|
Na takie wezwanie nie sposob nie odpowiedziec. Jak zreszta zauwazyles, ja caly czas poruszam problem priorytetow - co bardziej
szkodzi a co mniej. Zawsze tez wzywam do globalnego spojrzenia na problem, nie tylko poprzez pryzmat limitow.
Limity zreszta sa dla tych, ktorzy ich przestrzegaja, klusolom one, brzydko mowiac, zwisaja. I jeszcze jedno, jakis czas temu
dosc nerwowo zareagowalem na wynurzenia dyskutanta, ktory twierdzil, ze stosujac zasade NO KILL mozna
lowic ryby w okresie ochronnym. Zostalo to uznane za histerie, ale widze, ze problem powraca.
Ja bym zreszta problem postawil inaczej, nie KILL vs. NO KILL, tylko czy mozna z jednej strony byc ortodoksem i zarzucac
innym, przestrzegajacym przepisow, brak etyki, a z drugiej strony te wlasnie przepisy naginac - bo w regulaminie stoi,
ze np. "nie wolno zabierac", a nie "nie wolno lowic", chociaz kazdy, kierujacy sie zdrowym rozsadkiem wie o co chodzi.
A jak nie wie, to znaczy, ze nie bardzo rozumie idee wprowadzenia okresow ochronnych...
Nawiasem mowiac, jestem ciekaw, jak na wzrost populacji lipienia w Redze, o czym pisal Kol. Witek, wplynie podniesienie
wymiaru ochronnego do 35 cm (przeciwko miesiarzom). Zapewne tak samo, jak zamykanie dla wedkarzy niektorych odcinkow rzek,
bo to przeciez oni, a nie klusownicy sa problemem.
Serdecznosci, M.K.
|