|
bo często zabieram znad wody komplety do domu i lubię zjadać smaczne ryby z czystej wody. Dbam o czystość wody tylko dlatego, żeby mięsko mojej zdobyczy było lepsze. Co gorsze, uważam zawody wędkarskie w ich obecnej formule (na narybku) za kompletny idiotyzm. Co jeszcze gorsze nie uważam naszych wód za wyrybione!!! I co najgorsze stosunkowo często łowię naprawdę duże ryby. Stosuję toporny sprzęt,grube przypony, duże muchy, późna jesienią i zima zamiast chodzic w neoprenach czesto idę nad wodę w GUMOFILCACH!!!!!!!! (to po to, aby nie deptać tarlisk, bo wyklute na nich rybki chciałbym zjeść po 8 latach...). Gonię znad wody kłusowników, bo zabieraja mi ryby, które chciałbym zabić... Wypuszczam wprawdzie czesto wymiarowe ryby (np. wszystkie pstrągi poniżej 30 cm) ale dlatego, że z takiego malucha nie mam pożytku... A jesli w sierpniu wypuszczałem duże i pękate od ikry samice pstraga (bywało i tak...) to tylko dlatego, aby sie wytarły i abym miał w następnych latach co łowić po to, aby zabijać! A co najgorsze, wcale się nie wstydzę tego, że jestem tak zdefiniowanym mięsiarzem i gumofilcem. Chyba co bardziej agresywni zwolennicy NO KILL będa musieli dać mi łeb i wypatroszyć, bo sie nie zmienię, a daję innym zły przykład ....
|