| |
Kto zabrania płotkarzom założyć stowarzyszenie, mieć swoją wodę i o nią dbać?? Czemu mamy my odgórnie wychodzić z misją i w ludzie szukać sprzymierzeńców?
Czemu macie szukać sprzymierzeńców? Z tego samego powodu dla którego nie otwiera się sklepu spożywczego z samym octem na półkach. Tak samo jak wędkarstwo zapewnia jako taką turystykę poza okresem wakacji letnich i zimowych, tak samo licencje na połów ryb spokojnego żeru na przynety roślinne może być dodatkowym dochodem. Różnorodna oferta to większa oferta. Druga sprawa to więcej podpisów w protestach przeciwko zabudowie hydrotechnicznej. Trzecia sprawa to różnorodne lobby różnych gatunków ryb, co sprzyja kompleksowemu podejściu do ekosystemów rzecznych.
-Ja chcę zajmować się rybami szlachetnymi, bo je łowię i mnie to interesuje. Zajmowanie się płotką już nie, jak ktoś chce proszę bardzo - wolność zupełna, do roboty.
To kup sobie staw hodowlany i zajmuj się jednym gatunkiem ryby. Cieki naturalne to ekosystemy zróżnicowane i powinny być traktowane jako takie. Stosownie do biotopu oczywiście, bo może się okazać, że na twoim łowisku płoć nie występuje, ale za to trzeba skupić się również na ochronie głowacza i strzebli. Wsypywanie jednego gatunku do rzeki, bez powiązania tych faktów ilościowo z bazą pokarmową dla tych ryb - to gospodarka ludzi z klapkami na oczach.
-Argumentacja o tych "którzy zawsze łowili, ale pojawiły się "łone" i wodę im zabrały"... zupełnie jakbym słuchał ludzi z ZO Kraków... Jak zwykle, "się należy". Otóż może to być trudne zdziwko ale się "nie należy".
Też uważam, że się nie należy. Przepraszam, czy z mojego postu wynika, że ludzie łowiliby płotki za darmo? Nie za darmo, aczkolwiek licencja powinna być tańsza, gdyż płotek jest więcej niż pstrągów. To dotyczy wielu pomorskich rzek, gdzie obecnie kłusuje bardzo dużo łowców płoci a legalnie łowi pstrągi garstka osób. Ci spławikowcy to spory udział w rynku, który zupełnie nie wpływa na populację ryb szlachetnych. Szkodzą natomiast Ci, którzy urządzają sobie marsze z pudełkiem dendrobeny po matecznikach.
(...) niech Pan spróbuje się przyłączyć do jakiegoś Towarzystwa, podziałać realnie z sezon - dwa i wtedy wrócimy do dalszej dyskusji, bo na razie to rozmowa trochę o tym jak to jest mieć miesiączkę albo rodzić dzieci... Trochę kosmos co?
A po co? Obecnie nie ma to najmniejszego sensu, ponieważ Towarzystwa zwykle nie mają prawnie usankcjonowanej dyscypliny, więc para idzie w gwizdek - bo większość członków się obija. Po co pracować na innych i utrzymywać kolejnego trupa typu PZW-bis, gdzie jedni zapierniczają, a inni sobie tylko przynależą?
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
|
