|
Witek nie pozostal sam na placu boju. Wszystkim , którzy tu piszą zależy na jak największej ilości ryb w naszych wodach i jak największej ilości rybnych wód. Piszesz : " Zabijanie złowionych ryb zgodnie z aktualnym regulaminem w liczbie równej kompletowi uważam za atawizm z poprzedniej epoki. Bardzo groźny atawizm. Osobiście zabieram rybę bardzo rzadko i to tylko z wybranych rybnych odcinków rzek - tam, gdzie w mojej opinii nie zagraża to populacji. Uważam, że przy obecnym stanie polskich wód płynących powinno się wprowadzić całkowity zakaz zabijania pstrągów i lipieni poniżej 40 cm na okres ok. 10 lat. lub całkowicie zasadę no kill. "
Po pierwsze atawizm jest z poprzedniej epoki więc nie ma co dobijać tych , których dotknął ,dwuznacznym "z poprzedniej epoki". Ciebie też dotyczy , chyba,że należysz do grupy wędkarzy o podejsciu czysto technicznym tzn. takim co łowią ryby , a jakby tego nie robili to np. odbijaliby piłkę głową 876 razy z rzędu. Dalej , atawizm to włosy na klacie, uszach,zęby mądrości.Czy to może być groźne? Pomijam przypadki pruchnicy czy wszy. Po trzecie zaś dla ortodoksów no kill Ty tez jesteś mięsiarzem.
Dlaczego tak dużo mówimy o zasadzie no kill? Bo to najłatwiejsze. Dużo trudniej zwiększyć ilość rybnych wód, ilość ryb czy ograniczyć kłusownictwo,doprowadzić PZW do racjonalnego działania czy wreszcie "spowodować" zmiany własnościowe z powstaniem łowisk komercyjnych w sensownej ilości. Biorąc pod uwaę przedstawione wyżej , nierozwiązane kwestie , zasada no kill jawi się podobnie jak ewentualny zakaz połowu na krótką nimfę.Cel osiągnie sie ten sam,a może jeszcze więcej. No i nie tylko atawiści będą musieli z czegoś zrezygnować. Nie oznacza to , że chciałbym cos likwidować. Nie , to tylko przykład. Polecam jednak artykuł z WŚ 7/97 str.56 i 57. Pozdrawiam Paweł
|