób nie stwierdzić, że polskie wędkarstwo toczy poważna choroba i przyczyna leży również po stronie anachronicznej struktury naszego PZW, jak i nas samych, a hamowanie inicjatyw zmierzających do zmiany tego stanu rzeczy na pewno nie sprzyjają nikomu. Wszyscy znamy, jaki los spotkał „odmieńców”.
Ale …mamy listopad, tu jak zwykle nadzieją jest ryba.
Znakomita większość z nas najczęściej jednak znajduje pretekst, aby jednak zostać w ciepłym domu. W przyrodzie również jest podobnie, większość naszych owadów, płazów, ryb a nawet ssaków znad wód zapada w letarg. Jesienna woda jest ciemna, wydaje się bezdenna, hipnotyzuje swoim spokojem. Nasze zmysły są wyostrzone. Rejestrujemy bezdenną ciszę, wyłapując każdy szmer zeschniętych traw, każdy szmer wody uderzającej o kamienie.
W napięciu oczekujemy Wielkiej Chwili. To taki prastary zew sprawia, ze czujemy się niemal w skórze bohatera powieści Londona, który gdzieś tam pośród śnieżnej przestrzeni Dalekiej Północy zmagał się z żywiołami natury. Nadzieja ogromna, ale i ryzyko niemałe. Nasze zdrowie. Ziąb, deszcz i wiatr sprawia, że na pierwszym planie jest odpowiednie przygotowanie. Nie tylko od strony technicznej,…ale i fizycznie i psychicznie. Źle ubrani i źle przygotowani do podołania trudom łowów w surowych warunkach pogodowych, spowoduje nie tylko choróbsko, ale także złość i rozczarowanie. Dokładnie mierzmy swoje szanse! Tu nie może być prowizorki.
Pamiętajmy, że pod powierzchnia wody, jej mieszkańcy stają przed podobnym wyzwaniem. Tam jednak zasady są proste - być albo nie być.
Właściwie wyzwanie rzucone nam na takiej wyprawie przez naturę polega w głównej mierze na poznaniu jej kilku tajemnic.
Z czym jednak przyjdzie się nam zmierzyć?
Powiem tak…magia tej ryby, jej wielkość i niepowtarzalne piękno sprawia, że COŚ każe stać
godzinami w lodowatej wodzie, z nadzieją na tą jedyną chwilę…branie.
Uprzedzam… nie każdy nadaję się na łowcę głowacicy. Znam takich, co po dwóch, trzech wyprawach bez brania zrezygnowali. Ile to już razy? Szmat czasu.
Trudna jest miłość do głowatki. Goliat wśród ryb. Królowa. Cielsko miedziano-purpurowe, opalizujące surowym błękitem. Szanse na pomyślny połów… podobne do totolotka. Ryba bardzo demokratyczna. Nieraz zastanawiałem się jak znaleźć skuteczny sposób na zawładnięcie tym niezwykle chimerycznym stworzeniem kryjącym się w przepastnych głębiach, na zakolach, wykrotach, w dołach wyścielanych kamiennym rumowiskiem.
Jest to ryba świtu i zmierzchu, czasem możemy mieć jeszcze szansę w ciągu dnia, podczas pochmurnej pogody z padającym deszczem lub śniegiem.
Polowanie zaczynamy najpewniej od wlewu. Najczęściej żerująca głowatka ustawia się w miejscu gdzie nurt zaczyna zwalniać, zwłaszcza podczas migracji ryb na zimowiska.
Przynętę staram się prowadzić wolno, nadając jej ruchy znoszonej przez nurt, osłabionej rybki. Ważne jest, aby utrzymywać przynętę maksymalnie długo w jednym miejscu, wspomagając jej ruchy szczytówką lub pociągnięciami sznura. Moim skromnym zdaniem najlepsze są tak dobrane imitacje, aby pracowały w pół wody. Wykonuję wiele rzutów w jedno miejsce, czasem możemy mieć szczęście zaobserwowania żerującej głowatki, wtedy nasze szanse bardzo rosną! Pamiętajmy jest to ryba ostrożna i płochliwa. Rzuty zwłaszcza na płaniach muszą być ciche, z możliwie dużej odległości. Często też możemy spotkać głowatki pośród leżących w nurcie głazów, tam najczęściej stoją te z nich, które wyszły z głębokich dołów na żer. Branie najczęściej przypomina tępy zaczep. Zacięcie zwłaszcza na pojedynczy hak musi być mocne. Trudno cokolwiek wbić w tak kościstą paszczę. Zwłaszcza, że atakująca głowatka potwornie silnymi szczękami przede wszystkim miażdży swą ofiarę. Po zacięciu ryba prawie zawsze robi młyn na powierzchni. W tym momencie możemy też zobaczyć, z czym nam przyjdzie walczyć. To krytyczny moment …wiele ryb wtedy się spina, nie wiem, ale podejrzewam tu jakiś paraliż ruchów wędkarza. Sam hol…to spokój. Nigdy nie śpieszmy się z podbieraniem. Do lądowania przystępujemy, gdy ryba leży na boku bez chęci do dalszej walki.
Dobra …powiedzmy teraz, z czym na połów.
Muchówka klasa 8-10 AFTMA ja mam 3.00m i …wystarcza.
Sznur w podobnej klasie, tonący. Ideałem jest tak dobrać linkę, aby na łowisku tonęła, do połowy jego głębokości. Pod sznur nawijamy obowiązkowo podkład długości 100-150m.
Przypon jest bardzo ważny. Grubość ok. 0.25 - 0.35mm z jednego odcinka żyłki, Długość ok. 1.0 - 1.5 m. Pamiętajmy, że nasza imitacja jest spora, na węzły działają bardzo duże przeciążenia, a w nurcie najczęściej są ostre krawędzie skał. Wymieniajmy go często!
Muchy (??!!) a właściwie powinienem napisać imitacje.
Ja zawsze stawiałem na prostotę i wygodę.
Imitacje wykonuję na kutych hakach sumowych i łososiowych.
Podstawowym materiałem jest miękka sierść (np. koza afrykańska) do tego tęczowy krystal flesz, czasem dokładam pióra siodłowe koguta. Imitacja ma długość ok. 10-15cm i musi doskonale pracować ( testy w wannie wskazane). Nie stosuję puchu marabuta, bo twardnieje na mrozie a poza tym imitacja jest ciężka. Dobrze stosować różnego rodzaju syntetyki, ale przyznaje nie mam w tym temacie za wiele doświadczenia. Nie dociążam też swoich przynęt, czasem to zakłóca jej pracę.
Na wzór czego to zrobić?... może klenia, brzanki ( przyznaję jednak, że moje doświadczenia dotyczą przede wszystkim Popradu ). Kolorystyka stonowana. Dużo złota, srebra trochę oranżu. Tu nie ma recept. Często o skuteczności przynęty decyduje wiara w nią przez łowiącego. Próbujmy!
Ja swoją pierwszą złowiłem na „przerośniętego„ zonkera! Ale to było już dosyć dawno.
Słyszałem również o skutecznym połowie głowacicy na nimfę, zwłaszcza na Sanie ( polecam publikacje Andrzeja Małety – byłego mistrza polski w wędkarstwie muchowym)
Opowiem Wam jak taki połów najczęściej wygląda.
Osądźcie sami…

