| |
1. ale Ci sami zwolennicy wędkarstwa a nie rybiego mięsa mogą przecież wedkować obok mnie i ryby wypuszczać. No chyba, że brzydzą się i gardzą takimi co se czasem rybę zabiorą...
2. Co do ograniczeń : zawsze wywołują one reakcję odwrotną - na zasadzie po to są zakazy by je łamać.
3. Kolejną sprawą są warunki w jakich ten przepis łamiesz. Przepisy drogowe, o których mówisz raz mają sens, raz nie. Np. 90 km/h poza terenem zabudowanym. Jedziesz dobrą, sprawną furą przez zupełne bezludzie. Masz świadomość swych ograniczeń (refleks, stan emocjonalny, zmeczenie, itd..) oraz możliwości swojej fury, warunków drogowych i wtedy decydujesz czy jedziesz te 90 km, czy szybciej (ryzykując mandat) czy wolniej. Ja w takich warunkach zazwyczaj jeżdżę 110..130 km/h, czyli łamię przepisy, czego mam świadomość i gdy mnie zatrzyma Policja, to nie rżnę głupa, że nie wiedziałem, czy że spieszy mi się itp... Po prostu złamałem przepisy, zostało mi to udowodnione, musze ponieść konsekwencje.
jednak na tym samym odcinku drogi potrafię jechać i 80 km/h, gdy zmuszają mnie do tego warunki, albo i wolniej gdy jest np. bardzo ślisko.
Moim zdaniem, właśnie ta zmienność warunków powoduje, że porównanie przepisów wedkarskich do drogowych jest nieco chybione. Bo jeśli zabierzesz rybę w jej okresie ochronnym, czy niewymiarową, czy ponad limit, to jesteś kłusolem, a w przypadku ikrzycy wręcz mordercą, gdyż nie pozwalasz zwiększyć pogłowia ryb.
|
