| |
Wątpię, żebyśmy doszli do konsensusu w tej dyskusji.
Zawsze najbardziej dziwi, że ludzie, którzy nie spróbowali czegoś są najczęściej najbardziej
zdeklarowani negatywnie
i przeciwko temu czego nie spróbowali. To trochę słabe podejście wg mnie.
Konfirmizm to podstawa. Szkoda, że kosztem nas wszystkich.
Mnie wasze argumenty nie przekonują wogóle. Powtarzanie starych oklepanych frazesów nic innego.
A ryb w rzekach ubywa i jest coraz, coraz gorzej. Na palcach u jednej ręki można policzyć miejsca
gdzie jeszcze jako
tako jest i to często okresowo, pozornie w wyniku tych złotych metod za miliony.
Reszta leży i kwiczy. To chyba od tych dolarów wpakowanych do wody.
Pozdrawiam.
Jeśli zarzucasz mnie czy Maćkowi olewające podejście do tematu gospodarki rybami to jesteś... w
błędzie. U nas mamy wytypowane miejsca, które nie są dotykane zarybieniami, a już na pewno nie
zarybieniami selektem. U Maćka jest identycznie. Najczęściej zarybiamy wylęgiem i od lat ryby wracają
na taro w te miejsca i wycierają się. Problemem jest inkubacja ikry, która w przypadku potokowca leży
dość długo. Z tego powodu często jest nieskuteczna bo zawiesina i zanieczyszczenia robią swoje. Tu
może bardziej skuteczny byłby inkubator ale nie wiem czy i jemu zanieczyszczenia nie dałyby rady.
Kiedyś Jacek Krawczyk napisał, że wolał jak woda w rzece śmierdziała gównem a nie pralnią
chemiczną - doskonałe spostrzeżenie!!!.
Problemy z inkubacja omija zarybienie wylęgiem, który jest już "mobilny". Problem inkubatorów może w
naszym wypadku polegać na ich pojemniści, no bo ile trzeba byłoby ich zrobić żeby pomieścić np. 1
milion. ikry czyli ok. 130 litrów? Zarybianie ikrę czy wylęgiem do genetyki nić nie wnosi bo to te same
ryby, zresztą selekty również a "houming" dobrze widać równiez przy wylęgu. I nie mówie tego
teoretycznie tylko na podstawie zarybień wylęgiem troci, które wracają do Sanu i potoków
wchodzących na tarło tam gdzie wypuszczamy wylęg. Oczywiście się nie dogadamy ale powiedz mi
gdzie po zrobieniu inkubatorów w Polsce wytworzyła się populacja pstrąga taka by satysfakcjonowała
wędkarzy? A na Sanie taką sytuację w tym roku mamy i dotyczy ona nie tylko OSu i starego koryta. Tu
zarybienie wylęgiem działa, niżej też ale tam są zarybienia również większa rybą.
Ale dlaczego poniżej Sanoka mam zarybiać wylęgiem jeśli robiłęm to przez lata i nic nie dawało?
Wystarczyło przejść na starsze ryby i nagle ludzie zaczęli je łowić!. To że się wytrą i nic z tego tarła nie
bądzie to trudno, takie mamy warunki i żaden inkubator tu nie pomoże.
To właśnie te warunki, zanieczyszczenia, brak przepływu, temperatura powodują, że ryb w rzekach
ubywa i jest coraz gorzej. Jako dziecko łowiłęm ryby w rowach melioracyjnych koło Rymanowa, dzisiaj
woda tam nie płynie! I nie ma co zwalać na zarybienia bo te rozsądnie prowadzone są ok. bo Maciek
nie wpuści selektów do Leśnicy czy Hołcyny a my nie zrobimy tego w Hoczewce czy starym korycie
Sanu.
pozdrawiam
|