Dolina Popradu. Ponuro. Koło zera. Zadymka przetkana mżawką. Podczas takich łowów dobry jest kumpel, przyjaciel. Masz świadomość, że nie sam marzniesz, nie sam złorzeczysz, przegrywasz. On także urywa łowne muchy. Jemu też nic nie uderzyło od paru godzin. Oboje skoncentrowani aż po zziębnięte koniuszki palców ”orzemy” nurt. Okrutnie znajomy szum rzeki. Znamy już prawie każdy kamień, zwężenie nurtu. Woda trącona. Podwyższona na tyle, że z płycizn wymiotło już ostatnie liście jesieni. Otoczaki oślizgłe od mokrego śniegu. Anemiczne słońce już prawie dotyka gór, zza grubej burosinej pierzyny chmur. Góry toną. Toną w niebie. Jakby cały świat chciał stłamsić resztki nadziei kołatające się w sercu. Ale czas dobry, najlepszy, drobnica wygoniona nadchodzącą zimą spływa do grubych, głębokich miejsc na zimowisko. Ona wie...czatuje...patrzy...Pierwsza godzina. Natłok nadziei. Przygnębienie wkrada się przy dwudziestym przerzucie linki. Desperacja przy setnym...a przy tysięcznym?
Ludzie obserwują nas z drogi. Niektórzy zatrzymują się na chwilę. Na pewno wydajemy się im żałosni , naiwni - zastanawiam się czy nie jesteśmy jak Don Kichot. Czysty obłęd. Wiatraki. Wiatraki w nurcie, wiatraki w głębinie, wiatraki.....i słabnąca z każdą chwilą ręka, nadzieja. Obolały kręgosłup. Któż to zrozumie...ale ONA tam jest!! Po rzece niesie się wieść.
Wczoraj ktoś złowił. Sztuka 8 kilo. Czyli jeden z tysięcy rzutów był celny. Dobrze. Tylko pracy i wytrwałości. Wiary! Potrzeba wiary! Mogę obdzielić nadzieją setki notorycznych pesymistów! To wspaniałe uczucie. Nieprawdopodobne. Skąd to się bierze?

