|
Ależ ograniczyć zabieranie ryb można i bez zmiany ustawy. Wystarczy zmniejszyć limity, jakie
„przyznają” sobie wędkarze. Dla przykładu, w Polsce rocznie z obwodów wędkarze odławiają zgodnie z prawem ok. 3 mln
kg ryb (głównie płoć). Wędkarzy w obwodach łowi jakieś 500 000 (szacuję). Daje to średnio 6 kg na
wędkarza.
Każdy wędkarz płaci mniej więcej po równo, a więc powinien mieć realną, a nie wirtualną możliwość
zabrania mniej więcej 6 kg ryb rocznie. Ci, którzy chcą zabrać – niech sobie zabiorą, a ci, którzy nie chcą – niech nie
zabierają. Sprawiedliwe? Wydaje się sprawiedliwe. Realne? Nierealne.
Zanim nie zacznie się ograniczać możliwości zabierania do jakichś realnych wartości, nie ma sensu
pisanie o innych rozwiązaniach. Bo teraz jest tak, że jeden – zgodnie z regulaminem – może zabrać 1
tonę. Czyli żyjemy w fikcji. Ten, który ryby wypuszcza, raczej nie robi tego po to, aby drugi „kilowiec” sobie
je zabrał. Konflikt gotowy. Jeden drugiemu chce zabronić łowić
Pozdr Maciej
|