|
Marcinie,
pokaż mi proszę, gdzie pisałem, że rybę trzeba zjeść. Powtórzę, że jestem zwolennikiem wolnego wyboru : chcę zabieram rybkę i zjadam, chcę to ją wypuszczam. Nie lubię natomiast wszelkich ortodoksyjnych spojrzeń na ten problem. Za takie uważam zarówno, że po to tylko się jedzie na ryby, by złowić komplet, zabrać go i zjeść, jak róznież twierdzenie, że wszystko co się złowi nalezy wypuszczać do wody. między tymi dwiema skrajnościami jest dużo miejsca dla takich, którzy potrafią ze sobą pogodzić wspaniały aromat i smak własnoręcznie złowionej ryby oraz rozsądek i umiar w ilości zabieranych ryb.
Pewnie prawdą jest, że ograniczenie zabierania ryb ograniczy ich wyrybianie (???), ale pod warunkiem, że wody będą chcronione przed kłusownictwem i zanieczyszczeniami. Ogladałem dziś folder Hurch fly fishing Salzburg Austria, który dostałem od Krzysztofa Więcława. Urzekła mnie krystaliczna czystość tamtejszych wód. facet stoi po jajka w spodniobutach i można zobaczyć najdrobniejszy kamyk na dnie, czy turkusowy błękit tamtejszych wód. W takiej wodzie aż przyjemnie wędkować, a i rybom żyje się lepiej niż w Dunajcu, gdzie pływa sobie sporo zanieczyszczeń : bakterie, zanieczyszczenia mechaniczne.
napisz proszę, czy na tych rzekach, jak Salza, mondsee, Mur, ... czy widziałeś tam kłusownika, czy wędkującego na niedozwolone przynęty ???? A jeśli nie, to proszę odpowiedz, dlaczego Twoim zdaniem ich tam nie ma ??
Dlaczego tak mało uczetników FF potrafi spojrzeć na problem wyrybiania niektórych wód w sposób globalny - nie tylko ze swojej perspektywy ..
|