|
Seba,
Nie jestem w Szwecji, ponieważ zawróciłem i staram się o taką tam pracę w Polsce. Sprawa jest toku i na razie stoję okrakiem. Ale ja nie chcę tutaj relacjonować krok po kroku moich życoiwych zawirowań.
Na razie więc mogę pozakać muszki na jakie łowię w kraju. Natomiast Seba zrozum - ja nie chcę robić czegoś, co sprawi komuś przykrość. Ja nie chcę zbierać podpisów od miejscowych łowców płoci na zalegalizowanie przepływanki i przynęt roślinnych na niemal pozbawionym pstrągów 5 - 10 km odcinku rzeki - jeżeli miałoby to osłabić percepcję kolegów, walczących o dobro naszych rzek. Nie, nie chcę konfliktów. Ale jak środowisko samo zrozumie, że warto jednoczyć róznych wędkarzy, wtedy mogę pomóc.
Nie każdy chce łowić na muchę i spinning oraz nie każdy chce odczuwać dyskomfort łatki kłusownika gdy nastawia się na płocie. Kłusownictwo będące prawdziwym zagrożeniem to nie te klimaty i nie ci ludzie. Autentycznie są ludzie lubiący rzeczne połowy pospolitych ryb metodami tradycyjnymi. Nie widzę powodu ich odrzucenia i nie liczenia się z ich potrzebami. Są naszymi potencjalnymi sprzymierzeńcami i mogą wzbogacić środowisko zainteresowaniem innymi gatunkami ryb. Rzeki to nie kanały na trocie dla rybaków i wędkarzy. Rzeki to ZRÓŻNICOWANE EKOSYSTEMY na których chcą łowić RÓŻNI LUDZIE.
Ja się wychowałem na przepływance na jelcach, kleniach i kiełbikach w małych rzeczkach. A teraz to od razu młodzierz musi kurwa mać sznurami machać. Do muszkarstwa trzeba dojść etapami, mi palma strzeliła do głowy kilkanaście lat temu gdy poznawałem muszkarstwo dopiero po wieloletnim łowieniu rybek na przepływankę jako dziecko. Nic się praktycznie nie zmieniło, poza ty, że zamiast ataku jelca na ciasto widzę atak lipienia na nimfę. Ale klimat czystej wody którą można czytać oraz satysfakcja z każdej śderniej rybki z takiej rzeczki to jest to. Tak się można zakochać w rzekach. Jak ktos od razu dostanie muchówkę do ręki i zacznie słuchać tych sprzetojebów, to dla mnie to jest gwałt na duszy młodego wędkarza a nie rozbudzanie wrażliwości przyrodniczej. Zaczyna się od łapania żab i traszek, później jest kiełbik na przepływankę... mucha przychodzi później. Są jednak koledzy, którzy dalej chcą łowić na przepływankę. To nie to samo co nudne i mało czytelne jezioro.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
|