Teraz jednak rzut za rzutem. Krok w dół rzeki...rzut...krok...
Ten śnieg. Podrzucany wiatrem kołuje niosąc spokój. Szum ołowianej rzeki toczącej się w objęciach szybko nadchodzącej nocy. Coraz śmielszy mróz ścina kropelki wody na sznurze, przelotkach. Sztywnieją rękawy przemoczonej kurtki. Już nie pomaga ubieranie się na cebulkę. Ziąb wkrada się w każdą tkankę ciała. Czujesz senność...
To jak ściganie ducha.
Wiary! Wiary i nadziei.
Ileż uporu potrzeba, aby znaleźć tę chwilę szczęścia. Już prawie noc. Rzuty już coraz bardziej dla przyzwoitości. Dopełnić dzienną czarę goryczy. Obserwuję, co robi kumpel. Też już nie ma ochoty. Przyjechał namówiony. Dał się jak "cygan powiesić". Drugi dzień okrutnego testu samozaparcia. Już się poddał. Lecz trwa. Chucha w dłonie. Czując mój wzrok...rzuca kolejny, tysięczny raz, w coraz bardziej tajemniczy nurt Popradu, i oto... krzyczy!
Krzyczy rozpaczliwie!
To jakby głos grozy. Próbuję biegnąć... ale jak tu biegnąć ubrany jak niedźwiedź, objuczony jak wielbłąd?! Widzę miotającą się na powierzchni Królową. Miedziane cielsko raz po raz kotłuje nurt. Muchówka wyciągnięta nad głowę jak maszt. Prawdziwa Królowa. Potwór głębin. Skoro jeszcze nie zeszła - znaczy - dobrze zapięta. Wrzeszczę....POPUŚĆ HAMULEC!!!
Ryba jak byle tęczak skacze na ogonie. Prawie z przerażeniem w oczach kamienieję w ruchach za każdorazowym skokiem ryby...nawet, nie oddycham. Kumpel popuszcza hamulec. Królowa idzie głęboko, schodzi z nurtem. Przypon u kumpla dobry - 0.35 ( na ten śryż) On też już spokojniejszy, ochłonął. Walka brutalna (mimo tej liryki)
Królowa odchodzi też już bez fanaberii, młynków, ale zdecydowanie, po monarszemu nie muruje. Gra fer w pół wody. W ciągłym ruchu. Dobrze. Kumpel dokręca hamulec. Skoki coraz krótsze, przytłumione. Pewne. Kij pracuje całą długością.
Jeszcze za bardzo nie nadaje się do wyślizgania. Za szybko. Ma dobry metr z okładem....próbuję ją zajść od ogona. Szelma to czuje, jeden młyn, drugi... rozjuszona rozbryzguje na wszystkie strony lodowatą wodę. Jednak kumplowi udaje się doprowadzić ją na płytką wodę....tam słyszę pękającą żyłkę (tak chyba pęka serce wędkarza) Moja decyzja. Rzucam się łapskami na rybę. Już czuję opuszkami palców oślizgłe drżące cielsko...wymyka się jednak...poszła...spokojnie...z muchą i metrem rozwiązanego (przesilonego) na węźle przyponu. Moja pełna kąpiel. Listopad. Koło zera. Kac. Grobowe miny. Bez słów. Cisza padającego śniegu. Wyżymam wodę z ubrań. Wylewam wodę z neoprenów. Nawet nie jest mi zimno...dziwne ...ale naprawdę nie jest mi zimno. Świńskim truchtem biegniemy do pensjonatu. W środku czuję gorycz i nienawiść, żal i wstręt, rozpamiętuję każdą chwilę holu....ale po kąpieli nawet nie kichnąłem!
A kumpel?....do dziś, tak jak ja, jeździ na spotkanie, czekając na kolejną audiencję u Królowej Podhala...może jutro?


