| |
Myślę, że największym błędem jest dostosowywanie metod, działań i rozwiązań do presji, czyli klasyczny mechanizm
ekonomiczny podaż napędza popyt.
Czy naprwno w przypadku naturalnego środowiska, selekcja może tysięcy zależności, wrażliwości, zmienności i
innych czynników kształtujących kondycję stosowanie prymitywnych zasad jest zwyczajnie pomyłką?
W tym przypadku należy bardzo konsekwentnie szacować możliwości i ograniczać dostęp.
To presję należy ograniczać a nie zwiększać zarybienia w celu utrzymania atrakcyjności łowiska.
Mówimy cały czas o P&L. Można sobie dorabiać staw z tęczakami i 100 razy w roku jak wyjeżdżają z wody ryby
regularnie. Tu zarybienie ma sens i jest niezbędne.
Rzeka to nie staw z tęczakami. Zrozumcie to (zwolennicy zarybień).
Wy, tam w całym PZW podchodzicie tylko i wyłącznie przez pryzmat pieniędzy. Wyczuliście kasę z OSów i stosujecie
metodę nr 1. Dorabianie. Prędzej, czy później dojedziecie każdy OS choćby nie wiem jaki był. Jakby was wpuścić do
piątku narodowego to po paru latach stwierdzicie, że się klimat zmienił a z ryb zostaną wspomnienia.
Nie macie pomysłu jak to zrobić, dopóki kura znosi jajca jest ok. Potem ją i tak zarżnievie na rosół. Wam to nie
przeszkadza, macie finansowanie że składek nawet jak rzeki wyschną i nie przejmujecie się efektami.
Pozdrawiam.
|
