Odp: Jak Niemcy wybudowli ośrodek w Łopusznej
: : nadesłane przez
Artur Wysocki (postów: 323) dnia 2024-11-17 16:36:37 z *.wmc-si.pl
Czapka z głowy za podjęcie się i przeprowadzenie badań historii polskiego wędkarstwa, szczególne
ukłony za krytyczne podejście i uwzględnienie w nich okoliczności społecznych i politycznych tamtych
lat. Trochę odbrązowione instytucje i osoby organizujące wędkarstwo w latach międzywojennych i w
okresie II wojny światowej.
Czy rzeczywiście PTW było towarzystwem wzajemnej adoracji i narzędziem wpływów? Zważywszy na
zakres podejmowanych działań i co by nie mówić sukcesy jakimi mogli się w sanacyjnej rzeczywistości
pochwalić to taka teza zdaje się być uproszczeniem. Stowarzyszenie było elitarne, a jakie miało być
skoro wzorowało się na angielskich klubach, jednak czytając wspomnienia Wejherta z połowów na
Piekielniku i Czarnym Dunajcu przed II wojną to nabycie zezwoleń przez warszawskich letników nie
stanowiło jakiegoś wielkiego problemu ( być może PTW nie miało tych wód w dzierżawie).
Odrębna kwestia to współpraca Romaniszyna z okupantem, ciekawy wątek, zważywszy że ideą
realizacji Schroniska i Ośrodka Zarybieniowego w Łopusznej miała być zapewnienie dóbr
konsumpcyjnych dla rzeszy. Nie wiadomo jakimi pobudkami kierował się Romaniszyn, na ile to był
konformizm, a na ile idea pozytywistyczna przewidująca upadek nazistów, chęć zapewnienia ludziom
pracy w tym trudnym czasie i wejście w czasy powojenne z nowym majątkiem. Historia z aktem
erekcyjnym w butelce pod kapliczką to prawdziwie śledztwo historyczne. Suma summarum majątek
przetrwał i choć w części służy społeczności wędkarskiej do dziś. Budynki zawsze są trwalsze niż
organizacje je tworzące.
Dzięki za fajną lekturę na niedzielne popołudnie.