|
No więc tak co do wód zasobnych w ryby. Jest parę punktów gdzie wszyscy są zgodni, a parę spornych. Może po kolei.
1. Największym zagrożeniem dla ryb jest zanieczyszczenie wód, bo to zabija często wszelkie życie biologiczne. Pierwszy etap walki o rybne wody to rozwiązanie problemu zanieczyszczeń. To oczywiste i tu interes wędkarzy i kłusowników jest wspólny.
2. Regulacja rzek. Nie zabija życia biologicznego ale zmienia charakter samej rzeki a więc np. jej skład gatunkowy przez np zamulanie tarlisk. Jw.
3. Kłusownictwo pod każdą postacią. Trzeba zwalczać ogniem i mieczem, bo mimo czystych i nieuregulowanych rzek nigdy nie będzie w nich dużo ryb przy tak rozpanoszoszonym kłusownictwie jak obecnie. Tu już interes wędkarzy i kłusowników jest całkowicie rózny.
4. Własciwa gospodarka wodami. Woda musi mieć dobrego gospodarza. Jw.
5. Zdrowy rozsądek w ustalaniu przepisów. Przecież na swiecie są wody, gdzie ryby można brać, jak również "catch and release" (sam zresztą raz łowiłem na takiej wodzie w USA). Ale powinno być to uzależnione od wielu czynników, np od choćby presji wędkarskiej na daną wodę. Zresztą na swiecie jest wiele łowisk, gdzie istnieje ograniczenie liczby łowiących na danym łowisku (np. 20). Ponadto hm, komplet powiedzmy 3 ryb na Dunajcu może powodować mniejsze szkody w rybostanie niż na innej rzece, z prostej przyczyny, że Dunajec jest dużą rzeką.
A tak z innej beczki. Mamy okres ochronny pstrąga. Ile pstrągów zostaje złowionych przypadkowo w październikowe soboty/niedziele na Dunajcu? Pstrąg przed tarłem ostro żeruje
i potrafi (zwłaszcza ten mniejszy) głęboko połknąć małą muszkę przeznaczoną dla lipienia. Myslę, że ginie ich więcej niż te 5%. inne przeżyją, ale czy przystąpią do tarła? Może etycznie byłoby zejsć z wody. Ale pomiędzy nimi wychodzą też lipienie. To co Panowie łowimy dalej?
Ta dygresja to oczywiscie mały żart. Ale chciałem tylko pokazać złożonosć tzw etyki wędkarskiej. i że nie wszystko sprowadza się do prostego to kill or not to kill.
Pozdrowienia dla wszystkich
Piotr
|