|
Mam przeczucie, że "No kill" wyszło ze środowiska tej grupy wędkarzy, jako łowców nieomal "codziennych",
którzy wymyślili tę ideę dla uspokojenia swojego sumienia. "No kill" byłoby O.K., jeżeli towarzyszy mu samo
ograniczenie, co do częstotliwości wyjść na ryby w sezonie. I chyba, tu tkwi cały problem - z samo
zdyscyplinowaniem się. Spotkałem szereg wędkarzy, którzy doskonale wiedzą w czym rzecz, ale z różnych
względów nie chcą całkowicie przejść na "No kill", a tym bardziej ograniczyć częstotliwości wędkowania.
Rozmowa z nimi sprowadza się zawsze do jednego stwierdzenia - Jak będzie do przepisów wprowadzony zakaz
zabierania, w tym przypadku pstrąga potokowego", to wówczas się zdyscyplinujemy. Ale, pozostaje jeszcze ta
pazerność na mnogość połowowa. Zdaje się Arek podał, że w Krośnieńskiem są osoby, które potrafią trzykrotnie
w sezonie wykupować zezwolenie. I, kto biednemu/bogatemu zabroni.
|