Przed kilkunastu laty myślałem podobnie i ja. Jednak praca w rybactwie, prowadzenie zarybień i odłowów zweryfikowały moje poglądy.
W latach 1996-1997 w Sanie trudno było złowić miarowe ryby łososiowate. Myślę, że było to wynikiem małej efektywności naturalnego tarła oraz stosunkowo niskimi zarybieniami. Efekty tarła naturalnego zależą od ilości tarlaków przystępujących do rozrodu, warunków w rzece w okresie tarła i inkubacji ikry oraz podczas wzrostu młodych ryb. Jeżeli jeden z tych elementów jest zachwiany (a wiadomo jak wędkarze mogą zachwiać ilością tarlaków w rzece) nie należy oczekiwać wielkich efektów naturalnego rozrodu. Tyle wymądrzania się, choć jeżeli każdy wędkarz ma prawo do własnego zdania na temat prowadzenia gospodarki rybackiej to ja też wędkarzem jestem.
Wróćmy jednak do połowy lat 90-tych. Wędkarze i wydry skutecznie ograniczyły liczbę tarlaków pstrąga i lipienia w Sanie. Rekrutacja nowych roczników była więc mocno ograniczona. Nie można powiedzieć jednak że była zerowa o czym świadczy populacja lipienia w górnym Sanie gdzie od lat zarybień nie prowadzi się a większość roczników występuje. (Na razie nie zarybiamy celowo górnego Sanu by choć w jednej rzece utrzymać naturalną populację ryb – nie pochodzącą z ośrodków zarybieniowych. Może kiedyś zajdzie potrzeba wykorzystania tarlaków, które od kilku pokoleń żyły w naturalnej rzece)
Również zarybienia w połowie lat 90-tych nie były prowadzone w ilościach, które rekompensowałyby presję wędkarzy. Wpuszczanie do Sanu 20-40 tys. narybku jesiennego lipienia i 30-50 tys. szt. narybku jesiennego pstrąga potokowego nie było ilością rzucającą na kolana. Dla porządku należy nadmienić, że gospodarz wody - Okręg PZW w Krośnie nie posiadał własnych ośrodków zarybieniowych i materiał zarybieniowy kupowany był z zewnątrz. Wiązało się to nie raz z długim transportem, wielokrotnym załadunkiem itp.. Nie muszę wyjaśniać jak odbijało się to na jakości narybku.
W roku 1998 Okręg PZW Krosno stał się właścicielem czterech ośrodków zarybieniowych. Dwa z nich miały i mają warunki do produkcji ryb łososiowatych. Produkcja ośrodków pozwoliła zwiększyć zarybienie lipieniem do 70-90 tys. szt. narybku rocznie. Zarybienie pstrągiem potokowym wzrosło jeszcze bardziej. W 2001 roku zarybiliśmy do zlewni Sanu ponad 500 tys. szt. wylęgu, 70 tys. szt. narybku i prawie tonę selektów potokowca. Rok 2002 będzie bogatszy o 15 tys. szt. narybku wiosennego pstrąga potokowego długości 15-20 cm i ok. 2 tony tarlaków i selektów, które wypuszczone zostaną po tarle. Zarybienie lipieniem winno wynieść ok. 80 tys. szt.
Gdyby liczby bezpośrednio przekładały się na ilość ryb w rzece byłoby dobrze. Jednak przy zarybieniach obok staranności ich prowadzenia potrzebne jest szczęście i odrobina Bożej pomocy by za kilka dni po zarybieniu nie spadł deszcz a przybór wód nie zdziesiątkował narybku.
Kto dotrwał w czytaniu do tego momentu zapewne wytrzyma także moją trzyczęściową receptę na obfitość ryb w Sanie.
Po pierwsze to dążenie do zarybienia lipieniem i pstrągiem w ilości po 100 tys. szt. narybku rocznie.
Po drugie ustanowienie odcinka rzeki np. od Zwierzynia do ujścia Hoczewki z zakazem zabierania ryb z wyjątkiem okazów – lipień 40 cm, pstrąg 50 cm, czyli tylko ryb których zdolności reprodukcyjne są już nieduże.
Po trzecie jeszcze większa ilość kontroli bowiem pstrągi i lipienie są „cięte” równo z wymiarem a nawet poniżej niego.
Jestem pewien, że gdy spełnimy te trzy warunki rekord złowionych 2012 szt. pstrągów i lipieni powyżej 25 cm na Muchowych Mistrzostwach Polski zostanie wkrótce pobity.
Rymanów, 27.08.2002.
Piotr Konieczny
KRÓLEWSKI PORADNIK WĘDKARSKI Z INDII Z XII W.
Jednym z najważniejszych źródeł do poznania dziejów wędkarstwa w świecie jest fragment induskiej księgi Manasollasa z XII w., w której jest opis połowu na wędkę, jako formy rozrywki. To źródło, pokrytę grubą warstwą historycznego kurzu i ukryte w trudnodostępnym oraz rzadko czytanym czasopiśmie w Europie, jest nieznane szerszemu kręgowi osób piszących o dziejach wędkarstwa, gdyż w żadnej ze znanych mi prac nie jest ono cytowane.