| |
Jak ma się model operatowej gospodarki rybackiej do odcinków no kill, na których
ubytki są teoretyczne i nie ma pozyskiwania ryb?
Ubytki są realne, nie teoretyczne. Migracje, choroby, naturalna śmietelność jak i wywolana presją ludzką
i wędkarską, nieważne, że C&R, silne wezbrania, drapieżniki, wszelkiego rodzaju zanieczyszczenia,
klusownictwo.
Nie potrzeba pozyskiwania by wyrybić rzekę. Ile jest potoków górskich i pogórskich, kiedyś kipiących od
P&L, potem z czasem wymarlych, gdzie pies z kulawą nogą nie zagląda od lat, więc nie ma
pozyskiwania, a one są dalej puste? Czemu?
Czasem wystarczy pochodzić po brzegu, zwlaszcza podczas niżówki, by dostrzec brunatny glut
pokrywający wielkie powirzchnie dna i tę dziwną, zalatującą środkami czystości pianę, a podczas
wezbrania plynne bloto idące calą szerokością koryta, ktore zabijają wszysko, od bakterii (rownież tych
odpowiedzialnych za tzw. procesy samooczyszczania), poprzez robaczka, który nie wytrzymal życia w
roztworze proszku Ariel, po nasze ukochane ryby, podtrute, zaglodzone i uduszone.
To już nie potok, nie rzeka a trwale i do spodu pozbawiony życia (ś)ciek. Tu nie pomogą tony żwiru czy
materialu zarybieniowego ani programy powrotu do naturalnego tarla.
A jak rozejrzysz się szerzej po okolicy to nagle ujrzysz, że tam gdzie kiedyś rosla grupa olch dających
rzece cień, dziś ktoś wybudowal paking a na zboczach dookola, tam gdzie 40 lat temu pasleś owce i
krowy (to o mnie) dziś stoi osiedle deweloperskie z piękną drogą dojazdową.
|