|
Dziwie mnie strasznie, że przekręty wyszły dopiero po wprowadzeniu zakazu. Jakoś wcześniej spławikowcom to nie przeszkadzało, ale rozumiem, co troć na patelni to nie płotka.
Pozdrawiam.
robert
Lobby spławikowe zwykle nie ma jaj, więc stawiam na to, że ktoś tych ludzi podpuścił i podburzył. Natomiast jak spotykam spławikowców na odcinkach rzek zaliczonych do górskich z typowo nizinną ichtiofauną, nigdy nie widziałem aby mieli oni ryby szlachetne w siatkach. W rozmowie narzekają oni na PZW, że całkowicie ignoruje ich potrzeby. Oczywiście zgadzam się z opinią, że przepisy na danej wodzie nie powinny wynikać z chciejstwa wędkarzy ale z charakteru wody. Tyle tylko, że istnieją odcinki, na których nie ma potrzeby z łowców płotek robić na siłę kłusowników. Są również rzeczki pstrągowe z silną populacją potokowca, które sa zaliczone do nizinnych.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
Niestety podobna sytuacja miała miejsce w moim rejonie (Łomża) i na wodach krainy pstrąga i lipienia był odcinek dopuszczony do wędkowania na spławik. Pewnego pięknego dnia, podczas kontroli, wpadł spławikowiec który w torebce miał 24 pstrągi w przedziale od 22cm do 28cm, dlatego też moim zdaniem, , nie dzielmy rzek uznane za górskie.
I nie chodzi tu o żadne elity, bo ja za takiego się nie uważam. Porostu jak pisał któryś z kolegów wyżej, gdy ludzie widzą ryby w wodzie nie mogą się opanować, by czegoś nie ukatrupić. To też się tyczy łapania wczesno zimowych szczurów(keltów).
Pozdrawiam.
robert piaseczny
|