|
Dziękuję za pozdrowienia, nigdy nie wiadomo skąd się człowiek dowie, że go jakoś tam doceniają. Pierwszy raz spotkałem pana Profesora jak przywiozłem do Puław gromadkę karpiowatych z Raby z obrzydliwymi wrzodami. Były to świnki, klenie jelce, ukleje, a przede wszystkim brzanki. Wynikiem takiego skomplikowanego (wielogatunkowego) badania było określenie, że owrzodzenie jest spowodowane bakteriami stale występującymi w środowisku, że brak wirusów chorobotwórczych i że będą te ryby chorować do czasu aż nie zmieni się środowisko, a przede wszystkim gradient dzienny temperatur: rano 20 a wieczorem 27 stopni. Jako możliwe do zastosowania sugerowano rozgęszczenie populacji karpiowatych, co zresztą robiliśmy poprzez elektropołowy przez kilka lat. Ilość ryb owrzodzonych spadła wtedy z około 15% do poniżej jednego procenta.
Przedwczoraj rano było 21,1 a wieczorem 28,5 stopnia. Ryb z owrzodzeniami jakby nie przybywa, bo jakby żadnych ryb nie przybywa....
Pamiętam, że wtedy za badania ryb z państwowej rzeki miał zapłacić Wydział Rolnictwa UW, ja tylko miałem je zawieźć. Pamiętam też, że Profesor bardzo się dziwił, że ryby ktoś przywozi z rzeki, a nie ze stawu - no bo jak chore, to jak je leczyć? Na końcu zapłaciłem i za badania i za transport....
|