|
Moim zdaniem PZW nie potrzebuje " martwych dusz" O wiele lepiej, zeby płaciły o 90 % więcej za
łowienie.
Też tak uważam. Ale obecny system w PZW uniemożliwia takie rozwiązanie. Od momentu powstania
PZW kierowano się dążeniem do maksymalnej liczby członków, bo:
1. Krytykowano towarzystwa sprzed 1950, że były za bardzo zamknięte.
2. Zwiększenie liczby członków miało rzekomo zmniejszyć liczbę kłusowników (nikt jakoś nie udowodnił tej
tezy).
3. Megalomania (czyli duża liczba członków w tym przypadku) jest cechą każdej autokracji.
Nie zauważyłem, żeby coś się zmieniło w podejściu władz PZW.
Z mojego doświadczenia wynika, że decydenci na ogół nie są zainteresowani szerszym angażowaniem
się innych członków. Owszem - żeby przenieść wiadro, ale w procesie decyzyjnym już nie. Z zasady im
kto ma mniejsze kompetencje, tym bardziej ogranicza udział innych osób w procesie decyzyjnym, żeby
nie wyszło na jaw, że decydent jest kompletnie niekompetentny. Piszę to na podstawie też mojej 40-letniej
pracy w administracji centralnej. Ludzie się zmieniają, ale mechanizmy są zawsze te same. Wystarczy
rozejrzeć się wokoło.
|