|
Mówiąc o zdarzeniu które się nie odbyło (brak próby złowienia ryby) i konsekwencji „na
wyrost” na tak postawiony zarzut przedstawię przykład.
Jak wiec interpretować mój przypadek.
Na brzegu nad domem mam ponad 25m długości modrzewie o średnicy pnia (dołem) 80cm.
Sąsiednia działka, niezadbana i pozostawiona sama sobie pewnie od min. 50 lat. Pisałem
od ponad 20lat o usunięcie tych drzew i odpowiedzi żadnej brak z każdej strony. Czy od
nadzoru budowlanego, czy od właściciela, czy nawet z gminy. Będąc u prawnika próbując
wymusić jakoby działanie zapobiegające katastrofie budowlanej stwierdził (prawnik) że bez
zdarzenia nic nie można zdobić. Spadnie drzewo na dom wtedy będziemy żądać
odszkodowania. Nie ma zdarzenia; nie ma podstawy do działania. Gorzej czy taka
katastrofę ja przeżyję mieszkając bezpośrednio pod dachem. Inne małe drzewko (jakiś
cienki klon) jak spadało i zatrzymało się na innym nieomal niszcząc sąsiadki dach, zostało
skwalifikowane przez interweniujacych (w niedziele) straźakow jako nic w porównaniu do
tych które stoją nad moim domem. Dowódca tej grupy stwierdził że gdyby jeden z tych
modrzewi spadł na dom to cały bydynek jest do rozbiórki bo ani ściany ani fundamenty nie
wytrzymałaby takiego ciężaru.
Co mam jednak zrobić? Czekać na zdarzenie. Działać wcześniej nie mogę bo nie ma
podstaw.
Idę na ryby mimo że błoto na Sanie. W końcu wolna niedziela. Może gdzieś coś skubie bo
żerować na pewno żerują. Kwestia tylko, jaki wziąć zestaw.
Pozdrówko.
|