A ONA..
To zobaczysz - ile razy pełna dostojeństwa odprowadzi Twoją przynętę. Dla przyzwoitości. Pozoracji działania. Latami się za nią będziesz uganiał. Oczekując.
A gdy ono nastąpi...będziesz miał pustkę we łbie, zawiedzie psychiczne przygotowanie, nogi będą jak z waty... do dziś nie wiem dlaczego?
Może przez pokpione szanse, takie jak obraz paszczy przy drżącej, falującej strachem imitacji brzanki, wyrzuconej niedbale nurtem za granicę cienia głębiny? Te pozostaną Ci przed oczami do końca życia!
Może przez - na pewno trudne uczucie, nieodwzajemnione, powleczone goryczą niespełnienia?

Przyznaję, że trudna i pełna tajemnic jest miłość do Królowej...ale ileż w niej piękna!
Taki jest listopad, z kwiatem nadziei – chryzantemą.
Bo kiedy już zima na dobre zawładnie przestrzenią, i dni staną się krótkie jak mgnienie oka, nastanie czas choinki...ale to już zupełnie inna historia....
Autor: Kazimierz Żertka
Zdjęcia: Petr Folwarczny ( Czechy )

Streamer


Włosianka


Zonker


Jeszcze jesień


<< PowrótOceń artykuł >>

Autor Komentarz
Tomek Zienkiewicz
ech jakbym tam był
Marcin Paprocki
Taki sen mam codziennie, co rok od początku września
Grześ Krzysztyński
Kaziu- myślę że twój tekst ocali nie jedną Królową Podhala. To jest zbyt piękna ryba by cieszyć się holem samemu - podziel się z kolegą, a będziesz wielki. Masz rację- niezapomniane przeżycie
Mikołaj Hassa
To je nadherne a mimoradne!!!!Ja jsem prekvapen!!!!Zdravim!!!
Michał Zyber
No i już wiem, że się zarażę głowatkozą.... Szkoda tylko, że tak daleko nad Poprad.. pzdr
ps.
Bardzo fajny tekst!!
Piotrek Szymanik
A ja tak sobie myślę, że jednak to Ty Kazik będziesz podbierał moją pierwszą głowatke :-) Pierwsza miarowa poszła, a reszta malców się nie liczy. Wszystkie były oczywiście na nimfę.
Dusty Miller
Jeden z najlepszych artykolow jaki sie pojawil na tej stronie. Nic nie dodac ani ujac. Wyprawy takie przynosza kelejdoskop wspomnien na cale zycie, a dla niewtajemniczonych mase marzen:)
Brawo !!
Przemek Lisowski
Re-we-la-cja!!!
Grzegorz Buławka (xpert@rubikon.pl)
Potwierdzam, Poprad, późna jesień i głowatka mają w sobie dużo romantyzmu. Pięknie pan to ujął. Taktownie nie wspomniał Pan o "kropelkach nasercowych". Gratulacje. Chętnie wymieniłbym z Panem kilka uwag (np. nad Popradem).

Galeria zdjęć
Słowacja 2024
Email:
Haslo:
Zaloguj automatycznie
przy kazdej wizycie:
Zaloz konto
Gorące dyskusje
Na Forum
...Czy są jakieś
materiały?

Według mnie 2-gim,
niewątpliwie
ciekawym punktem
mogło by być
zapytanie : A jak
było na terenach
wschodnich, w...
Propozycje na naszywkę Forum FF

 [tally] 7

 [tally] 5

 [tally] 10

 [tally] 12

 [tally] 81

 [tally] 10

 [tally] 1

 [tally] 4

 [tally] 19

 [tally] 8

 [tally] 19

 [tally] 93

 [tally] 24

 [tally] 6

 [tally] 7
głosów: 306 więcej >>
Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus